Obecnie Chiny są jednym z najlepszych rynków dla producentów samochodów. Wciąż rozwijający się Kraj Środka wchłania olbrzymie ilości pojazdów. Wbrew pozorom nie tylko tanich. Najbardziej ludne państwo świata jest kluczowym rynkiem dla Audi, Bentleya, Ferrari, Mercedesa, Rolls-Royce’a oraz innych marek premium. O randze rynku najlepiej świadczy fakt, że firmy zadają sobie trud przygotowania dla Chińczyków specjalnych samochodów, wśród których znajdują się przedłużone wersje popularnych w Europie limuzyn klasy średniej.

W Chinach znajdują się fabryki i montownie, z których wyjeżdżają samochody doskonale znane w pozostałych zakątkach świata. Wystarczy wspomnieć o Audi A6, BMW serii 3, Citroenie C5, Mercedesie klasy E, a także Hondzie Jazz, którą koncern importował z Chin również do Europy. Z Kraju Środka pochodzą również silniki montowane do niektórych motocykli marki BMW.

Poza pojazdami produkowanymi przez chińsko-europejskie spółki joint-venture w Chińczycy, a dokładniej kilkanaście tamtejszych koncernów motoryzacyjnych produkuje również własne pojazdy. Tutaj sprawy się komplikują. Nie tylko w przenośni. Zaledwie kilka lat temu Chińczycy zalali własny rynek optycznymi klonami europejskich i japońskich pojazdów. Zapukali z nimi również do wrót Europy. Mimo atrakcyjnych cen nie zdołały podbić serc klientów. Dlaczego? Skopiowany design wzbudził falę protestów i ostrzeżeń, że próby wprowadzenia ich do obrotu zakończą się w sądach. W ramach crashtestów rozbito kilka samochodów. Rażąco niski stopień ochrony kierowcy i pasażerów dał do myślenia klientom w Europie, którzy coraz większą wagę przywiązują do aspektów związanych z bezpieczeństwem…

Chińczycy broni jednak nie złożyli. Marki, które chcą zaistnieć na świecie zrezygnowały z kopiowania designu. Ich przeciwnicy mogą zarzucić, że podobieństwa do innych samochodów wciąż pozostały widoczne. Nawet jeżeli można je dostrzec, to warto wiedzieć, że za liniami najnowszych aut z Chin stoją renomowane biura stylistyczne - m.in. Bertone, Giugiaro i Pininfarina.

Na licencjach renomowanych producentów samochodów powstaje także wiele jednostek napędowych. Zysk jest podwójny. Chińczycy otrzymują sprawdzoną technologię, która stanowi dobry punkt wyjścia do dalszego rozwoju, a koncerny udzielające licencji zarabiają na silnikach, których ze względu na parametry albo normy emisji spalin nie stosują już we własnych produktach.

Stosunkowo nowoczesne jednostki napędowe zapewniają wielu modelom przyzwoite osiągi. Gorzej, gdy przyjdzie wytracić prędkość. Po kilkukrotnym hamowaniu ze 100 km/h dym unoszący się z klocków hamulcowych sygnalizuje, że układ nie podoła kolejnym próbom. Kuleje także zawieszenie. Zakręt, który na europejskim samochodzie nie zrobi wrażenia, w przypadku aut made in China może stanowić wyzwanie. Dodatkowo na trakcję negatywnie wpływają mieszanki użyte do wykonania chińskich opon.

Wiele do życzenia pozostawia jakość wykonania chińskich samochodów. Nierówna powłoka lakiernicza, różnej szerokości szczeliny między elementami nadwozia, uproszczenia konstrukcyjne… Na tle współczesnych samochodów z Azji, Europy oraz USA wiele aut z Chin wypada mizernie. Nim uznamy, że przed Chińczykami jeszcze długa droga, warto rzucić okiem wstecz. Zaledwie kilkanaście lat temu luźno rzucona wykładzina bagażnika, elementy wykończeniowe montowane przy użyciu blachowkrętów, duże natężenie hałasu w kabinie czy hamulce zatrzymujące samochód pędzący 100 km/h na - obecnie trudnym do wyobrażenia - dystansie niemal 50 metrów zdarzały się również autom produkowanym w Europie i Korei.

