Początkowo nieśmiało, obecnie z olbrzymim zaangażowaniem, biegacze pokonują kolejne kilometry miejskiej dżungli. Miasto stało się doskonałą areną zmagań dla pasjonatów biegania, a na forach internetowych biegający wymieniają się ciekawostkami związanymi z pokonanymi trasami i utrudnieniami na nich. Co sprawia, że tak chętnie zamieniają automatyczne bieżne na twarde, miejskie chodniki?

Z pewnością nuda i chęć odmiany. Zmieniający się miejski krajobraz oraz możliwość modyfikowania tras są z pewnością bardziej pociągające niż wpatrywanie się w licznik automatu wśród czterech ścian siłowni. Mieszkańcy dużych miast podkreślają też fakt, iż bieganie przez oświetlone ulice ma swój niezaprzeczalny urok i daje większe poczucie bezpieczeństwa.

Włodarze miast, wyczuwając olbrzymi potencjał w stale rosnącej grupie biegaczy, podejmują chętnie ten temat i wychodzą naprzeciw ich oczekiwaniom. Coraz częściej słyszymy o organizacji półmaratonów i maratonów w miastach takich jak Warszawa, Kraków, Łódź, Piła, Oława...

Lista miast jest stale wydłużana. Tego typu imprezy pozwalają nie tylko na skuteczną promocję miasta, ale przede wszystkim na doskonałą, sportową rywalizację w międzynarodowym gronie. Niejednokrotnie bowiem na listach startowych spotkamy zawodników z całego świata.

Jak postrzegają miejskich biegaczy inni, obecni w miejskiej infrastrukturze? Jak sami biegacze oceniają możliwości polskich miast pod kątem uprawiania tej dyscypliny?

Okiem biegacza...

Dla wielu biegaczy bieganie po mieście jest bardziej pasjonujące niż korzystanie z wszechobecnych siłowni. Jak sami podkreślają, infrastruktura miejska pozwala im na modyfikowanie tras oraz wybieranie wariantów dopasowanych do kondycji. To, co z pewnością jest olbrzymim plusem, to fakt, iż trenować w ten sposób można o każdej porze dnia i nocy. Dodatkowym urozmaiceniem są również parki i skwery.

O bieganie po mieście zapytaliśmy kilkoro pasjonatów tego sportu.

- Bieganie w mieście ma swoje dobre i złe strony. Dla mnie jest to przede wszystkim świetny sposób na przełamanie nudy związanej z długodystansowymi biegami. Mogę sobie wyznaczyć jakąś ciekawą trasę, podczas której szybko zmieniający się krajobraz miejski nie pozwoli mi się demotywować. Miasto w którym mieszkam jest dość dobrze do tego dostosowane. Jest wiele chodników, więc nie ma częstej konieczności biegania po jezdni między autami.

Ponadto miasto, w którym mieszkam jest bardzo zielone. Duża ilość łąk i drzew urozmaica bieg. Jest też zdrowiej biegać w miejscach, gdzie powietrze jest czyste. Mamy naprawdę dużo możliwości: można biegać naokoło jeziora, w parkach, wzdłuż mniej ruchliwych ulic lub w lesie – mówi Ewa, biegaczka z samego serca Śląska.

Podobnego zdania jest Michał, który z zapałem biega nie tylko po swojej rodzinnej Łodzi, ale i innych miastach, w których aktualnie się znajduje:

- Początkowo nie byłem przekonany do pokonywania kolejnych kilometrów chodników. Kiedy jednak okazało się, że jest to doskonała metoda na lepsze poznanie własnego miasta, bieganie stało się prawdziwą przyjemnością. Moja praca wiąże się z licznymi podróżami – również wtedy nie rezygnuję ze sportu. Zabierając ze sobą w podróż swój „zestaw biegacza” nastawiam się na aktywne poznawanie nowych miejsc – opowiada z uśmiechem Michał.

Miasto przyjazne biegaczom?

Pasjonaci biegania bez zastanowienia wymieniają zalety treningów w mieście: łatwość dostępu, większe poczucie bezpieczeństwa po zmroku, stabilny teren umożliwiający bieganie nawet w niesprzyjających warunkach pogodowych.

Są jednak i ciemne strony miejskiego treningu:

- Dekoncentrują mnie przejścia dla pieszych. Czekanie na zielone światło może trwać bardzo długo, a bieganie w miejscu to nie to samo. Takie przerwy wpływają dezorganizująco na cały trening – żali się Ewa.

Olbrzymim problemem jest bezpieczeństwo biegaczy, szczególnie po zmroku, na mniej oświetlonych odcinkach. Zmuszeni do korzystania z poboczy często narażają swoje zdrowie i życie na szwank. Sytuacja ta wynika nie tylko z braku odpowiednich elementów odblaskowych, ale również … ze złej woli samych kierowców.

