• Po podwyżce z 2 stycznia 2018 r. przejazd autostradą A2 z Warszawy do granicy z Niemcami kosztuje niemal 88 zł
  • Polskie autostrady obsługiwane przez państwo są tanie, ale te obsługiwane w całości przez prywatnych koncesjonariuszy należą do najdroższych w Europie
  • Nowe odcinki autostrad budowane przez państwo na razie są darmowe

Pod koniec minionego roku podano bardzo złą dla kierowców wiadomość: za przejazd autostradą A2 na trasie Warszawa–Świecko, czyli do granicy z Niemcami, od 2 stycznia tego roku zapłacimy aż 87,9 zł (zatrzymując się aż sześć razy!), przy czym większość tej kwoty przypada na odcinek od Nowego Tomyśla do Konina – za każdy z jego trzech fragmentów trzeba teraz płacić po 20 zł, zamiast 19 zł jak dotychczas. Oznacza to, że za przejazd tą częścią A2 zapłacimy 60 zł, a zatem o 3 zł więcej niż dotąd. Czy to rzeczywiście drogo?

Kosztowna Autostrada Wolności

Owszem, sporo. Droga A2 na odcinku o długości 150 km od Nowego Tomyśla do Konina obsługiwana jest przez prywatną spółkę Autostrada Wielkopolska, która regularnie podwyższa opłaty dla kierowców. Przypomnijmy, że jeszcze w 2011 roku przejechanie tego samego odcinka kosztowało 39 zł, a więc przez siedem lat przejazd podrożał o przeszło 50 procent. To zdecydowanie powyżej inflacji. Od stycznia 2011 roku podwyżek było aż siedem. Obecnie za kilometr płacimy aż 40 gr, podczas gdy siedem lat temu było to 26 gr. Czy rzeczywiście koszty utrzymania drogi aż tak wzrosły?

Na szczęście fragment A2 od Świecka do Nowego Tomyśla, również obsługiwany przez prywatnego koncesjonariusza, na razie nie podrożał i nadal kosztuje 18 zł. Dodajmy, by mieć skalę porównania, że sam dojazd od granicy z Niemcami do Poznania kosztuje teraz 38 zł, a to mniej więcej koszt austriackiej winiety autostradowej ważnej przez 10 dni!

Na szczęście kolejne A2 od Konina do Strykowa (węzeł z A1 w okolicach Łodzi) kosztuje już zdecydowanie mniej, ponieważ obsługiwany jest przez państwo. Tu zapłacimy 9,9 zł za około 100 km, co oznacza, że 1 km kosztuje 10 gr, a zatem cztery raz mniej niż na wcześniejszych fragmentach A2. Czy to jakiś inny rodzaj drogi, której utrzymanie jest o wiele tańsze?

Odcinek w nieustającym remoncie

Najdłuższą autostradą w Polsce jest obecnie A4, która biegnie od granicy z Niemcami aż do Korczowej na wschodzie Polski (granica z Ukrainą). Na szczęście obecnie A4 jest dla kierowców aut osobowych bezpłatna od Niemiec do Wrocławia, od Gliwic do Mysłowic (aglomeracja katowicka) i od podkrakowskich Balic do Korczowej.

Niestety, to właśnie na autostradzie A4 znajduje się niesławny odcinek od Mysłowic (pod Katowicami) do Krakowa. Kierowcy narzekają na korki, na długi czas oczekiwania na bramkach (są dwie) oraz nieustające remonty wymuszające ograniczenia prędkości. Przejazd tym odcinkiem A4, obsługiwanym przez Stalexport, kosztuje 20 zł, a zatem za kilometr płacimy nieco poniżej 33 gr. Warto jednak wspomnieć, że przejazd tym fragmentem w 2000 roku kosztował zaledwie 8 zł, a podwyżki przez ostatnie 17 lat dokonywano już dziesięć razy. Obecny koszt oznacza jednak, że obsługiwana przez Autostradę Wielkopolską A2 faktycznie jest obecnie najdroższą polską autostradą i to z bardzo dużym zapasem.

Dobra wiadomość dla kierowców jest taka, że drugi płatny fragment A4 biegnący od Bielan Wrocławskich do Gliwic liczy 162,5 km, a zatem za przejazd nim płacimy 10 gr za kilometr. Tyle samo co za państwowy odcinek A4. W sumie za przejazd całą autostradą A4 o długości 628,5 cm zapłacimy raptem 36,2 zł.

Jedziemy nad morze, czyli wariant pośredni

Z autostrad A4 znamy już dwa modele pobierania opłat: państwowy oraz prywatny. Ten drugi niestety oznacza dla kierowców zdecydowanie wyższe koszty. Na ostatniej z polskich autostrad, czyli A1, jest jeszcze inaczej. Docelowo droga ta ma liczyć niemal 570 km długości, a gotowych jest już około 440 km od Gdańska aż do Piotrkowa Trybunalskiego oraz z podkatowickich Pyrzowic do Gorzyczek. Kolejne fragmenty są w budowie lub w planach, ale już od lat płatny jest odcinek o długości 152 km z Torunia do słynnego Rusocina, gdzie bramki zatykają się regularnie co roku podczas wakacyjnych wyjazdów nad morze. Rząd niegdyś już decydował o podnoszeniu w tym miejscu szlabanów, by ułatwić dojazd do Trójmiasta i nadmorskich kurortów.

Odcinek ten obsługuje na zlecenie państwa Gdańsk Transport Company, a plusem jego jest to, że płacimy, tylko wjeżdżając na autostradę i z niej zjeżdżając – nie ma bramek w pasie autostrady, wyjąwszy te na jej początku i na końcu (Rusocin i Nowa Wieś). Koszt przejazdu A1 nie jest tak wysoki jak w przypadku innych fragmentów obsługiwanych przez prywatnych koncesjonariuszy. Za 152 km zapłacimy 29,9 zł, co oznacza, że przejechanie kilometra kosztuje niespełna 20 groszy. Dodajmy, że stawki te nie były podnoszone od lutego 2012 roku.

Czy jesteśmy najdrożsi w Europie?

Jeśli porównamy ceny autostrad w innych krajach, w których funkcjonują bramki z naszymi cenami, to nie wypadamy najkorzystniej, przynajmniej jeśli chodzi o dwa wspomniane prywatne odcinki A2 i A4. Przykładowo w Chorwacji średnia cena przejazdu autostradą A1 (z Zagrzebia do Splitu) to około 25 gr za kilometr. Z kolei we Francji opłaty wynoszą około 30 gr za kilometr, natomiast w Hiszpanii – nieco ponad 35 gr za kilometr, czyli więcej niż w przypadku katowicko-krakowskiego fragmentu A4. Niemniej autostrada A2 od Nowego Tomyśla do Konina pozostaje europejskich liderem, jeśli chodzi o koszty przejazdu. Jak się okazuje, u nas koszt utrzymania dróg jest zdecydowanie najwyższy.