- Polska elektromobilność złapała zadyszkę, a spowolnienie sprzedaży aut elektrycznych to efekt zawieszenia dopłat i niewystarczającej infrastruktury ładowania. W 2024 roku wielu kierowców wybrało bardziej przewidywalne rozwiązania, w tym hybrydy
- Program "NaszEauto" ma przywrócić dynamikę na rynku, oferując dotacje do 40 tysięcy złotych na zakup nowego elektryka. O wsparcie mogą ubiegać się zarówno klienci indywidualni, jak i firmy, ale auto nie może kosztować więcej niż 225 tys. zł netto
- Eksperci ostrzegają przed napływem starych elektryków, które mogą trafić do Polski bez odpowiednich regulacji. Kluczowe jest wprowadzenie limitów wieku i stanu baterii, by uniknąć sytuacji, w której nasz rynek stanie się złomowiskiem zużytych aut na baterie z Zachodu
- Hybrydy zyskują na popularności, przejmując część klientów, którzy wcześniej myśleli o elektrykach. Mniejsze ryzyko, brak problemów z ładowaniem i coraz większa oferta producentów sprawiają, że w 2024 roku to właśnie one stały się rozsądną alternatywą
Dane z raportu "Internetowy Samochód Roku" przygotowanego przez OTOMOTO nie pozostawiają złudzeń. Tempo wzrostu elektromobilności w Polsce wyraźnie zwolniło. W 2023 roku liczba rejestracji nowych pojazdów elektrycznych rosła dynamicznie, ale w 2024 roku trend ten wyhamował. Przyczyn jest kilka. Kluczową z nich jest zamrożenie wynikające z wyczerpania się środków programu "Mój Elektryk", który przez lata był motorem napędowym rynku. Dotacje pozwalały obniżyć koszt zakupu, czyniąc auta na prąd bardziej przystępnymi. Gdy środki się skończyły, wielu klientów odłożyło decyzję o zakupie, czekając na nowe formy wsparcia.
Ale to nie tylko kwestia dopłat. Wciąż nierozwiązanym problemem pozostaje infrastruktura ładowania. Mimo intensywnego rozwoju stacji szybkiego ładowania, w mniejszych miejscowościach dostęp do nich nadal bywa wyzwaniem. W efekcie wielu kierowców, zwłaszcza tych bez możliwości ładowania pojazdu w domu, wciąż z dystansem podchodzi do zakupu elektryka.
Co dalej z dopłatami? "Mój Elektryk" znika, ale pojawia się "NaszEauto"
Kiedy rząd ogłosił, że program "Mój Elektryk" zostaje zawieszony z uwagi na wyczerpanie się środków finansowych zabudżetowanych w nim, branża zareagowała z mieszanką niepokoju i oczekiwania. Brak wsparcia dla nowych aut elektrycznych momentalnie odbił się na rynku. Sprzedawcy notują spadki zainteresowania, a klienci, którzy jeszcze rok temu planowali zakup elektryka, często wracają do bardziej konwencjonalnych rozwiązań.
Ale nadeszła zmiana. Nowy program "NaszEauto", który ruszył w lutym 2025 roku, ponownie zaoferował wsparcie dla kupujących. Tym razem dotacje mogą sięgnąć 40 tysięcy złotych, a o pomoc mogą ubiegać się nie tylko klienci indywidualni, ale także jednoosobowe działalności gospodarcze. Program obejmuje wyłącznie nowe, niezarejestrowane pojazdy elektryczne, a wprowadzony limit cenowy oznacza, że maksymalna wartość auta kwalifikującego się do dopłaty nie może przekroczyć 225 tysięcy złotych netto.
Kluczowym warunkiem otrzymania dofinansowania jest zobowiązanie do użytkowania pojazdu przez minimum dwa lata. Dodatkowo osoby prowadzące działalność gospodarczą mogą liczyć na zwiększoną kwotę dotacji, jeśli zdecydują się na samochód użytkowy, np. dostawczy. Władze podkreślają, że nowy program ma na celu nie tylko wsparcie elektromobilności, ale także zwiększenie dostępności elektryków dla firm, które coraz częściej wprowadzają je do swoich flot.
Dla rynku to kluczowa informacja. Wielu producentów już teraz przygotowuje się na wzrost zainteresowania elektrykami, a sprzedawcy liczą, że w 2025 roku sprzedaż ponownie ruszy z kopyta. Powrót dopłat może znacząco pobudzić popyt, jednak ich wpływ na długofalowy rozwój rynku wciąż zależy od innych czynników – dostępności modeli w wyznaczonym limicie cenowym, rozwoju infrastruktury ładowania i gotowości Polaków do zmiany swoich przyzwyczajeń motoryzacyjnych.
