Gumball 3000 to wyścig elitarny. Łączy przede wszystkim znanych i bogatych. Gwiazdy filmu i muzyki, filantropi, artyści przyjeżdżają w wartych setki tysięcy dolarów samochodach, by w grupie podobnych sobie zapaleńców pokonać 3000 mil dróg publicznych państw, które z reguły... nie wyrażają na to zgody.

Mimo że Gumball nie jest w istocie wyścigiem - nikt nie zwalnia uczestników z obowiązku przestrzegania przepisów ruchu drogowego - budzi skrajne emocje. Hurraoptymistyczne u wielbicieli motoryzacji, znacznie chłodniejsze u przedstawicieli miast, przez które przebiega trasa wydarzenia. Nie zawsze jednak reakcje oficjeli są negatywne. W 2008 roku uczestnikom Gumballa udało się dotrzeć nawet do Pjongjang, stolicy Korei Północnej, co dotychczas wydawało się niemal niemożliwe.

Większość samochodów, które meldują się na starcie wyścigu, to przedstawiciele najbardziej luksusowych i sportowych marek, choć - oficjalnie - ograniczeń nie ma. Dlatego regularnie - obok Porsche, Ferrari, Lamborghini i Bugatti - pojawiają się także pojazdy trochę mniej szanowanych koncernów. Częstokroć za to tuningowane, bądź w wymyślny sposób zdobione. Zawsze - przykuwające uwagę.

Skoro zatem każdy samochód może wziąć udział, dlaczego by nie spróbować? Miliony zainteresowanych muszą obejść się smakiem z jednego prostego powodu. Gumball 3000 to impreza nie tylko motoryzacyjna. To kilka dni szaleńczej zabawy w najdroższych, najbardziej luksusowych hotelach mijanych po drodze państw. Dlatego wpisowe do wyścigu kosztuje nie mniej, nie więcej, tylko 30 000 funtów. To w chwili obecnej ponad 150 tysięcy złotych.

Gdyby kogoś kwota ta nie przeraziła, zapisy na przyszłoroczną edycję jeszcze trwają. Wystarczy wypełnić kwestionariusz na stronie organizatorów i zaczekać na kontakt. Pozytywna wiadomość jest taka, że w 2013 roku już po raz drugi trasa przebiegać będzie przez Polskę. Uczestnicy Gumballa w drugiej połowie maja zatrzymają się w Warszawie.

Kontrowersje

Zapewne defilada 120 luksusowych samochodów nie byłaby niczym złym, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że Gumball jest wydarzeniem niezwykle spektakularnym, przyciągającym ogromne rzesze widzów, gdyby wszystko szło zgodnie z planem. Niestety jednak Gumball ma to do siebie, że lubi wymykać się organizatorom spod kontroli.

Gdyby przyjąć, że średnio na każdy uczestniczący w wyścigu samochód przypada 250 koni mechanicznych, można łatwo policzyć, że na jednej drodze podczas zmagań spotyka się jednocześnie 30 tysięcy KM! Faktycznie liczba ta może być jeszcze większa.

Gigantyczna moc, nieposkromione emocje, chęć popisu przed innymi uczestnikami oraz przypadkowymi widzami. Poszczególne edycje wyścigu kończyły się więc regularnymi aresztowaniami, ale nieraz niestety także wypadkami, w których śmierć ponosili niewinni ludzie. To dlatego Gumball 3000 od dłuższego czasu pozostaje na celowniku władz, organizacji proekologicznych i działaczy.

Nie da się ukryć, że w gruncie rzeczy wyścig ten to jeszcze jedna fanaberia bogaczy, którym niestraszne wywoływane przez siebie kryzysy gospodarcze. Manifestacja obrzydliwego wręcz bogactwa budzi sprzeciw, czemu trudno się dziwić. Ale uniemożliwić też nie sposób.

