Jak podaje policja, w sumie w 2014 r. odnotowano spadek w kradzieżach samochodów w Polsce. W 2013 zgłoszono blisko 15,5 tys. kradzieży samochodów osobowych, podczas gdy w 2014 r. ok. 14,1 tys. Najczęściej z ulic i parkingów znikają Volkswageny Golfy i Passaty oraz Audi - A4 i A6. W pierwszej dziesiątce znalazły się też Audi A3, Volkswagen Touran, Ford Mondeo, Honda Civic i Toyota Corolla. Gdzie trafiają auta, które w nieplanowany sposób "zmieniają właściciela"?

Kradzież auta to zazwyczaj, przynajmniej w przypadku profesjonalistów, operacja przygotowana w najmniejszych szczegółach. Tylko amatorzy pozwalają sobie na odjechanie cudzym samochodem i pozostawienie go w pobliżu własnego miejsca zamieszkania czy u znajomych.

Po kradzieży pojazd trafia najpierw w miejsce, gdzie zostaje "przewietrzony". Często jest to na przykład po prostu parking przy drodze wylotowej z miasta lub też garaż wytypowany przez grupę przestępczą. Następnie samochód jest pozostawiany na kilka dni i obserwowany na wypadek, gdyby zainstalowano w nim zaawansowany alarm połączony z systemem namierzania lub gdyby miało się okazać, że to auto należące do kogoś "niewłaściwego" z punktu widzenia interesów złodziei.

- Złodzieje wiedzą, że usługi lokalizacji są coraz popularniejsze i starają się wyeliminować ryzyko namierzenia za ich pośrednictwem. Między innymi dlatego powszechnie używają zagłuszarek sygnałów GPS/GSM, na których opiera się większość systemów monitoringu – mówi Mirosław Marianowski, ekspert z firmy Gannet Guard System, zajmującej się namierzaniem i odnajdywaniem skradzionych obiektów.

Jeśli wokół samochodu nie kręcą się osoby podejrzane z punktu widzenia złodziei, pojazd trafia do tzw. dziupli. To miejsce, w którym w zależności od przeznaczenia auta, albo jest ono rozbierane na części, albo przygotowywane do sprzedaży m.in. poprzez zmianę numerów seryjnych. "Dziupla" musi być niepozorna z wyglądu, by nie przyciągać uwagi osób postronnych (w tym policjantów).

"Dziuple" organizowane są w różnych miejscach. Mogą być usytuowane na osiedlach w dużych miastach, najczęściej w jednym z wielu przylegających do siebie garaży. Takie miejsce nie wyróżnia się niczym szczególnym dla niewprawnego oka. Czasami pojazdy lądują w pomieszczeniach warsztatowych zakładów usługowych zajmujących się naprawami pojazdów.

- Kilka lat temu namierzyliśmy skradzioną maszynę Caterpillar w jednym z takich podwarszawskich warsztatów. Sytuacja była dość zabawna, ponieważ przebywający na miejscu panowie, których było ośmiu, zostali na tyle zaskoczeni pojawieniem się naszej ekipy w towarzystwie policji, że nie bardzo byli w stanie wyjaśnić swoją obecność. Jeden z dżentelmenów w klapkach typu japonki tłumaczył się, że przyjechał z Poznania na truskawki i nie wie, dlaczego mundurowi go legitymują – opowiada Mirosław Marianowski.

Poza aglomeracjami miejskimi rolę dziupli pełnią często różnego typu pomieszczenia gospodarcze. Są to stodoły drewniane lub murowane, garaże, a nawet chlewy.

Bywają też "dziuple" wyspecjalizowane, czyli takie, w których pracują pojedynczo lub w zespołach kilkuosobowych specjaliści od demontażu na części skradzionych pojazdów. Są to pomieszczenia z dobrym oświetleniem, które zwiększa efektywność pracy – dlatego zwykle są pozbawione okien, aby wścibscy sąsiedzi nie mieli szansy nic dostrzec. Niektórzy wyposażają je w zagłuszarki mające za zadanie uniemożliwić lokalizację skradzionego pojazdu.

Najciekawsze przykłady "dziupli"

Bunkier. Poznańscy policjanci odkryli "dziuplę" samochodową z trzema skradzionymi pojazdami ukrytymi w starych bunkrach. Były to Polonez, Citroen oraz Volkswagen, które kilka dni wcześniej zniknęły z parkingów na terenie miasta.

Stodoła. W jednej ze stodół w powiecie kutnowskim mundurowi namierzyli skradzionego VW Tourana i BMW serii 1. W dziupli rozbierano na części auta kradzione w Łodzi, Pabianicach, Zgierzu i innych miastach województwa łódzkiego. Znajdowały się tam elementy m.in. BMW, Renault i Audi.

Prywatne posesje z marihuaną. Dolnośląska policja ustaliła, że dziuple samochodowe znajdują się na terenie kilku posesji. Znaleziono w nich luksusowe samochody skradzione na terenie Unii Europejskiej i części do aut, m.in. do Porsche, Mercedesów, Audi i BMW, warte łącznie ponad 1,5 mln zł. Przy okazji zabezpieczono tablice rejestracyjne, kluczyki do ponad 150 pojazdów, sprzęt elektroniczny i komputerowy oraz biżuterię o łącznej wartości ponad 500 tys. zł.

Największym zaskoczeniem okazało się jednak… namierzenie ponad 500 krzaków konopi indyjskich, z których można było uzyskać kilkaset tysięcy porcji narkotyków o wartości ponad 2 mln zł.

Chlewnia. Młody mężczyzna wynajął chlewnię pod Świdnicą i zrobił w niej składowisko części kradzionych aut. Domontował w nich m.in. Volkswageny, Audi i BMW. W sumie rozebrał na części ponad 20 aut.

Piwnica. W piwnicy budynku znajdującego się na posesji na terenie powiatu kłodzkiego policjanci znaleźli kilkadziesiąt części samochodowych. Zabezpieczyli również trzy silniki. Już po wstępnym sprawdzeniu w bazach danych, okazało się, że pochodzą one z co najmniej kilku pojazdów utraconych poza granicami naszego kraju.

Skupy złomu i metali kolorowych. W takiej "dziupli" policjanci z wydziału do walki z przestępczością samochodową w Łodzi znaleźli Fiata Ducato i Mercedesa Sprintera o wartości ok. 155 tys. zł.

Polana w lesie. Mazowieccy policjanci namierzyli dziuplę samochodową usytuowaną w środku lasu. Na miejscu kryminalni zatrzymali trzech złodziei i zabezpieczyli dwa auta: kradzione Suzuki Vitara oraz Toyotę Auris.

Jak widać, pomysłowość złodziei samochodów nie zna granic. Amatorzy cudzej własności chwytają się coraz nowszych sposobów na ukrycie trefnego towaru i uniknięcie wyśledzenia i schwytania przez policję.