• Wykroczeniem, za które grozi mandat 2 tys. zł, jest nie tylko wjazd na przejazd kolejowy podczas zamykania się zapór, lecz także zbyt wczesny wjazd na przejazd po ich otwarciu
  • Na wybranych przejazdach kolejowych zostają zainstalowane urządzenia do automatycznego rejestrowania wykroczeń kierowców
  • Umowa z wykonawcą już została podpisana, prowadzone są prace przygotowawcze
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Przede wszystkim na przejazdach kolejowych ma być bezpieczniej – zapewnia GITD, zapowiadając ustawienie urządzeń do automatycznego rejestrowania wykroczeń kierowców w tych miejscach. Faktycznie, zachowanie kierowców zwłaszcza na "zakorkowanych" miejskich przejazdach kolejowych bywa niebezpieczne. Aby to ukrócić, nowe taryfikatory mandatów i punktów karnych wykroczenia popełniane na przejazdach kolejowych traktują szczególnie surowo. Przewidują one 2 tys. zł mandatu i 15 pkt karnych np. za wjazd na przejazd podczas zamykania szlabanów. Drugie takie wykroczenie popełnione w ciągu dwóch lat karane jest grzywną nie niższą niż 4 tys. zł i skierowaniem kierowcy na egzamin.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Wykroczenia kierowców na przejazdach kolejowych: wszystkie takie niebezpieczne?

Przepisy karne, zwłaszcza egzekwowane automatycznie, można jednak uznać za co najmniej niedopracowane. To dlatego, że wykroczenia kierowców popełniane na przejazdach kolejowych można podzielić umownie na dwa rodzaje. Pierwszy – bez dwóch zdań – oznacza powodowanie zagrożenia: to wjazd na przejazd w chwili, gdy zamykają się szlabany albo sygnalizator świeci na czerwono.

Na przejazdach kolejowych położonych w obrębie Warszawy dochodzi do tego, że dróżnicy wolą trzymać szlaban zamknięty przez kilkanaście minut, by przepuścić kilka pociągów jadących w kilkuminutowych odstępach, niż otwierać zapory po każdym pociągu, by przepuścić kilkanaście samochodów. Każde zamykanie szlabanów to długa i uciążliwa procedura, trzeba to robić na raty, ponieważ kierowcy, jeśli tylko widzą szansę, usiłują się "prześlizgnąć" w ostatniej chwili. Szlabany zamykane są więc na dłużej, a kierowcy są tym bardziej zdesperowani, by wjechać na przejazd "na czerwonym", jeśli to tylko możliwe. Po to więc wymyślono drastycznie wysokie mandaty, aby takie zachowania zwalczać.

Tymczasem na przejazdach dochodzi też do wykroczeń mających znaczenie wyłącznie formalne, choć wyceniane przez taryfikatory identycznie. Zagrożenie? Zerowe!

Taryfikator mówi:

Błąd, który popełnia prawie każdy kierowca

Chodzi o wjazd na przejazd kolejowy w chwili, gdy szlabany otwierają się, ale nie otworzyły się jeszcze do końca. To także wjazd na przejazd kolejowy w chwili, gdy zapory właśnie otwarto, ale... wciąż świeci czerwone światło na sygnalizatorze. Wystarczy przystanąć przed dowolnym warszawskim przejazdem kolejowym, aby zobaczyć, że to "plaga". Nie do końca zresztą zawiniona przez kierowców: szlabany otwierają się, ale czerwone światło potrafi migać jeszcze np. przez 30 sek.

Przejazd kolejowy Foto: Robert Rybicki / Auto Świat
Przejazd kolejowy

Kierowca, który czeka na otwarcie zapór, wie, że w tym momencie zagrożenia nie ma (szlabany właśnie otwarto), a jeśli zwleka, czekający, zanim zaczynają trąbić. Po co stoi?! Kierowcy ruszają więc, światła jeszcze przez chwilę migają. W tym czasie każdy, kto wjedzie za sygnalizator, może dostać mandat 2 tys. zł. Słusznie?

Automatyczna kontrola? Posypią się mandaty!

Słusznie czy niesłusznie, automatyczne urządzenia rejestrujące przejazd na czerwonym świetle zamontowane na przejazdach kolejowych będą dostarczać służbom materiał pozwalający na wystawianie wysokich grzywien. W takich sytuacjach nikt nie zastanawia się, czy kara ma sens. Można mandatu nie przyjąć, argumentując, iż jest zbyt wysoki, ale, przynajmniej w teorii, sąd może nas ukarać grzywną jeszcze wyższą – do 30 tys. zł.

GITD informuje:

Tyle, że przepisy nie przewidują niższej kary w przypadku gdy kierowca wjedzie na przejazd, który właśnie otwarto, a zatem to, czy urządzenie określi fazę trwania czerwionego światła czy też nie, ma znikome znaczenie.

No chyba, że rząd zdecyduje się na modyfikację taryfikatorów, co w zaistniałej sytuacji miałoby duży sens.