- Robert Kubica był bardzo obiecującym kierowcą Formuły 1. Już w swoim debiutanckim sezonie w barwach BMW Sauber zajął 3. miejsce podczas Grand Prix Włoch
- Pomiędzy sezonami F1 Kubica startował w rajdach samochodowych. Namawiał go do tego m.in. Tomasz Kuchar
- 6 lutego 2011 r. Polakowi przytrafił się bardzo groźny wypadek podczas rajdu Ronde di Andora. Kierowany przez niego samochód uderzył w metalową barierę. Ta przygniotła jego prawą rękę i nogę, przez co groziła mu nawet amputacja
- Kubica przeszedł bardzo skomplikowaną operację. W szpitalu odwiedził go później kard. Stanisław Dziwisz, który przyniósł mu relikwiarz z kawałkiem sutanny i kroplą krwi św. Jana Pawła II
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Formuła 1 bez wątpienia zyskała wielką popularność w Polsce za sprawą Roberta Kubicy. Krakowianin był pierwszym i jak na razie jedynym Polakiem, któremu udało się wystartować w tych najbardziej prestiżowych wyścigach samochodowych. Szybko po pojawieniu się w bolidzie pokazał swój ogromny talent. Kubica już w swoim pierwszym sezonie w barwach BMW Sauber zdołał stanąć na podium. Polak zajął 3. miejsce podczas Grand Prix Włoch na torze Monza. Potem jego kariera nieustannie się rozpędzała.
W 2010 r. Kubica zmienił barwy zespołowe. Polak przeniósł się wówczas do Lotus Renault. Od 2006 do 2011 r. stawał na podium łącznie 12 razy, odnoszący przy tym jedno zwycięstwo podczas Grand Prix Kanady. Wydawać się mogło, że kolejne sukcesy Polaka w Formule 1 są kwestią czasu. Wtedy jednak przydarzył mu się straszliwy wypadek.
Zobacz: Używane auta jadą do Polski. Egzotyczne kierunki, USA na podium
Robert Kubica omal nie stracił ręki. Telefon Tomasza Kuchara nie przestawał dzwonić
Robert Kubica, jak każdy kierowca, który miał okazję występować w Formule 1, uwielbia adrenalinę. Potrzebował jej także w przerwie pomiędzy sezonami. Z tego powodu decydował się na udział w rajdach samochodowych. Start w jednym z nich omal nie przepłacił życiem.
6 lutego 2011 r. Kubica wraz z pilotem Jakubem Gerberem wystartowali w rajdzie Ronde di Andora w północnych Włoszech. Krakowianinowi bardzo zależało na jak najlepszym wyniku. Niestety na jednym z zakrętów prowadzona przez niego Skoda wjechała w metalową barierę, która niczym piła wbiła się samochód, przygniatając prawą nogę i rękę kierowcy.
Polak odniósł poważne obrażenia. Stwierdzono u niego liczne złamania. Aby wydostać go z samochodu, konieczne było rozcięcie karoserii. Następnie Kubica został przetransportowany śmigłowcem do szpitala. Podczas przelotu musiał być intubowany, a ponadto został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Na miejscu zajmowali się nim wybitni specjaliści. Lekarze operowali go siedem godzin.
Po wypadku Kubicy rozdzwonił się telefon Tomasza Kuchara, który wcześniej namawiał go do startów w rajdach. Skazany niedawno nieprawomocnym wyrokiem sądu rajdowiec wspominał o tym w 2017 r. w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet. "Jeden z dziennikarzy, gdyby stał teraz koło mnie, to by dostał po gębie, bo zadzwonił do mnie i pyta: »Panie Tomku, nie czuje się pan winny? Że to pan go wciągnął w rajdy samochodowe i przez pana miał ten wypadek?«" — mówił. Wspominał też, że do dziś "nie może przeżyć wypadku Kubicy".
Kubica poprosił o wsparcie kard. Dziwisza. Dostał krew Jana Pawła II
Do leżącego w szpitalu Kubicy przyszedł sam kard. Stanisław Dziwisz. Duchowny przyniósł mu specjalny prezent. Był to relikwiarz z kawałkiem sutanny i kroplą krwi św. Jana Pawła II. Z relacji ówczesnego rzecznika Archidiecezji Krakowskiej ks. Roberta Nęcka wynikało, że o relikwie poprosił kierowca. Miał argumentować to faktem, że już podczas poprzedniego wypadku, jakiemu uległ w Kanadzie, uratowało go wstawiennictwo papieża Polaka.
Po opuszczeniu szpitala Kubica przeszedł żmudną i długą rehabilitację. Przez długi czas walczył o przywrócenie sprawności prawej ręce. Wypadek wyhamował oczywiście karierę Polaka, który miał już nigdy nie wrócić do ścigania. Niedługo przed nim kierowca związał się nawet przedwstępną umową z Ferrari, do którego miał dołączyć po zakończeniu sezonu. Krakowianin zmuszony był jednak wycofać się ze świata Formuły 1.
Cudem uszedł z życiem. Kubica chciał dalej się ścigać
Mimo bardzo groźnego wypadku Kubica nie miał zamiaru wycofywać się z motosportu. Jeszcze pod koniec 2011 r. pojawiły się pierwsze informacje o jego możliwym powrocie do rajdów. Powrót Polaka zaplanowany był na styczeń 2012 r. Niestety wtedy ponownie wylądował w szpitalu. Powodem był złamany na skutek upadku piszczel.
Półtora roku po wypadku we Włoszech Kubica ostatecznie wrócił na tor. Zaczął od mniejszych rajdów, w których odnosił sukcesy. W późniejszych latach udowadniał, że wciąż liczy się w grze podczas wyścigów WRC-2, a nawet WRC. Jak wspominał po latach, rajdy stanowiły dla niego pewną formę rehabilitacji. Możliwość powrotu do F1 pojawiła się już w 2014 r., ale Polak czuł, że nie jest jeszcze na to gotowy.
Występy w najbardziej prestiżowych wyścigach świata były jednak najwidoczniej jego przeznaczeniem. Do bolidu Formuły 1 Kubica wrócił w lecie 2017 r. Na początku testował samochody Renault. Francuski zespół nie zdecydował się jednak podpisać z nim nowego kontraktu.
Wtedy zainteresował się nim Williams. W pierwszym sezonie Polak pełnił funkcję kierowcy testowego. W listopadzie 2018 r. stał się jednak pierwszy wyborem zespołu. Od tego czasu tworzył duet kierowców wyścigowych z Brytyjczykiem George'em Russelem.
Rok później Kubica przeniósł się do zespołu Alfa Romeo Racing, w którym pełnił funkcję kierowcy rezerwowego. W barwach tego teamu przejechał dwa wyścigi. Wraz z początkiem 2023 r. jego przygoda z Formułą 1 dobiegła końca.