Pierwszy protest płoccy kierowcy zorganizowali na trzech stacjach PKN Orlen 19 stycznia. Wzięło w nim udział około 100 osób. Akcja polegała na tankowaniu jak najmniejszej ilości paliwa, najwyżej za kilkadziesiąt groszy i na płaceniu monetami o najniższym nominale.

Ponowny protest miał identyczną formę. Tym razem uczestniczyło w nim około 60 kierowców. Jak poprzednio byli to w większości ludzie młodzi, którzy wcześniej umawiali się przez pocztę elektroniczną lub wysyłając sms-y. - Chcielibyśmy zaapelować do wszystkich kierowców w Polsce i umówić się z nimi, że za dwa tygodnie, 16 lutego, powtórzymy akcję w Płocku, ale też w innych miastach. Zjawimy się wtedy na stacjach PKN Orlen o tej samej porze, czyli o godz. 16. - powiedział jeden z organizatorów protestu Arkadiusz Gmurczyk.

Dodał, że w przypadku gdyby obecny i zapowiadany protest nie przyniósł rezultatu, i ceny paliw na stacjach płockiego koncernu nie zaczną spadać, akcja będzie kontynuowana w zaostrzonej formie. Nie chciał jednak zdradzić szczegółów.

Gmurczyk zaznaczył, że protestujący płoccy kierowcy nadal nie otrzymali satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie, dlaczego w ich mieście, w którym znajduje się siedziba PKN Orlen, na stacjach tej spółki ceny paliw są wyższe niż w innych regionach kraju.

- Wyjaśnienia przedstawicieli PKN Orlen podczas ostatniego protestu, że o cenach na stacjach tej spółki decyduje rynek, nie były zadowalające. Te stacje zlokalizowane są w odległości kilku kilometrów od rafinerii, a ceny są tam wyższe niż w innych miastach w kraju. Nie wiemy nadal, dlaczego tak jest i dlatego zdecydowaliśmy się kontynuować akcję - oświadczył Gmurczyk.

Komentując protest płockich kierowców i zapowiedź jego rozszerzenia, rzecznik prasowy PKN Orlen Dawid Piekarz ocenił, że spółka ta nie jest adresatem tego typu akcji. - Mogę tylko powtórzyć, że to ile płaci się za paliwo na stacji, zależy od wielu czynników ekonomicznych, począwszy od ceny ropy naftowej i paliw gotowych na świecie aż po lokalne uwarunkowania rynkowe, popyt i czynnik konkurencji - podkreślił.

Przyznał, iż płocki koncern przygotował dla kierowców specjalne ulotki, w których wyjaśnia w jaki sposób kształtowane są ceny na stacjach paliw. Wyraził zarazem zdziwienie, że płoccy kierowcy inicjują działania, które szkodzą wizerunkowi spółki.

- Chcemy posługiwać się argumentami merytorycznymi, a nie emocjonalnymi. Dziwi też, że podobne akcje inicjują akurat kierowcy z Płocka, gdzie znajduje się siedziba spółki, która jest największym pracodawcą w mieście i która rocznie przeznacza około 30 mln zł na różnego rodzaju lokalne przedsięwzięcia kierowane do mieszkańców - dodał Piekarz.

Podobne protesty miały miejsce w połowie stycznia w Opolu oraz na początku roku w Brzegu, gdzie manifestowało ok. 60 kierowców.

Według biura, za litr benzyny bezołowiowej płacimy obecnie średnio 4,26 zł. Olej napędowy kosztuje 4,00 zł za litr. Cena autogazu utrzymuje się na stabilnym poziomie 2,26 zł za litr tego paliwa.

Źródło: pap