14 edycji za nami

Historia wyścigu sięga 1914 roku, wywodzi się jednak z zupełnie innego państwa niż to, które obecnie uznawane jest za kolebkę Gumballa. Wtedy właśnie Erwin Baker, motocyklista z USA, podjął się próby przejazdu z jednego amerykańskiego wybrzeża na drugie w możliwie najkrótszym czasie. Jednak 264 godziny okazały się pozostawać daleko poniżej oczekiwań zawodnika. Baker z roku na rok poprawiał więc swoje osiągnięcie, by wreszcie - w 1933 - pokonać liczącą niemal 3000 mil trasę w zaledwie 54 godziny. Wyczyn ten przeszedł do historii, a kierowca zyskał przydomek Cannonball.

Rekord szybko został pobity. Biorący udział w czwartej edycji amerykańskiego wyścigu Dave Heinz i Dave Yarborough na przejazd od jednego oceanu do drugiego potrzebowali tylko 35 godzin 51 minut. Wydatnie pomógł im w tym Jaguar XJS, którym jechali. Tak czy inaczej już wtedy oficjalnie wyścig został przerwany - uczestnicy stwarzali zbyt duże zagrożenie.

Po raz pierwszy do Europy Gumball zawitał w 1999 i od tego czasu - choć nigdy bez mniejszych czy większych komplikacji - odbywał się co roku. Trasa pierwszego wyścigu prowadziła z Londynu do włoskiego Rimini i z powrotem, a jedną z większych atrakcji była wizyta na torze w Monako. Mimo że wówczas zabrakło szczególnej popularności nazwisk, wyścig obfitował w motoryzacyjne sławy. Na starcie pojawił się między innymi Jaguar E-Type, Lotus Esprit i Aston Martin DB5. Nagrodę za najbardziej oryginalny pojazd odebrali Justin Etzin i Alexandra Aitken, którzy do wyścigu zgłosili się... radiowozem.

W 2001 roku pierwszy na mecie stawił się znany skądinąd Kim Dotcom. Założyciel legendarnego w niektórych kręgach serwisu Megaupload wygrał wyścig za kierownicą Mercedesa S600 Brabus. Przemknął wówczas także przez Polskę - ówczesna trasa wiodła m.in. przez Malbork. Kolejna edycja Gumballa była pierwszą, która rozegrała się całkowicie poza granicami Europy. Znacząco wzrosła też liczba sław, które brały udział w wyścigu - niemała była w tym zasługa przystanku w rezydencji Playboya w Los Angeles.

Kolejne edycje przynosiły coraz większą popularyzację wyścigu, do którego dołączały sławy z pierwszych stron gazet. Niepoprawne politycznie wydarzenie budziło skrajne emocje i - nawet jeżeli tylko jako zabawa dla bogatych - pozwoliło poznać naprawdę unikalne samochody. Jak by nie było, Pagani Zonda przemykający przez małą wieś gdzieś w zapomnianej części Europy to wciąż widok - dość powiedzieć - unikatowy.

Gumball 3000 w 2013 r.

Wiele mówiło się o problemach z organizacją, kłopotach z prawem, manifestacjach i sprzeciwach. Nie powstrzymało to jednak organizatorów przed rozpoczęciem prac nad kolejną edycją. Start zapowiedziano na 18 maja w Kopenhadze, skąd uczestnicy udadzą się do Monako, odwiedzając po drodze Sztokholm, Turku, Helsinki, Sankt Petersburg, Tallin, Rygę, Warszawę i Wiedeń.

Ponieważ będzie to jubileuszowa - już piętnasta - edycja wyścigu, organizatorzy zapowiadają całą moc atrakcji. I w tej kwestii bez cienia wątpliwości można im wierzyć. Pozostaje tylko życzyć, by tym razem obeszło się bez śmiertelnych wypadków, nieprzyjemnych aresztowań oraz innych problemów, które zakłóciłyby przebieg wydarzenia.

Bo właśnie w takiej kategorii należałoby traktować dzisiejszy Gumball 3000. Już nie w kategorii wyścigu, ale raczej parady luksusowych samochodów. Medialnego wydarzenia dla światowych sław, którym bliska jest motoryzacyjna pasja.