Krzysztof Słomski, "Auto Świat": W 2015 r. trafiłeś do słynnej FC Barcelony, przechodząc z Wisły Płock. Czy występowanie w tak znanym i utytułowanym zespole to był przeskok na zupełnie inny poziom, którego nie znałeś w polskiej Superlidze, czy może najlepsze polskie zespoły nie odbiegają organizacją od europejskiej czołówki? Przecież Płock i Kielce od lat grają w pucharach, i to z dużymi sukcesami.

Kamil Syprzak: Od czasu moich przenosin z Wisły do FC Barcelony minęło już trochę czasu i na pewno teraz może to funkcjonować inaczej. Jednak w tamtym czasie dla mnie to była wielka zmiana. Tak czy inaczej, w tej chwili Płock czy Kielce bardzo dobrze funkcjonują na tle innych europejskich drużyn piłki ręcznej. Jeśli mówimy o FC Barcelonie, czy tak jak teraz w moim przypadku Paris Saint-Germain, to działa efekt skali. Wynika to z silnej pozycji piłki nożnej i marki klubu znanej na całym świecie. Dzięki temu wszystko jest na najwyższym poziomie. Będąc w sekcji piłki ręcznej, masz do dyspozycji wiele świetnie wyposażonych obiektów sportowych, know-how z najwyższej półki niezależnie czego dotyczy, czy świetne zaplecze medyczne. Według mnie takie warunki są w stanie stworzyć tylko najpopularniejsze kluby sportowe, reszta może je tylko gonić.

Mieliśmy jednak nie skupiać się na sporcie, a na twojej pasji, którą – być może wiele osób o tym nie wie – jest motoryzacja. Czy Kamil Syprzak zalicza się do grona osób, które wyczekiwały 18 urodzin, żeby zrobić prawo jazdy?

Zdecydowanie tak! Bardzo chciałem już być kierowcą, nie mogłem doczekać się tej chwili. Zacząłem szukać sposobów na prowadzenia samochodu znacznie wcześniej. Trochę poszperałem w przepisach i okazało się, że mogę zapisać się na egzamin na trzy miesiące przed datą urodzin. Chociaż tyle. Jak najszybciej poszedłem na kurs i otrzymałem prawo jazdy praktycznie parę dni po moich 18 urodzinach. Oczywiście zdane za pierwszym podejściem, bo jak mógłbym jeszcze dłużej czekać. To był najlepszy prezent.

Jaki był twój pierwszy samochód?

Może nie uwierzysz, że się w niego zmieściłem, ale moim pierwszym autem był Fiat 126p. Czerwona strzała, którą dostałem od ojca, to było moje pierwsze auto. Z czasem, jak rosłem, tego miejsca na nogi było coraz mniej, aż w końcu trzeba było wyciągnąć fotel kierowcy i wtedy mogłem wygodnie prowadzić z tylnego siedzenia. Czego się nie zrobi dla chwili niezależności.

Teraz masz aż 208 cm wzrostu, więc siłą rzeczy musisz wybierać duże auta. W Maździe MX-5, czy innym tego typu roadsterze, wystawałaby ci głowa ponad przednią szybę, jeśli udałoby ci się już jakoś do niej wsiąść.

Gabaryty faktycznie mam ponadprzeciętne, ale pozory często mylą. Przekonałem się o tym wielokrotnie. Nieraz w mniejszym aucie siedziało mi się o wiele wygodniej niż w SUV-ie. Oczywiście na dłuższe trasy czy na co dzień wybieram zdecydowanie większe samochody. Przypomniała mi się teraz taka anegdota z czasów, jak jeszcze byłem zawodnikiem Wisły. Brałem wtedy udział w akcji promocyjnej nowego modelu auta, polegającej na dojeździe z punktu A do punktu B w moim rodzinnym mieście, Płocku. W wyścigu możliwe były trzy środki transportu: auto, rower i komunikacja miejska. Dostałem wówczas do prowadzenia Volkswagena Up i o dziwo zmieściłem się do niego. Co ciekawsze, jeszcze wygrałem ten wyścig, więc mam pozytywne wspomnienia z tamtej zabawy.

Wróćmy jeszcze do FC Barcelony. Czy sekcja piłki ręcznej korzysta z aut służbowych od sponsora na takich samych zasadach jak zespół piłkarzy nożnych? Ten klub przez długi czas współpracował z Audi, teraz samochody dostarcza mu rodzima marka Cupra.