W trakcie rozmów na temat chińskiej motoryzacji zazwyczaj podnoszone są kwestie bezpieczeństwa. Pierwszym przebadanym przez EuroNCAP samochodem z Kraju Środka był Landwind CV9. W ubiegłorocznym teście van zdobył zaledwie dwie gwiazdki. Na tle współczesnych, nawet najmniejszych samochodów wynik można uznać za śmiesznie niski. Czy chińskie samochody można faktycznie uznać za skrajnie niebezpieczne? Warto pamiętać, że średni wiek samochodu w Polsce wynosi 14 lat. Czy ktoś pokusiłby się o stwierdzenie, że kilkunastoletnie BMW E36, Chevrolet Aveo, Fiat Brava, Ford Escort, Hyundai Accent, Mitsubishi Lancer, Mercedes klasy C i Saab 900 to niebezpieczne samochody? Wszystkie z wymienionych pojazdów otrzymały od EuroNCAP skromne dwie gwiazdki. Wyniki dają do myślenia. Co prawda wymienione pojazdy zostały ocenione według czterostopniowej skali, jednak na przestrzeni lat samochody zaczęły być surowiej punktowane.

Nie można wykluczyć, że chińska motoryzacja zakradnie się na Stary Kontynent okrężną drogą. Tamtejsze firmy dysponują kapitałem pozwalającym za zakup renomowanych marek. Chińczycy przejęli już Volvo, MG oraz linie produkcyjne Rovera. Mniej głośnie, ale nie mniej ważne były transakcje zakończone przejęciem producenta skrzyń biegów DSI oraz nawiązaniem współpracy z producentem londyńskich taksówek.

Na szczególną uwagę zasługuje wchodzący właśnie do sprzedaży MG6. Samochód został zaprojektowany przez brytyjsko-chiński zespół i będzie produkowany w obu krajach.  Ciekawie wyglądający sedan przeszedł już pierwsze testy. Osoby, które zasiadły za jego kierownicą zapewniały, że układ jezdny nie odstaje od zawieszeń najlepszych kompaktów!

Jak wiele czasu zajmie samochodom z Chin dogonienie stawki? Niewiele. Pięć, dziesięć, najwyżej 15 lat. Kto wciąż ma wątpliwości, powinien prześledzić ewolucję samochodów z Korei oraz sposobu, w jaki były postrzegane. Jeszcze przed 2000 rokiem niektóre z nich straszyły archaiczną stylizacją i topornością. Inwestycje, połączone z nawiązaniem współpracy z najlepszymi designerami i inżynierami oraz ulokowanie ośrodków badawczo-rozwojowych w Europie szybko przyniosło efekty. Czy się nam to podoba, czy nie, chińskie firmy przechodzą podobny proces ewolucji. Motocykle z Kraju Środka są już stałymi gośćmi na drogach. Samochody będą kolejnym krokiem.

Które koncerny najprędzej rozpoczną ekspansję? - Great Wall Motor, BYD Auto, Geely i Chery - te marki mają największe szanse na sukces w Europie. Liderem jest kontrowersyjny Great Wall Motor, który jako pierwszy producent z Chin otrzymał europejską homologację, produkuje silniki z normą Euro 5 oraz kończy budowę fabryki w Bułgarii, pierwszej chińskiej fabryki aut w Unii Europejskiej - mówi Michał Hadyś z wortalu autochiny.pl.

Z pewnością atrakcyjne ceny pozwolą im na zdobycie popularności w krajach rozwijających się. Chińskie koncerny wybudowały fabryki m.in. w Egipcie, Iranie, Malezji, Rosji, Tajlandii, Urugwaju i na Ukrainie. Obecnie ekspansję w najbardziej rozwiniętych państwach utrudniają silniki nie spełniające najnowszych norm emisji spalin oraz problemy z jakością wykonania. Oba problemy można jednak rozwiązać, inwestując odpowiednie kwoty. Wysoki popyt na rodzimym rynku sprawia, że chińskie firmy nie stoją przed koniecznością błyskawicznego poprawiania pojazdów i walki o klienta w innych krajach. Pierwsze silniki, spełniające normę Euro 5 stały się jednak faktem, podobnie jak organizacja C-NCAP, która ocenia stopień, w jakim chińskie samochody chronią kierowcę i pasażerów.

Przedstawiciele chińskich koncernów wiążą spore nadzieje z segmentem pojazdów użytkowych, gdzie kluczową rolę odgrywa solidność podzespołów oraz cena pojazdu, natomiast walory estetyczne stanowią drugoplanową kwestię. Najbardziej atrakcyjną propozycją dla mieszkańców Europy mogą okazać się samochody elektryczne oraz hybrydowe. W obu przypadkach chińskie firmy wiodą prym. Dość powiedzieć, że BYD Auto opracowało całkowicie elektryczny samochód E6 o zasięgu 300 kilometrów. Konkurenci z innych zakątków świata na jednym ładowaniu są w stanie pokonać zazwyczaj 160 kilometrów. W obliczu tych faktów trudno się dziwić, że najbardziej renomowane firmy podpisały z chińskimi koncernami umowy na dostawę komponentów do elektrycznych samochodów.