- BMW mocno angażuje się w e-sport, a dokładniej w simracing
- W tym roku można wziąć udział w cyfrowej rywalizacji w ramach imprez organizowanych u dealerów
- Wystartowaliśmy w jednej z nich
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
BMW mocno angażuje się w e-sport. Na tyle poważnie, że ma silną reprezentację w simracingu i włączyło go do swojego programu sportów wyścigowych. W tym roku, na różnych platformach symulacyjnych markę będą reprezentować cztery różne zespoły. 25 maja ruszyła polska seria turniejów.
Zacząć warto jednak od tego, czym właściwie jest simracing. Jeśli kojarzy się on Wam z grami komputerowymi, to jesteście na właściwym tropie. Od typowo rozrywkowych gier wyścigowych simracing różni się jednak dość znacznie. Ma niewiele wspólnego z samochodowymi zręcznościówkami. To kilka poziomów wyżej.
W simracingu także korzysta się z gier, ale o wiele bardziej zaawansowanych - z symulatorów z możliwie jak najlepszym odwzorowaniem fizyki zachowania się pojazdów, z wiernymi modelami prawdziwych samochodów, i to zarówno wyścigowych jak i zupełnie cywilnych i wiernymi, cyfrowymi kopiami prawdziwych torów wyścigowych. W ich przypadku pojęcie "gra", używane w znaczeniu nieskomplikowanej rozrywki to mocne niedopowiedzenie. Wielu producentów np. dzieli się z ich wydawcami swoimi wewnętrznymi danymi pojazdów, tak aby zachowywały się one w symulacjach tak, jak rzeczywiste samochody. Z symulacji korzysta się zresztą nie tylko w przemyśle rozrywkowym - wiele zespołów motorsportowych swoje sukcesy zawdzięcza m.in. właśnie symulatorom (oczywiście jeszcze bardziej skomplikowanym i zaawansowanym niż oprogramowanie, z którego korzysta się podczas nawet najbardziej profesjonalnych zawodów simracingowych), na których trenują kierowcy, poznając każdy milimetr toru, czy przy pomocy których sprawdza się nowe rozwiązania.
W simracingu udanie (tak mi się przynajmniej wydaje) udało się uchwycić pewien kompromis. Symulatory zazwyczaj bardzo wiernie oddają rzeczywistość i zachowanie samochodów na torze, a jednocześnie nie pozbyto się z nich aspektu czysto rozrywkowego. Dodatkowo zawody rozgrywa się w grach, które kupić można w niemal każdym sklepie, który sprzedaje gry, albo zaopatrzyć się w taki tytuł za pomocą jednej z platform dystrybucji cyfrowej, co czyni je dostępnymi dla naprawdę szerokiego grona amatorów wirtualnego ścigania się.
W tym roku w ramach BMW SIM Racing, a dokładniej wydarzenia BMW Virtual vs. Reality Tour, można wziąć udział w cyfrowej rywalizacji. Zawody odbywają się u 14 różnych dealerów marki. Do ich przeprowadzenia służy specjalnie zmodyfikowana przyczepa z zainstalowanymi w środku symulatorami. Jako platforma wyścigowa służy gra rFactor 2. Zmagania odbywają się na Pętli Południowej toru Nürburgring, za kierownicą BMW M2 CS Racing. Symulator uruchomiany jest z komputerów PC, a do sterowania pojazdem stosowane są profesjonalne kierownice i pedały symulacyjne marki Fanatec.
Wszyscy zwycięzcy turniejów dealerskich automatycznie kwalifikują się do regionalnego finału simracingu, który odbędzie się 22 i 23 października na torze Salzburgring. To, co warto podkreślić, to to, że do walki może stanąć każdy (jeszcze, bo ostatnie eliminacje przewidziane są na 7-8 lipca 2021 r.), kto zgłosi chęć uczestnictwa - zarówno simracingowi zawodnicy, jak i amatorzy, którzy ścigają się dla przyjemności w domowym zaciszu.
Właśnie w jednych z takich zawodów mieliśmy przyjemność wziąć udział, aby sprawdzić się za kierownicą BMW M2 CS Racing, ale nie tylko. W każdym dealerstwie na trasie imprezy pojawią się wyprodukowane specjalnie na potrzeby tej imprezy BMW M4 Competition i BMW M3 Competition, co wyjaśnia jej nazwę - BMW Virtual vs. Reality Tour. Obydwoma samochodami można także wykonać krótką jazdę testową, by sprawdzić, jak udało się przełożyć rzeczywistość na wirtualne doznania. O wrażeniach zza kierownicy M4 Competition więcej jednak na początku lipca.