"Może trochę przynudzam, ale biegać na nartach po jezdni nie można, to wykroczenie drogowe i policja może za to nałożyć karę 20 euro" – poinformował na Twitterze nadkomisarz Dennis Pasterstein. Szef departamentu nadzoru ruchu helsińskiej policji skomentował w ten sposób relacje prasowe ukazujące mieszkańców biegnących nawet szybkim stylem łyżwowym po głównych ulicach i skrzyżowaniach w centrum stolicy. Niektórzy w ten sposób pokonywali drogę do pracy. Dla Finów bieganie na nartach jest sportem narodowym. Prawo nie ma poczucia humoru – podkreślił funkcjonariusz.

"Śnieżne piekło"; "zimowa zagłada" – tak prasa opisywała chaos komunikacyjny w Helsinkach. W oficjalnych komunikatach służb zachęcano mieszkańców do pozostania w domu i wykonywania pracy zdalnie.

Obecnie w Helsinkach i okolicach zalega około pół metra śniegu – to wyjątkowo dużo jak na grudzień. Śniegu na południu Finlandii jest więcej niż na północy, w Laponii, tradycyjnie uznawanej za śnieżną krainę. W wielu miejscach grubość pokrywy śnieżniej jest większa, ale trudno mierzalna – podkreślają służby miejskie. Zaspy i nasypy śnieżne sięgają nawet półtora metra. Przy niektórych ulicach spod śniegu nie widać już pozostawionych tam samochodów. To druga – według oficjalnych pomiarów – po 2010 r. tak śnieżna grudniowa zima w fińskiej stolicy.

Z Helsinek Przemysław Molik