• Od 17 do 25 marca hurtowe ceny paliw w polskich rafineriach szły ostro w górę, dopiero potem zaczęły powoli spadać
  • Od kilku dni ropa na światowych rynkach tanieje, poprawił się też – z naszego punktu widzenia – kurs dolara
  • Pomimo iż na pierwszy rzut oka na kursy walut i światowe ceny ropy można by oczekiwać dużych obniżek na polskich stacjach, eksperci nie są ich pewni
  • Atak Rosji na Ukrainę — tu znajdziesz najnowsze informacje

18 marca – w dniu, gdy prezes Orlenu Daniel Obajtek "widział światełko w tunelu, powoli obniżał ceny i miał nadzieję, że nadal będzie je obniżać" wystarczyło spojrzeć na wykresy cen w polskich rafineriach, by zobaczyć, że jest dokładnie odwrotnie: hurtowe ceny już dzień wcześniej pięły się ostro w górę i zatrzymały się dopiero tydzień później na poziomie 7,26 zł za litr ON – po dodaniu VAT to aż 7,84 zł za litr paliwa! Zapachniało Orwellem: w ciągu 8 dni ceny "spadły" z nieco ponad 6,5 zł do prawie 8 zł za litr!

W końcu jednak ceny hurtowe wraz z uspokajaniem się sytuacji na światowych rynkach i wzmacnianiem się polskiej waluty naprawdę zaczęły spadać. Nie odczuliście tego w portfelu? Nic dziwnego! W czasie szalonych wahań cen surowców i gotowych paliw w hurcie każdy musi zarobić – najpierw rafinerie, potem stacje. W ostatnim dniu marca już nie mogłem dłużej czekać, aż paliwo stanieje, pojechałem na stację Orlen. Za niepełny bak paliwa, za który jeszcze niedawno płaciłem mniej niż 300 zł, tym razem zapłaciłem 420 zł. Tak dziś wyglądają obniżki.

Na usprawiedliwienie właścicieli stacji benzynowych można dodać, że zanim obniżą ceny, muszą sprzedać paliwo kupione po wysokiej czy – jak kto woli – "zawyżonej" cenie. Na niekorzyść sprzedawców detalicznych działa zaś to, że na podwyżki ceny w hurcie nauczyli się reagować błyskawicznie, natomiast na spadki – ze spokojem.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Putin chce rubli za gaz, a za chwilę także za ropę. Będzie źle?

Sytuacja na światowym rynku ropy daleka jest od stabilnej i przewidywanie kursów dalej niż na 2-3 dni do przodu ociera się o hazard. Obecnie rosyjski dyktator Władimir Putin grozi zakręceniem kurka z gazem nieprzyjaznym państwom, które nie zechcą za ten surowiec rozliczać się w rublach, choć – napotykając na stanowczy opór państw europejskich – spuszcza z tonu i proponuje stosunkowo proste rozwiązanie. Jak się to skończy, nie wiadomo, ale jest pewne, że ropa jest kolejnym surowcem, którym Rosja będzie szantażować "nieprzyjazne" państwa. Polska jest bardzo mocno uzależniona od ropy z Rosji – rosyjski surowiec stanowi do 70 proc. ropy przerabianej w polskich rafineriach.

Z drugiej strony na uspokojenie sytuacji na rynkach ropy wpływa zapowiedź prezydenta USA Joe Bidena o dostarczeniu na rynek ze strategicznych zapasów USA miliona baryłek ropy codziennie przez pół roku. Tej zapowiedzi można ufać.

Ceny paliw w Polsce: co się stanie w przyszłym tygodniu?

Gdyby patrzeć tylko na wykresy z cenami ropy i z kursem dolara do złotego, można by oczekiwać dosłownie na dniach znaczących obniżek cen paliw na stacjach, może nawet do ok. 6,5 zł za litr ON i poniżej 6 zł za litr benzyny. W pierwszym dniu kwietnia ropa Brent kosztuje ok. 104 dolary za baryłkę (tydzień temu było to prawie 120 dolarów), dolar kosztuje "tylko" 4,20 zł, choć jeszcze niedawno kosztował 4,30 zł.

Tymczasem najnowsza prognoza detalicznych cen paliw zamieszczona na e-petrol.pl przewiduje na najbliższe dni średnie ceny na stacjach na poziomie 7,62-7,77 zł za litr ON i 6,63-6,77 zł za litr benzyny – co w praktyce oznacza, że może być nie taniej, a jeszcze drożej!

Bardzo wysokie pozostają marże rafineryjne. Właściciele stacji benzynowych – chcąc nie chcąc – ustalając ceny i zamawiając paliwo, podejmują decyzje, które niewiele różnią się od gry w ruletkę. Ceny ropy na świecie są skrajnie niestabilne. To wszystko sprawia, że jeśli faktycznie ceny paliw na stacjach w najbliższych dniach nieznacznie spadną, to raczej na chwilę. Obietnice obniżek cen paliw – tak jak ta, którą złożył dwa tygodnie temu prezes Orlenu Daniel Obajtek – nie mają stabilnych podstaw.

Dla wielu kierowców realną koniecznością staje się natomiast oszczędzanie paliwa, co oznacza, że trzeba jeździć wolniej i mniej.