Dyrekcja Fiata Auto Poland, aby zwiększyć produkcję aut, postanowiła wprowadzić w Tychach tzw. system 18/20, co oznacza, że fabryka pracowałaby od poniedziałku do soboty oraz w niektóre niedziele (za pracę w sobotę pracownicy mieliby wolny dzień w tygodniu). W zamian pracownikom zaproponowano średnio 750 zł podwyżki.

Porozumienie podpisało siedem związków zawodowych. Nie zgodziła się jedynie "Solidarność", która uważa, że nowy system jest niekorzystny dla pracowników. Po pierwsze, zarobią mniej niż dotychczas, bo znikną godziny nadliczbowe. Po drugie, zdaniem "Solidarności" nowy system pracy jest antyrodzinny.

Fiat jest znany z tego, że w jego zakładach pracuje wiele rodzin, w tym małżeństw. Zdaniem protestujących, będą teraz mogli zapomnieć o wspólnych weekendach czy normalnym życiu rodzinnym. Na świecie koncern wycofał się z tego systemu, u nas chce go wdrożyć na siłę - uważa Rajmund Pollak, wiceprzewodniczący "Solidarności" w Fiat Auto Poland.

Związek zorganizował referendum w tej sprawie. 95 proc. załogi wypowiedziało się przeciwko wprowadzeniu nowego systemu pracy. - Ludzie nie chcą pracować w soboty i niedziele - mówią związkowcy.

W odpowiedzi, kierownictwo Fiata Auto Poland wycofało się z zapowiadanych podwyżek, a związkowców poinformowano o możliwości przeniesienia produkcji modelu Panda do zakładu na Sycylii oraz ograniczenie produkcji Fiata 500 i przeniesienie jej do Mirafiori.

Czy ma to jakiekolwiek uzasadnienie, gdy oba produkowane modele w Tychach cieszą się wyjątkowym zainteresowaniem odbiorców w całej Europie i zakład nie nadąża z ich produkcją? Zwłaszcza, że zakład tyski przeszedł znaczną modernizacje i włoski koncern zainwestował tam znaczne kwoty.

Źródło: GW