Ta sytuacja wywołała panikę u właścicieli  samochodów napędzanych gazem. Ale czy słusznie? O rozwiązanie tego problemu zapytaliśmy specjalistów.

Krajobraz jak po przejściu tornada. Zawalone garaże, zniszczone auta, powybijane szyby w pobliskich blokach. Taki widok zastali mieszkańcy ulicy Zielonej w Kłobucku na Śląsku. Przyczyna? Prawdopodobnie rozszczelnienie instalacji LPG w Fordzie Escorcie, zaparkowanym w jednym z garaży.

To kolejna eksplozja w ostatnich latach w samochodach, które napędzane były propan-butanem. Jednak, jak mówią specjaliści, auta z taką instalacją nadal pozostają bezpieczne, gdy zachowa się odpowiednie zasady bezpieczeństwa.

- Przede wszystkim nie wolno montować instalacji u amatora. Zapłacimy trochę mniej, ale skutki mogą być opłakane. Już nie mówię o życiu lub zdrowiu, ale nawet spalanie w takim samochodzie może być bardziej kosztowne niż w przypadku benzyny. Więc po co w ogóle montować byle jak? Jeśli zaoszczędzimy, będziemy jeździć tykającą bombą - mówi Artur Krojoc, mechanik samochodowy.

Do eksplozji w samochodach z instalacją LPG najczęściej dochodzi w wyniku rozszczelnienia. Podobnie mogło być w minioną niedzielę.

- W przypadku, gdy instalacja przystosowująca dany silnik do zasilania gazem LPG jest nieszczelna, na przykład na skutek przecieku któregoś z jej zaworów, może dojść do eksplozji. Jest to jedyny, potencjalny powód wybuchu, a jego ryzyko potęgują właściwości LPG. Ta mieszanka gazów jest cięższa od powietrza, a ulatniając się może zalegać w najniżej położonych zakamarkach miejsca postojowego garażu - mówi Jacek Inowolski, kierownik Pracowni Pojazdów Zasilanych Gazem w Instytucie Transportu Samochodowego.

Dlatego też auta z instalacją LPG mają ograniczoną możliwość wjazdu do wybranych garaży podziemnych

- Jeśli zaparkowaliśmy w garażu zamkniętym, podziemnym - co w przypadku niektórych spółdzielni jest zakazane, ale nagminnie łamane - i czujemy gaz obok naszego samochodu, wypchnijmy nasze auto bez odpalania na zewnątrz. Dopiero na wolnej przestrzeni przekręćmy kluczyk i udajmy się do renomowanego serwisu, by zrobił przegląd naszej instalacji - dodaje Wiesław Szczęsny, mechanik samochodowy.

Specjaliści ADAC, którzy przeprowadzili szereg testów i badań na dobrze zamontowanej instalacji gazowej, nie stwierdzili zagrożenia eksplozją. Takie wnioski wypłynęły po zakończeniu eksperymentów polegających na próbach podpalenia oraz podczas kontrolowanych zderzeń samochodów z pełnymi zbiornikami mieszanki propan-butan.

Podobny eksperyment, polegający na sprawdzeniu bezpieczeństwa aut z instalacją LPG, przeprowadził Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia. Na poligonie oddano serię strzałów do zbiorników o różnej budowie, wypełnionych gazem.

- W wyniku strzału pociskiem przeciwpancerno-zapalającym do zbiornika walcowego z wkładem antywybuchowym została przebita przez pocisk czołowa ścianka zbiornika, natomiast przez przeciwległą ściankę pocisk się nie przebił. Po strzale nastąpił wyciek gazu, natomiast zbiornik nie eksplodował - mówią wnioski końcowe badania.

"W wyniku oddania dwóch strzałów do zbiornika toroidalnego z wkładem antywybuchowym pociskiem zwykłym (z rdzeniem stalowym typu PS) i bezpośrednio po nim pociskiem smugowym typu T-46 nastąpiło przebicie przedniej ścianki zbiornika przez pocisk PS, natomiast pocisk T-46 nie przebił ścianki czołowej zbiornika. Po strzałach nastąpił wyciek gazu. Zbiornik nie eksplodował, wyciekający gaz nie został zapalony" - możemy przeczytać w kolejnym punkcie sprawozdania podpisanego przez majora Wiesława Stępniaka.

To potwierdza, że LPG nie jest taki groźny, jak powszechnie się uważa i wystarczy odrobina wyobraźni, czujności i odpowiedniego montażu, by nie doszło do niekontrolowanego wybuchu.

- Podobnie jak w przypadku innych urządzeń, kluczową kwestią jest dbałość. Mówiąc dbałość, mam na myśli pilnowanie okresów międzyprzeglądowych, które w przypadku aut z instalacją LPG muszą odbywać się co roku na stacji diagnostycznej. Oczywiście, każdy użytkownik jest w stanie organoleptycznie stwierdzić, czy jego instalacja sprawuje się tak jak należy - w przypadku nieszczelności nietrudno wyczuć woń gazu i jego ubytek ze zbiornika. Wtedy jest to dla nas sygnał, by udać się do warsztatu - podsumowuje Jacek Inowolski, kierownik Pracowni Pojazdów Zasilanych Gazem w Instytucie Transportu Samochodowego.