Logo

Czy warto pompować opony azotem?

Być może, gdyby pompowanie kół azotem było tak samo darmowe jak nabijanie powietrzem ze zwykłej sprężarki, dyskusja nad sensownością takiego rozwiązania nie była by tak gorąca w środowisku użytkowników aut. Przeciwnicy takiego - bądź co bądź - mało powszechnego zabiegu u wulkanizatorów twierdzą, że jest to niepotrzebne nabijanie kasy zakładom wyposażonym w specjalne urządzenia. Jednym z argumentów jaki pojawia się w ustach kierowców preferujących "klasyczne" rozwiązanie jest to, że azot w kołach jest sensowny jedynie w autach ciężarowych, z równie ciężkim ładunkiem, pokonujących bardzo długie trasy.

Próby dowiodły, że opona wypełniona jedynie tym składnikiem powietrza zyskuje o wiele dłużej na żywotności. Dlatego właśnie już od tej dekady zaczęto stosować technikę pompowania kół azotem. Pionierami były pojazdy wykorzystywane w przemyśle wydobywczym, lotniczym, transporcie towarów niebezpiecznych (np. łatwopalnych), a więc pojazdy ciężkie. Azot od dawna wypełnia opony kół w autach Formuły 1, które z powodu ogromnych prędkości narażone są m.in. na wystrzelenie i pożar. Pompowanie azotem polecane jest przede wszystkim właścicielom flot samochodowych, gdyż pomaga w istotny sposób obniżać koszty eksploatacji.

- Jednym z elementów procesu pompowania kół azotem jest uprzednie wyssanie powietrza z opony. W tym właśnie celu urządzenie wyposażone jest w pompę próżniową i odpowiedni pistolet. Dzięki temu w oponie uzyskuje się mieszaninę o wysokiej zawartości azotu (ponad 95 proc.). Jeśli opona była wcześniej napompowana azotem nie ma potrzeby użycia pompy próżniowej - tłumaczy Justyna Kaczor. Jeśli koła zostały napompowane azotem, dla odróżnienia stosuje się kapturki w innym kolorze. Najczęściej spotykane są w kolorze zielonym, pomarańczowym lub żółtym, w zależności od firmy oraz kraju.

Azot wychodzi na plus

Korzyści napełniania opon azotem przysłaniają zdecydowanie wady takiego rozwiązania. Minusem są z pewnością koszty pompowania opon, choć nie są one duże dla przeciętnego kierowcy. Poza tym nie robimy przecież tego codziennie. Nie wszystkie warsztaty oponiarskie wyposażone są w odpowiednie instalacje do takiego "zabiegu".

Wadą jest także to, że chcąc uzupełnić azot w oponach musimy znaleźć serwis oferujący napełnianie nim kół i zwyczajnie tam dojechać. Na miejscu należy zmierzyć ciśnienie, ale przy rozgrzanych oponach pomiar może być dokonany błędnie.

Tyle o wadach. Przede wszystkim dzięki azotowi opona kilkukrotnie dłużej utrzymuje właściwe ciśnienie, co jest niezwykle istotne dla bezpieczeństwa na drodze oraz żywotności opony. Poprawa bezpieczeństwa w czasie jazdy związana jest z lepszym trzymaniem się auta drogi na zakrętach i większą skutecznością przyspieszania oraz hamowania dzięki równomiernemu przyleganiu opony na całej szerokości kontaktu z podłożem. Żywotność opony wzrasta nawet o połowę.

- Auto dzięki właściwemu ciśnieniu i wynikającym z tego mniejszym oporom toczenia zużywa mniej paliwa nawet o 2 procent. W oponach wypełnionych azotem minimalnie zmienia się ciśnienie, nawet przy dużych wahaniach temperatury na zewnątrz. Azot zmniejsza ryzyko występowania korozji na obręczach. Zmniejsza się również ryzyko wystrzału opony związanego z nagrzaniem się gumy w przypadku zbyt małego ciśnienia - dodaje Justyna Kaczor.

Wszystkie wymienione zalety pompowania opon azotem można podsumować krótko: służą bezpieczeństwu i… oszczędzaniu. Nie jest prawdą, że w ten sposób serwisy motoryzacyjne próbują "nabić nas w butelkę". Testy dowiodły, że azot jest o wiele korzystniejszym rozwiązaniem niż "standardowe" powietrze w oponach. Jeśli podsumować to finansowo, wychodzi na to, że jest to także rozwiązanie bardziej opłacalne. Na oponach wypełnionych azotem przejeździmy zwyczajnie dłużej, a przecież zakup nowej opony kosztuje o wiele więcej niż napełnienie jej tym gazem.

Powiązane tematy: Porady Moto (Serwis)
Przeczytaj skrót artykułu
Zapytaj Onet Czat z AI
Poznaj funkcje AI
AI assistant icon for Onet Chat

To jest materiał Premium

Dołącz do Premium i odblokuj wszystkie funkcje dla materiałów Premium:

czytaj słuchaj skracaj

Dołącz do premium
Skrót artykułu