Na jednej z poznańskich ulic funkcjonariusze Inspekcji Transportu Drogowego wypatrzyli wiekową ciężarówkę czeskiej marki Tatra. Okazało się, że zatrzymany pojazd to leciwy egzemplarz – aż trzydziestoletni. Obecnie niełatwo już zauważyć ciężarówki Tatry na polskich drogach, mimo że przed laty pojazdy z Czech cieszyły się w Polsce sporym wzięciem.
Ciężarówka polskiego przewoźnika była w bardzo złym stanie. Wnętrze było tak wyeksploatowane i zaniedbane, że funkcjonariusze, wbrew rutynie, skupili się na zrobieniu zdjęć kabiny, zamiast całego pojazdu. Okazało się, że Tatra podróżowała nie tylko bez tachografu, ale także bez drogomierza. Co ciekawe kierowca, choć nie miał ważnych badań lekarskich i psychologicznych oraz wymaganego szkolenia, to zadbał choć o jedno wymagane przepisami urządzenie: do szyby przyczepiono moduł viaToll do płatności drogowych.
Kontrola stanu technicznego także wypadła źle. Stwierdzono nieszczelność układu hamulcowego oraz problemy z układem kierowniczym. Nie mogło zatem skończyć się inaczej, jak zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego. Na tym jednak nie koniec. Inspektorzy wszczęli postępowanie administracyjne wobec przewoźnika. Grozi mu kara do 12 tys. zł. Do tego jeszcze 2 tys. zł kary dla osoby zarządzającej transportem w firmie przewozowej.
Otwartą kwestią pozostają dalsze losy ciężarówki. Czy - zważywszy na wysokie kary - Tatra w końcu trafi na złom, czyli tam, gdzie jej miejscei?