- Wielu kierowców nie toleruje biegaczy. Nawet kiedy biegnę poboczem i nikomu nie przeszkadzam, to i tak lubią naciskać na klakson i straszyć bez potrzeby – dodaje Ewa.

Stosowanie elementów odblaskowych jest jednym z prostszych i skuteczniejszych metod na zaalarmowanie kierowców, iż nie są na drodze sami. Ważne jest, aby odblaski umieszczone były w miejscach, gdzie faktycznie będą widoczne. Biegacze powinni posiadać je na wysokości łydek, z tylnej strony spodni gimnastycznych. To właśnie miejsce w pierwszej kolejności zostanie oświetlone przez samochodowe reflektory.

Z punktu widzenia kierowcy...

Obecność biegaczy w infrastrukturze miejskiej jest widoczna i odczuwalna, przede wszystkim dla kierowców. Sytuacja ta jest najbardziej widoczna, kiedy z jezdni pragną korzystać obie te grupy.

Pomimo dużej wyrozumiałości kierowców niejednokrotnie sami biegacze stwarzają sytuację niebezpieczną na drodze:

- Każdego dnia pokonuję dziesiątki kilometrów przez miasto – biegaczy spotykam praktycznie co chwilę. Większość z nich zachowuje dużą uwagę co do własnego bezpieczeństwa, stosując się do znaków drogowych, oznaczeń. Niestety, zdarzają się i tacy, którzy rozmyślnie starają się wymusić pierwszeństwo na samochodach. Nie powinno dziwić więc, że w takich sytuacjach każdemu mogą puścić nerwy – opowiada Wojtek, przedstawiciel handlowy jednej z warszawskich firm.

Do najczęstszych grzechów biegaczy kierowcy zaliczają przede wszystkim złe oznakowanie w porach wieczornych.

- Wielu biegaczy ubiera się modnie, zapominając, że najważniejsze jest bezpieczeństwo. Unikają elementów odblaskowych, które często mogą uratować im życie – dodaje Wojtek.

Olbrzymim problemem są również przenośne odtwarzacze muzyczne. Biegacze chętnie korzystają z nich, aby trening przebiegał w takt ich ulubionej muzyki. Niestety – tego rodzaju urządzenia to śmiertelne zagrożenie, nie tylko dla nich samych. Odcinając się od ulicznego szumu biegacze nie są w stanie usłyszeć zbliżającego się zagrożenia czy też dającego sygnały dźwiękowe kierowcy.

Miejskie maratony – utrudnienie dla kierowców

Kierowcy jednogłośnie przyznają, że sporym utrudnieniem są dla nich organizowane w miastach maratony. Pomimo iż najczęściej odbywają się one w soboty czy niedziele, kiedy ruch jest mniejszy, kierowcy tracą czas na objazdy i szukanie alternatywnej drogi do celu.

- Nie mam nic przeciwko organizowaniu tego rodzaju imprez w mieście, szczególnie latem. To z pewnością duża gratka dla miłośników biegania. Przyznam jednak, iż poruszanie się samochodem po mieście podczas ich trwania jest dużym utrudnieniem. Z pewnością pomocne są komunikaty w formie ulotek czy plakatów na mieście, jednak nie zawsze trafiają one w moje ręce – mówi Tomasz, mieszkaniec Krakowa.

Dla wielu osób kierujących pojazdami weekend to jedyna możliwość na załatwienie spraw, na które brak czasu w tygodniu: zakupy, wycieczka z dzieckiem za miasto. Podczas organizacji zawodów biegowych w weekendy zmiana organizacji ruchu może stać się powodem do frustracji.

- Nie jest jednak najgorzej – dodaje Tomek. - Z pomocą przychodzi nam nowoczesna technologia. Korzystając z nawigacji, w moim przypadku z Naviexpert, jestem w stanie tak opracować trasę, aby nie tracić czasu na stanie w korkach i jednocześnie nie przeszkadzać w organizacji zawodów.

Wzajemny szacunek przede wszystkim!

Czy istnieje szansa na pogodzenie interesów obu grup korzystających z miejskiej infrastruktury? Zdecydowanie tak. Przede wszystkim pamiętać należy o wzajemnym szacunku i zrozumieniu dla potrzeb innych. Biegaczom zaleca się większą uwagę oraz ostrożność podczas poruszania się po jezdniach czy poboczach bez wyznaczonego chodnika. Kierowcy powinni być bardziej czujni, szczególnie kiedy zauważą przed sobą biegacza.

Z pewnością odrobina empatii oraz cierpliwości stanie się kluczem do obustronnego sukcesu.

Artykuł powstał we współpracy z firmą Link4.