Policja jest już w pełnej gotowości przed zawodami na torze w Silverstone. Jak poinformował wysoki przedstawiciel służb porządkowych w wywiadzie dla BBC „Jesteśmy w pełni przygotowani na zminimalizowanie zagrożenia. Jak na razie nie ma żadnych sygnałów, że podczas imprezy może coś się wydarzyć. Ale zdecydowanie zwiększymy ilość służb na trybunach i wokół toru. Zapewniam, że wszyscy zawodnicy i kibice mogą czuć się bezpiecznie!”.

- Dla nas bezpieczeństwo jest dziś sprawą nadrzędną – mówił z kolei Richard Philips, dyrektor toru w Silverstone. Oprócz służb policyjnych pracować będzie dwa tysiące specjalnie przeszkolonych stewardów. Zainstalowaliśmy też kamery i będzie prowadzony monitoring.

Ostatnie wydarzenia wskazują, że brytyjska policja panuje nad sytuacjąw kraju po groźbach ataków terrorystycznych!

Zespoły intensywnie przygotowują się do startu w kolejnym wyścigu, natomiast w prasie sportowej rozpoczął się najwyraźniej sezon „ogórkowy”. Dziennikarze w Europie prześcigają się w spekulacjach dotyczących przyszłego sezonu.

Na pierwszy ogień poszedł Nick Heidfeld. Niemiec musi czuć się zagrożony, skoro tak usilnie ubiega o podpisanie umowy z BMW Sauber!

Mario Theissen zapowiedział przecież wcześniej, że rozmowy na temat kontraktów zawodników omawiane będą dopiero jesienią. Tymczasem życzliwi boja się najwyraźniejo przyszłość Heidfelda (może dlatego, że nagłośniona została sprawa spotkania szefa zespołu z Fernando Alonso przed Grand Prix Francji), wciąż powracając do kwestii jego umowy z BMW Sauber.

Już „oddelegowano” też Sebastiana Vettela, dotychczasowego kierowcę testowego zespołu do teamu Toro Rosso...

Natomiast za David Coultharda podpisano umowę z Red Bull Racing...

Można się tylko cieszyć, że nie spekuluje się obecnie na temat Roberta Kubicy. Oznacza to, że pozycja Polaka jest mocna. Można było to zresztą wyczytać między wierszami w wypowiedziach szefów zespołu BMW.

Wszystkie te informacje są spekulacjami – nie zostały bowiem potwierdzone przez zainteresowanych. Prawdziwie ogórkowy” sezon...

Rzeczywistością jest natomiast to, że Nigel Stepney nie pracuje już dla zespołu Ferrari. Jest on podejrzany o sabotaż, po tym jak w zbiornikach paliwa włoskich bolidów przed Grand Prix Monako znaleziono biały proszek. Według informacji "stajni", Stepney po odejściu z zespołu Rossa Brawna nie dostał awansu i w taki sposób miałby się odegrać na teamie. Nigel od początku zaprzecza, że jest winny i natychmiast zapowiedział sam odejście z Ferrari. Tymczasem zespół McLarena zawiesił jednego ze swoich inżynierów, który jakoby miał otrzymywać informacje szpiegowskie na temat tajemnic teamu Ferrari od Stepneya.

W tej sprawie toczy się dochodzenie policyjne.