Kartą przetargową Pol-Motu jest najniższa cena wyjściowa na rynku (około 65 tys. zł netto) oraz mocny silnik o pojemności 2,5 litra, który jest kupowany od Hyundaia. Czy ten projekt ma szansę na sukces? Patrząc na to co już się wydarzyło w przeszłości, można prognozować że szanse są małe. Patrząc w przyszłość, jeszcze mniejsze.

Projekt Pol-Motu ma swoje mocne i słabe strony. Do mocnych stron należy najniższa na rynku cena pojazdu, szybko rozwijana sieć dystrybucji, lokalny magazyn części zamiennych i nowoczesny, mocny silnik marki Hyundai. Produkcja w Polsce ma zwiększyć zaufanie klientów. Bardzo mocne argumenty w zasadzie od samego początku gwarantowały - przynajmniej na papierze - sukces rynkowy pojazdu.

Wydaje się jednak, że Pol-Mot nie wykorzystał do końca swojej szansy i ma trochę pecha. W momencie podjęcia decyzji o wyrobieniu homologacji (2008 rok) i rozpoczęciu produkcji rynek pickupów rósł w siłę. Brak możliwości odliczenia pełnego podatku VAT od samochodów osobowych był bardzo mocnym impulsem dla rozwoju tego niszowego segmentu. Holding zdobył pełną homologację upoważniającą do sprzedaży Grandtigera w całej Europie na początku 2009 roku, co tak naprawdę oznaczało realny początek projektu w Polsce.

Tymczasem w latach 2009 i 2010 znowu na rynku pojawiły się "kratki", które w naturalny sposób wpłynęły na zmniejszenie atrakcyjności pickupów. Dziś po blisko dwóch latach sprzedaż nadal się nie rozpoczęła, a w między czasie pojawiła się norma Euro 5, do której jak się okazało Pol-Mot się nie przygotował. Otrzymanie homologacji z najnowszą normą Euro 5 ma nastąpić w trzecim kwartale tego roku. Czas jednak leci nieubłaganie, samochodu na rynku ciągle nie ma, a Grandtiger staje się coraz starszy i mniej atrakcyjny, co zauważyli nawet sami Chińczycy. Model Grandtiger (kod G3) został zaprezentowany pod koniec 2005 roku, wykorzystując doświadczenia z produkowanego od 1999 roku modelu Admiral (to również rok powstania firmy). Samochód w tej formie ma więc już za sobą ponad 6-letni staż rynkowy.

Chiński mikrobus wchodzi do Polski - zobacz:

Co ciekawe, na rynku lokalnym w marcu tego roku został już pokazany zmodernizowany model oznaczony kodem F1, który posiada podobne wnętrze, ale lepsze materiały wykończeniowe. Samochód charakteryzuje się także nowym grillem a’la Toyota Tundra, reflektorami soczewkowymi i dłuższym nadwoziem. Niestety ta wersja nie będzie oferowana w Polsce. Biorąc pod uwagę, że już w momencie debiutu była to konstrukcja opóźniona technologicznie kilka lat w stosunku do standardów obowiązujących na Starym Kontynencie, można śmiało powiedzieć że samochód ten odbiega technicznie (prawdopodobnie także jakościowo) jakąś dekadę w porównaniu do aktualnie sprzedawanych i ciągle modernizowanych klasyków segmentu. Niestety, nie znamy listy wszystkich zmian wprowadzonych przez Pol-Mot, więc nie możemy porównać oryginału z polską wersją.

Co przyniesie nam przyszłość? Być może już niebawem do Polski wejdzie najbardziej doświadczony producent pickupów w Chinach (produkuje je od 1976 roku), czyli Great Wall Motor, który właśnie otwiera swoją fabrykę w Bułgarii. To pierwsza fabryka samochodów chińskich w Unii Europejskiej. Niższe ceny flagowego modelu o nazwie Steed, lepsza jakość i 5-letnia gwarancja z pewnością postawią pod murem polskiego producenta. Nie wiadomo też, jak potoczą się losy ustawy o odliczeniu podatku VAT, która może powrócić w 2013 roku i znowu może zmniejszyć sprzedaż pickupów do niemal symbolicznej.