Akurat w tamtym momencie sekcja piłki ręcznej nie była włączona w kontrakt sponsorski za pośrednictwem Audi, wielu zawodników korzystało więc prywatnie ze specjalnej oferty salonu Mercedesa w Barcelonie, któremu zależało, aby piłkarze ręczni poruszali się po mieście właśnie tą marką. Wielu moich kolegów do dzisiaj kontynuuje tę współpracę.

Kamil Syprzak Foto: Kamil Syprzak
Kamil Syprzak

To, czym wtedy jeździłeś po stolicy Katalonii?

Tak się złożyło, że akurat w tym czasie jeździłem Audi A4 S line z silnikiem 3.0 TDI o mocy 245 KM. Wjeżdżając na teren Camp Nou czy Ciudad Esportiva (ośrodek treningowy FCB), często byłem mylony z piłkarzami nożnymi. Jako że mój samochód miał przyciemniane szyby, to nie było o to trudno, tym bardziej, że jak wcześniej powiedziałeś, Audi jeździli wszyscy piłkarze FC Barcelony. No chyba poza Samuelem Umtitim, bo jakoś nigdy go w nim nie widziałem. Rozpoznawałem go za to po czerwonym Ferrari i szybkiej jeździe na zakrętach. Uwielbiałem zmieszanie kibiców, kiedy widzieli polskie blachy, a nie wiedzieli, jaki to kraj pochodzenia. Dziś byłoby już im z tym łatwiej. Takim sposobem rozdałem kilkadziesiąt autografów jako piłkarz nożny i muszę przyznać, że to wspomnienie niezmiennie wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Jeśli chodzi o mój samochód, w tamtym momencie była to dla mnie wystarczają moc, namiastka sportowego auta, chociaż wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego później przyszedł czas na zmiany.

W 2019 r. zamieniłeś FC Barcelonę na Paris Saint-Germain. Które miasto jest przyjaźniejsze z punktu widzenia kierowcy? Paryż kojarzy mi się z ogromnymi korkami. Po Barcelonie chyba łatwiej było się poruszać na czterech kołach, prawda?

Oba miasta są bardzo turystyczne, ale Paryż jest stary, nie dysponuje tyloma parkingami podziemnymi co Barcelona. Infrastruktura dróg w Barcelonie według mnie jest jedną z najlepszych na świecie i zawsze się nią zachwycam. Ile byśmy uniknęli korków w Warszawie czy Krakowie, gdybyśmy budowali tak, jak Hiszpanie. W Barcelonie jeździ się wolniej i bezpieczniej. Chyba nie muszę mówić, że paryżanie to totalni ryzykanci? Ja już nauczyłem się, że na rondach, szczególnie pod Łukiem Triumfalnym, pierwszy jedzie "odważniejszy" (śmiech).

Kamil Syprzak Foto: Kamil Syprzak
Kamil Syprzak

Czy spotkałeś się z jakimiś dziwnymi przepisami drogowymi? Dostałeś kiedyś mandat za granicą?

Przepis, który jest szalenie istotny, to zasada prawej ręki. Na ulicach jest dużo mniej znaków niż w Polsce, drogi są równorzędne, więc przy braku sygnalizacji świetlnej pierwszeństwo mają jadący z prawej strony, również ci wjeżdżający na rondo. Trzeba się pilnować, potem człowiek się przyzwyczaja. Jeśli mowa o mandatach, to niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który nigdy nie dostał chociaż jednego liściku z pozdrowieniami z Niemiec.

W trakcie sezonu dużo podróżujecie. Piłkarze ręczni są wysocy jak koszykarze, więc czy loty samolotem lub jazda autokarem nie jest dla was bardzo męcząca? Czy klubowy autokar jest jakoś specjalnie do was przystosowany?

Autokar mamy specjalnie przystosowany, co drugie siedzenie jest wyjęte. Poza tym dużo jeździmy po Francji pociągami. W pierwszej klasie w TGV jest komfortowo – mam dużo miejsca na nogi, można wstać, pochodzić. Z kolei w samolotach jest dramat, jeśli nie siedzę przy wyjściu awaryjnym, gdzie jest więcej miejsca pomiędzy fotelami.

Zdradzisz, jakie masz teraz auto?

Każdą dłuższą podróż traktuję jak przygodę. Często jeżdżę do Polski czy na południe Francji. Jakiś czas temu w dwa tygodnie objechałem całą Hiszpanię i Portugalię, zwiedzając miasteczka i rozkoszując się widokami. Obecnie jeżdżę Audi Q7 z silnikiem 3.0 TFSI, fajna "miękka hybryda" o mocy 340 KM.

Co w nim lubisz?

