- Przyjęto, że strata pozorna wynosi od 4,16 do 5,44 zł za tankowanie w zależności od rodzaju paliwa
- W skali roku pozorna strata oszacowana na ok. 65 zł nie ma wpływu na faktyczną ilość paliwa trafiającego do zbiornika
Tankując paliwo na stacji, każdy kierowca opiera się na wskazaniach dystrybutora. Liczby pojawiające się na wyświetlaczu wskazują objętość pobranej cieczy oraz wysokość należności za nią. Problem polega na tym, że mechanizm wskazuje, ile paliwa przeszło przez pompę, a nie ile faktycznie trafiło do baku. Czy to oznacza, że kierowcy ponoszą straty przy tankowaniu? Już wyjaśniamy.
Sprawdź: Europejska dyrektywa dotycząca prawa jazdy na finiszu. Znamy szczegóły
Tankowanie paliwa. Ile cieczy zostaje w "pistolecie"?
Jak wynika z wyliczeń przedstawionych na Instagramie przez motoryzacyjny profil Revzilla, wielkość strat zależy głównie od długości węża. Wygląda to następująco:
- w przypadku węży o długości 3 m strata wynosi prawie 0,6 l paliwa;
- w przypadku węży o długości 3,5 m to ponad 0,7 l paliwa;
- w przypadku węży o długości 4,5 m to prawie 0,9 l paliwa.
W praktyce oznacza to, że na każdym tankowaniu kierowcy tracą od 4,16 do 5,35 zł w przypadku tankowania Pb 95 (przyjęto średnią cenę 5,95 zł za litr), a tankujący diesla odpowiednio od 4,25 do 5,44 zł (przyjęto średnią cenę diesla 6,05 zł za litr). Jednorazowo to może wydawać się niewiele, ale wystarczy tankować raz w miesiącu, aby w skali roku kwota ta wzrosła do ponad 65 zł. Jednak jest jedno "ale".
Zerknij: ZF Friedrichshafen przygotowuje drastyczne cięcia kosztów. Firma zwolni 14 tys. pracowników
Straty przy tankowaniu paliwa są pozorne
Strata ta jest pozorna. Taka sama ilość paliwa pozostaje w przewodzie po każdym tankującym kierowcy. To, co pozostaje po jednym, trafia do zbiornika kolejnego klienta. W rezultacie kierowca nie ponosi żadnych strat. Do baku trafia dokładnie tyle paliwa, ile zostało opłacone.