Pol-Mot znalazł się więc w sytuacji patowej. Zainwestował duże pieniądze w uzyskanie homologacji, kolejne w uruchomienie produkcji, a jeszcze czekają go niebagatelne koszty kampanii reklamowej. Wszystko to powoduje, że tak naprawdę nie może już wycofać się z tej inwestycji, bo za dużo by stracił. Nie wiadomo też, ile samochodów musi wyprodukować i sprzedać, żeby odzyskać zainwestowane pieniądze. Pierwotne plany mówiły o produkcji 1500 sztuk rocznie, więc z pewnością projekt zakładał, że część aut wyjedzie za granicę. Jeżeli tak, to problemu nie będzie, jeżeli nie, to produkcja będzie znacznie niższa. Dodatkowo perspektywa zmierzenia się na rynku z Great Wallem z pewnością spędza sen z powiek działaczom Pol-Motu.

Czy polscy przedsiębiorcy zaryzykują 65 tys. złotych na zakup niepewnego pojazdu z chińskim logo? - to pytanie zadają sobie w tej chwili wszyscy importerzy pickupów w Polsce. Kwestie poglądowe i prognozowana duża utrata wartości to bardzo ważne elementy analizowane przed podjęciem takiej decyzji przez coraz bardziej świadomych konsumentów. Cena też nie jest tak atrakcyjna jak się wszyscy spodziewaliśmy. 65 tys. złotych netto to tyle samo, ile kosztuje cieszący się małym zainteresowaniem Tata Xenon.

Znacznie bardziej zaawansowany technologicznie Mitsubishi L200 z podwójną kabiną kosztuje w najtańszej wersji niecałe 13 tys. złotych więcej (około 20 proc. różnicy). Jak pokazują ostatnie wyniki badań TNS OBOP, Polacy uważają że chiński samochód powinien być średnio tańszy o 36 proc., żeby w ogóle rozważać sensowność jego zakupu. Niestety, także standardowa gwarancja 3 lata/100 000 km nie jest żadnym argumentem przemawiającym za Grandtigerem. Gwarancja podstawowa to nie wszystko. W samochodach narażonych na ciężkie warunki pracy, ważną rolę odgrywa też gwarancja na lakier i perforację blachy, przy czym dla tej ostatniej okres 12 lat powoli staje się standardem w UE. Nie są znane jeszcze szczegóły oferty Pol-Motu, natomiast w innych krajach, do których eksportowany jest Grandtiger (np. RPA), wynosi ona zaledwie 2 lata, z adnotacją że klient musi się stawić co 6 m-cy na ocenę powłoki lakierniczej. Czy chiński produkt eksportowany do Polski będzie produkowany na oddzielnej linii produkcyjnej? Tego niestety też nie wiemy.

Choć wszyscy w głębi serca trzymają kciuki za powodzenie polskiego projektu, to jednak fakty są nieubłagane. Samochód nie jest tani, nie ma żadnej renomy, która nawet w segmencie pickupów odgrywa ważną rolę i z pewnością będzie go bardzo trudno odsprzedać i to za dużo niższe pieniądze w porównaniu do pierwotnej ceny zakupu. Niezbyt nowa już konstrukcja i rosnąca konkurencja producentów z Indii i Chin (o budowie fabryki GWM było wiadomo już pod koniec 2008 roku) na pewno nie będą sprzyjać dystrybucji auta w przyszłości. Ewentualna akcja nawrotowa może "położyć" plany Pol-Motu w ciągu jednego dnia.

Jest jeszcze wiele pytań, na które nie znamy odpowiedzi, ale być może już niebawem odpowie nam na nie nasz rynek, który przez niskie zarobki Polaków i niekontrolowany import jest dla importerów prawdopodobnie najtrudniejszym polem bitwy w całej Europie. Sprzedaż rusza tuż-tuż, poczekajmy zatem na reakcję rynku i pierwsze opinie użytkowników, a przede wszystkim na uruchomienie oficjalnej dystrybucji auta przez Pol-Mot.