Poza technicznymi aspektami to chyba konfigurację całego auta. Wybrałem nietuzinkowe połączenie skór, środek jasna kolorystyka, a na zewnątrz wszystko w głębokiej czerni. Lubię, gdy samochód odzwierciedla moją osobowość. Kiedy wszystko jest na miejscu i niczego nie brakuje. Wtedy siłą trzeba mnie wyciągać zza kółka. Dla mnie auto musi mieć swoją duszę i być czymś więcej niż tylko środkiem lokomocji.

Jesteś fanem konkretnej marki czy samochód musi mieć po prostu to coś, żeby ci się spodobał?

Cały czas czuję taki motoryzacyjny głód. Trochę jak w sporcie. Poszukuję najlepszych rozwiązań, nowych wrażeń. Chciałbym móc częściej poczuć adrenalinę i emocje, których doświadczają kierowcy aut wyścigowych. W kręgu moich zainteresowań są marki występujące w Formule 1, które mają swoją filozofię i historię. Marzy mi się przetestowanie możliwości samochodu ze sportowym zacięciem. Jakiś czas temu testowałem sportowe auto marki Renault wraz z kolegami z PSG na torze z mokrą nawierzchnią i było to mega doświadczenie. Później przesiedliśmy się na auta ciężarowe. Obie konkurencje wygrałem, dlatego chciałbym sprawdzić się ponownie.

Śledzisz nowości motoryzacyjne czy twoje serce zaczyna szybciej bić na widok klasyka?

Jasne, moja baza jest zaktualizowana i lubię wiedzieć, jakie są plany konstruktorów. Jednak na ulicach Paryża można spotkać wiele perełek. Jak przejeżdża Ferrari 275 GTB, Autoart 993R czy Alpine A110 z 1963 r., to przyznam szczerze, że serce zaczyna mocniej bić. Widząc takie egzemplarze, można się na chwilę zadumać nad historią motoryzacji i tym jak na przestrzeni lat ewoluował ich design i technologia.

Kamil Syprzak Foto: Kamil Syprzak
Kamil Syprzak

Grasz z najlepszymi zawodnikami na świecie. Czy w środowisku piłkarzy ręcznych również nie brakuje tzw. "petrolheadów", jak ma to miejsce wśród piłkarzy nożnych Lewandowski, Ronaldo, Benzema – wszyscy mają imponujące kolekcje aut. Jak to wygląda wśród topowych szczypiornistów w PSG?

Chyba moi koledzy są bardziej pragmatyczni niż ci od "nogi". Wielu z nich porusza się po mieście metrem, rowerem elektrycznym lub hulajnogą. I to wybór często niezależny od zasobności portfela. Sam czasem dojeżdżam na trening rowerem. Są oczywiście tacy, którzy bez auta się nie ruszą, ale myślę, że jest to sprawa bardzo indywidualna. Wielu Paryżan nie posiada samochodu w ogóle. Dasz wiarę?

Motoryzacja coraz mocniej przestawia się na prąd. Czy miałeś już kontakt z samochodami elektrycznymi? Jeśli tak, to o nich sądzisz?

Wiele wskazuje na to, iż zmierzamy w kierunku elektromobilności. Lubię samochody, które w parę sekund są w stanie rozpędzić się do 100 km/h. Próbowałem jazdy Porsche Taycanem, który ma 780 KM. Nie odczułem momentu zawahania przy wciskaniu gazu i to było fajne uczucie. Elektryki są na pewno przyszłością, będzie z nich korzystać zdecydowana większa część społeczeństwa i paradoksalnie ich obecność sprawi, że tradycyjnie napędzane samochody zawsze będą mieć swoich odbiorców i zasłużone miejsce na rynku.

Hubert Hurkacz uwielbia McLareny. Jakie jest twoje auto marzeń?

Doskonale go rozumiem, bo kto nie chciałby pojeździć i posiadać auta takiego kalibru. Motoryzacja to nasza wspólna pasja i dużo o niej rozmawialiśmy, kiedy akurat udało mi się trafić na niego w Monako pomiędzy startami. Natomiast odkąd pamiętam, marzył mi się klasyczny Ford Mustang z 1964 lub 1965 r. Auto z niezaprzeczalną historią, gdzieś szczęśliwym trafem odnalezione w stodole u pierwszego właściciela. Przejażdżka takim modelem po Normandii czy zabytkowym Paryżu to byłoby "creme de la creme" mojego motoryzacyjnego marzenia.

W takim razie życzę spełnienia również tego marzenia, a także zdrowia i kolejnego udanego sezonu w PSG. Dziękuję za rozmowę.

Dzięki.