BMW mocno angażuje się w e-sport. Na tyle poważnie, że ma silną reprezentację w simracingu i włączyło go do swojego programu sportów wyścigowych. W tym roku, na różnych platformach symulacyjnych markę będą reprezentować cztery różne zespoły. 25 maja ruszyła polska seria turniejów.

 Foto: Paweł Krzyżanowski / Auto Świat

Zacząć warto jednak od tego, czym właściwie jest simracing. Jeśli kojarzy się on Wam z grami komputerowymi, to jesteście na właściwym tropie. Od typowo rozrywkowych gier wyścigowych simracing różni się jednak dość znacznie. Ma niewiele wspólnego z samochodowymi zręcznościówkami. To kilka poziomów wyżej.

W simracingu także korzysta się z gier, ale o wiele bardziej zaawansowanych - z symulatorów z możliwie jak najlepszym odwzorowaniem fizyki zachowania się pojazdów, z wiernymi modelami prawdziwych samochodów, i to zarówno wyścigowych jak i zupełnie cywilnych i wiernymi, cyfrowymi kopiami prawdziwych torów wyścigowych. W ich przypadku pojęcie "gra", używane w znaczeniu nieskomplikowanej rozrywki to mocne niedopowiedzenie. Wielu producentów np. dzieli się z ich wydawcami swoimi wewnętrznymi danymi pojazdów, tak aby zachowywały się one w symulacjach tak, jak rzeczywiste samochody. Z symulacji korzysta się zresztą nie tylko w przemyśle rozrywkowym - wiele zespołów motorsportowych swoje sukcesy zawdzięcza m.in. właśnie symulatorom (oczywiście jeszcze bardziej skomplikowanym i zaawansowanym niż oprogramowanie, z którego korzysta się podczas nawet najbardziej profesjonalnych zawodów simracingowych), na których trenują kierowcy, poznając każdy milimetr toru, czy przy pomocy których sprawdza się nowe rozwiązania.

 Foto: Paweł Krzyżanowski / Auto Świat

W simracingu udanie (tak mi się przynajmniej wydaje) udało się uchwycić pewien kompromis. Symulatory zazwyczaj bardzo wiernie oddają rzeczywistość i zachowanie samochodów na torze, a jednocześnie nie pozbyto się z nich aspektu czysto rozrywkowego. Dodatkowo zawody rozgrywa się w grach, które kupić można w niemal każdym sklepie, który sprzedaje gry, albo zaopatrzyć się w taki tytuł za pomocą jednej z platform dystrybucji cyfrowej, co czyni je dostępnymi dla naprawdę szerokiego grona amatorów wirtualnego ścigania się.

W tym roku w ramach BMW SIM Racing, a dokładniej wydarzenia BMW Virtual vs. Reality Tour, można wziąć udział w cyfrowej rywalizacji. Zawody odbywają się u 14 różnych dealerów marki. Do ich przeprowadzenia służy specjalnie zmodyfikowana przyczepa z zainstalowanymi w środku symulatorami. Jako platforma wyścigowa służy gra rFactor 2. Zmagania odbywają się na Pętli Południowej toru Nürburgring, za kierownicą BMW M2 CS Racing. Symulator uruchomiany jest z komputerów PC, a do sterowania pojazdem stosowane są profesjonalne kierownice i pedały symulacyjne marki Fanatec.

Wszyscy zwycięzcy turniejów dealerskich automatycznie kwalifikują się do regionalnego finału simracingu, który odbędzie się 22 i 23 października na torze Salzburgring. To, co warto podkreślić, to to, że do walki może stanąć każdy (jeszcze, bo ostatnie eliminacje przewidziane są na 7-8 lipca 2021 r.), kto zgłosi chęć uczestnictwa - zarówno simracingowi zawodnicy, jak i amatorzy, którzy ścigają się dla przyjemności w domowym zaciszu.

 Foto: Paweł Krzyżanowski / Auto Świat

Właśnie w jednych z takich zawodów mieliśmy przyjemność wziąć udział, aby sprawdzić się za kierownicą BMW M2 CS Racing, ale nie tylko. W każdym dealerstwie na trasie imprezy pojawią się wyprodukowane specjalnie na potrzeby tej imprezy BMW M4 Competition i BMW M3 Competition, co wyjaśnia jej nazwę - BMW Virtual vs. Reality Tour. Obydwoma samochodami można także wykonać krótką jazdę testową, by sprawdzić, jak udało się przełożyć rzeczywistość na wirtualne doznania. O wrażeniach zza kierownicy M4 Competition więcej jednak na początku lipca.