Czy w Polsce przybędzie starych elektryków?
Kiedy temat dopłat ponownie wrócił do debaty publicznej, pojawiły się obawy, że Polska może stać się celem dla wysłużonych pojazdów elektrycznych z Zachodu. Argument jest prosty – jeśli dofinansowanie obejmie również auta używane, może otworzyć furtkę do masowego importu tanich, mocno zużytych samochodów.
To ryzyko dostrzegają także eksperci. Kluczowe jest więc określenie jasnych kryteriów, które pozwolą uniknąć napływu aut o niskiej sprawności. Możliwe rozwiązanie? Wprowadzenie limitu wieku samochodu, określenie minimalnej sprawności baterii oraz rygorystyczne wymagania dotyczące przebiegu. W tę debatę włącza się także OTOMOTO. Jak zauważa Paulina Kubiak, Head of Business Development OTOMOTO, kluczowe jest znalezienie balansu pomiędzy wsparciem dla rozwoju elektromobilności a ochroną rynku przed niepożądanym zalewem zużytych pojazdów.
— Elektromobilność w Polsce złapała lekką zadyszkę. Wynika to zarówno z czasowego zawieszenia programu "Mój Elektryk" (w odniesieniu do pojazdów nowych), jak i braku dopłat do zakupu używanych samochodów bateryjnych. Przy okazji tej dyskusji, ścierały się głosy zwolenników popularyzacji elektryków z obawami o zalanie Polski przez wysłużone egzemplarze. Wydaje się jednak, że przy określonych ograniczeniach dotacji (np. wiek samochodu maks. 4 lata, relatywnie niewielki przebieg, wymagany stopień sprawności baterii), dofinansowanie mogłoby pomóc w rozwoju elektromobilności — tłumaczy Paulina Kubiak.
Elektryki w cieniu hybryd. Zmiana trendów na rynku
Chociaż elektromobilność wciąż się definuje, to widać, że Polacy coraz częściej wybierają hybrydy. Zarówno klasyczne, jak i plug-in notują wzrosty sprzedaży, a producenci rozwijają ofertę w tym segmencie. Wiele osób traktuje je jako rozsądny kompromis – niższe spalanie, możliwość jazdy na krótkich dystansach w trybie elektrycznym, a jednocześnie brak stresu o ładowanie na dłuższych trasach.
To przesunięcie trendów jest też widoczne w statystykach. W 2024 roku udział hybryd w rynku nowych aut znacznie wzrósł, co pokazuje, że konsumenci wciąż poszukują ekologicznych rozwiązań, ale nie są jeszcze gotowi na pełne przejście na auta elektryczne.
Przyszłość elektryków w Polsce wciąż stoi pod znakiem zapytania. Nowe dotacje mogą ożywić rynek, ale kluczowe będzie ich mądre zaplanowanie, by uniknąć ryzyka napływu zużytych pojazdów. Równocześnie klienci coraz chętniej sięgają po hybrydy, które stają się dla wielu kierowców bezpieczniejszą alternatywą. Czekamy na kolejne rozwiązania, które zadecydują o tym, jak szybko i na jakich warunkach Polska wejdzie w kolejną fazę transformacji.
Dlaczego OTOMOTO ma kluczowe znaczenie dla przedsiębiorców?
Dane z raportu OTOMOTO "Internetowy Samochód Roku 2024" pokazują, jak zmieniają się potrzeby rynku i jakie trendy kształtują przyszłość samochodów dostawczych. Ale OTOMOTO to nie tylko platforma ogłoszeniowa, a także źródło cennych informacji dla sektora B2B.
Dzięki szczegółowym analizom przedsiębiorcy mogą śledzić zmiany na rynku, lepiej dopasować swoje zakupy do aktualnych trendów i podejmować świadome decyzje dotyczące floty pojazdów. Popularność poszczególnych modeli, różnice w preferencjach między rynkiem nowych i używanych aut, a także rosnąca rola leasingu – wszystko to wpływa na strategie zakupowe firm transportowych, kurierskich i usługowych.
Pełny raport "Internetowy Samochód Roku 2024" to kopalnia wiedzy o rynku motoryzacyjnym w Polsce. Chcesz poznać inne statystyki? Zapoznaj się z raportem już dziś!