Inne zatrzymywały się u Luigiego, gdzie można było kupić opony, albo u Ogórka, który serwował samodzielnie pędzone biopaliwo.Niestety, po wybudowaniuautostrady żaden samochód nie miał czasu wpaść do Chłodnicy. Jej mieszkańcy - Lola, właścicielka kawiarni, Złomek, naiwny, ale kochany samochód pomocy drogowej, Wójt Hudson, lekarz-mechanik i sędzia w jednej osobie, czy Sally Carrera, ślicznotka spod znaku Porsche, która opuściła kiedyś duże miasto i wylądowała w małej Chłodnicy - zaczęli popadać w marazm.Pewnej nocy nudne życie miasteczka zostaje zmącone. Przez pomyłkę trafia bowiem do niego Zygzak McQueen - wyścigówka, która jest uosobieniem sukcesu, ale także arogancji. Jakie perypetie przeżywająbohaterowie "auto świata", możemy od kilku dni oglądać w kinach w pierwszym filmie, w którym "aktorzy" oprócz karoserii są również "wyposażeni" w dusze i ludzkie uczucia. To nietypowe "kino drogi" powstało w kalifornijskim Emeryville koło San Francisco. Tu w nowoczesnym budynku stylizowanym na starą fabrykę pracuje 850 osób. Wszyscy rysują, piszą albo programują. Ostatnią produkcją studia Pixar, którą mogli oglądać widzowie na całym świecie, byli "Iniemamocni". Jednak z typowym filmem animowanym "Auta" mają tyle wspólnego co Mercedes klasy S z poczciwym "garbusem". W ok. 50-metrowym pokoju na strychu budynku Pixara znajduje się jeden ze 100 najszybszych komputerów świata. Ale nawet on potrzebuje od 6 do aż 90 godzin, by przeliczyć jedną klatkę, a jedna sekunda filmu zawiera ich przecież aż 24! Produkcja trwającej kilka sekund sceny, w której ciężarówka przy nocnym oświetleniu jedzie miejską trasą szybkiego ruchu, trwała 6 miesięcy. Specjaliści tygodniami analizowali, jak rozkłada się snop światła z reflektorów na asfalcie. Jedna z pracownic firmy zbierała do pojemników piasek z pustyni, by rysownicy i programiści mogli dobrać odpowiednią barwę do tego pokazywanego w filmie.Ten gigantyczny nakład pracy zaowocował rezultatem, który pod względem techniki zapiera dech w piersiach. Zamiłowanie do detali jest naprawdę imponujące - nawet kwiaty pustynnych kaktusów mają kształt "skrzydeł" Cadillaca Eldorado, a przy neonie kawiarni Loli nie fruwają zwykłe muszki czy mole, lecz malutkie VW "garbusy". O tym, że dźwięk silników aut jest autentyczny, nie trzeba chyba wspominać.W każdym jest trochę dziecka"Tym filmem spełniłem swoje dziecięce marzenie - mówi reżyser John Lasseter (Oskar za "Toy Story" w 1995 r.). - Kocham auta, od kiedy tylko sięgam pamięcią". Ale fakt, że powstał tak dobrze zrobiony film, zawdzięczamy również... jego żonie Nancy, która przestrzegała męża przed filmem tylko dlafanów motoryzacji. Gdy twórca obejrzał dokumentacje opuszczonych mieścin przy szosie 66, stało się dla niego jasne - świat ludzi musi być bezwarunkowo przeniesiony w świat aut. Restauracja to oczywiście stacja benzynowa, sklep z butami zmienił się w wulkanizację itd. W tej historii nie chodzio stuningowane bryki i spektakularne wypadki. Przekaz brzmi: każdy powinien nauczyć sięwrzucać na luz i rozkoszować się życiem. Celem nie jestmeta, ale sama jazda. W jednej ze scen Zygzak pyta Sally, czemu nie chce ona wynieść się z Chłodnicy Górskiej. "Zakochałam się" - odpowiada Sally. "W kim? W Corvecie?" - pyta McQueen. "Nie, nie w Corvecie" - odpowiada Sally, odwracając się w stronę Zygzaka z nieśmiałym uśmiechem. No cóż, samochody też mają ludzkie odruchy... Atrakcją dla polskich widzów będzie świetny dubbing, w którym oprócz Piotra Adamczyka, Doroty Segdy i Daniela Olbrychskiego usłyszymy również Włodzimierza i Macieja Zientarskich oraz Martynę Wojciechowską.