Zresztą rowerzyści na swoje imprezy również wybierają z reguły dni robocze i godziny popołudniowe. Chcą korzystać z głównych ulic w miastach akurat w tym czasie, kiedy trwa jeszcze szczyt przejazdów samochodów, kiedy wracamy z pracy do domu. Na kilkadziesiąt minut wstrzymany jest ruch nie tylko prywatnych aut, lecz także komunikacji publicznej.

Kto nie stał w korku lub nie tkwił w zatłoczonym autobusie czy tramwaju, ten nie zrozumie oburzenia, z którym wielu traktuje rowerzystów i rolkarzy. Wydaje się, że zamiast zyskiwać zrozumienie z każdą masą krytyczną czy popołudniowym rolkowaniem uczestnicy tych przejazdów wzbudzają coraz większą niechęć i oburzenie tych, którzy nie biorą udziału w kolarsko-rolkowych imprezach.

Trudno zrozumieć, dlaczego na przejazdy są wybierane dni robocze i wczesne godziny popołudniowe oraz główne ulice w miastach. Raczej ciężko będzie budować nić wzajemnej sympatii między kierowcami samochodów a rowerzystami i rolkarzami. Tym bardziej że i na co dzień dochodzi między nimi do częstych konfliktów, a prowokują je obie strony.