Logo
WiadomościAktualnościChować się – nadlatuje kolumna rządowa! Czyli, wojenne manewry na drogach

Chować się – nadlatuje kolumna rządowa! Czyli, wojenne manewry na drogach

Kolumny BOR-u, żandarmerii oraz samotne limuzyny dygnitarzy przelatują przez Polskę. Łamią zasady ruchu drogowego i zdrowego rozsądku, powodują kolizje i zagrożenie. Mają prawo?

BOR
YouTube
BOR

Podziwiamy, bo jeszcze o 14 był na Powązkach – chwalił Ministra Wojny o. Tadeusz. O 14.10 – poprawił ojca minister Macierewicz – ale to są oklaski dla pana Kazimierza i całej ochrony, która tak wspaniale jechała, nie dla mnie (...). Tak minister Wojny (czy tam Obrony Narodowej) Antoni Macierewicz rozpoczął wykład w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej ojca Rydzyka, chwaląc się, że z Warszawy do Torunia dotarł w godzinę i 40 minut.

Z Powązek do celu podróży, poruszając się najszybszą dostępną trasą, mamy 257 kilometrów. Średnia prędkość takiego przejazdu to 150 km/h od bramy do bramy. Jak w praktyce musiało to wyglądać? Po autostradzie jechali z gazem w podłodze, czyli 220-240 km/h, a przez miasto – ile się dało. Jeśli nie jechali autostradą, to przez wioski (208 km) – wówczas 150-180 km/h niemal bez przerwy. Ministrowi nie dane było równie szybko przelecieć do Warszawy na galę „W Sieci”. BMW, jadąc z górki, nie wyhamowało przed autami stojącymi na światłach i spowodowało karambol. Zamach? Tak – na zdrowy rozsądek!

To nic nowego. Mówi się, że jeszcze w ubiegłym roku rzecznik MON-u Bartłomiej Misiewicz dał pokaz podejścia do legalizmu, podjeżdżając na sygnale pod McDonald's. Nie mógł ustać na światłach, tak głodny był. Niedawno zaś miał też być podwieziony pod dyskotekę rządowym BMW w towarzystwie funkcjonariusza ŻW. Pamiętacie rozerwaną oponę pancernej limuzyny prezydenta Dudy? Wtedy też kolumna jechała szybciej, niż pozwalały na to rozsądek i parametry techniczne ogumienia – oto przyczyna usterki.

Osobom obeznanym z sowieckimi zwyczajami wyda się to normalne. Turyści zwiedzający Moskwę są ostrzegani, żeby uważali, gdy spacerują w okolicy Kremla. Gdy zaczyna otwierać się brama, należy szybko się zbierać: za chwilę wyjedzie z ogromną prędkością konwój dygnitarzy z ochroną; może cię rozjechać i nawet się nie zatrzyma.

A co na temat pojazdów uprzywilejowanych mówi kodeks drogowy? Kierujący ma prawo do niestosowania się do przepisów pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności (...) także przy wykonywaniu zadań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. W tym wypadku drugi warunek został spełniony (kierowcy mogli jechać „na bombach”), ale pierwszy (szczególna ostrożność) – nie! Czy kierowcy staranowani przez auta ministra powinni czuć się winni, że nie rozjechali się w popłochu na boki? Skąd! Po pierwsze, nie mieli czasu na reakcję, po drugie, nikt nie ma obowiązku uciekać z drogi i powodować zagrożenia, żeby przepuścić choćby i prezydenta.

Wybaczmy jednak panu Antoniemu. Każda jego minuta jest na wagę złota. Nawet gdy jedzie na galę organu prasowego...

Naszym zdaniem

Przejazd ministerialnej świty z Warszawy do Torunia trwa wcale nie dłużej niż przelot helikopterem, a biorąc pod uwagę kłopoty z dojazdem na lądowisko, auta „na bombach” są szybsze. To po co nam helikoptery?

Autor Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Pasjonat technologii, prywatnie także zapalony kolarz
Pokaż listę wszystkich publikacji
Przeczytaj skrót artykułu
Zapytaj Onet Czat z AI
Poznaj funkcje AI
AI assistant icon for Onet Chat
Skrót artykułu

To jest materiał Premium

Dołącz do Premium i odblokuj wszystkie funkcje dla materiałów Premium:

czytaj słuchaj skracaj

Dołącz do premium