• Czasem bardzo niewielka różnica w poziomie alkoholu w wydychanym powietrzu przesądza o tym, czy kierowca popełnia wykroczenie, czy przestępstwo
  • Sąd nie ma prawa "naciągać" definicji nietrzeźwości przewidzianej przez prawo, nawet jeśli kierowca jest "na granicy"
  • W przypadku pomiarów prędkości policjanci powinni brać pod uwagę dopuszczalne błędy pomiarowe urządzeń – a nie robią tego. W przypadku wyników "na granicy" kierowcy mogą się tego domagać
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Najpierw trochę teorii prawno-alkoholowej: prawo zabrania jazdy po alkoholu, gdy stężenie alkoholu we krwi wynosi lub prowadzi do stężenia 0,2 promila lub przekracza tę wartość. Alternatywną jednostką miary "upojenia" jest zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu – 0,1 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu oznacza dokładnie to samo co 0,2 promila we krwi. Stopień "upojenia" ma jednak zasadnicze znaczenie dla odpowiedzialności kierowcy: prawo odróżnia, po pierwsze, "stan po użyciu alkoholu" (zachodzi wtedy, gdy stężenie alkoholu we krwi wynosi lub prowadzi do 0,2-0,5 promila lub 0,1-0,25 mg/l w wydychanym powietrzu) i po drugie, "stan nietrzeźwości" – gdy zawartość alkoholu przekracza 0,5 promila (wynosi ponad 0,25 mg/l w wydychanym powietrzu). Upraszczając: kierowca, mając mniej niż 0,2 promila, jest trzeźwy, przy stanie 0,2-0,5 jest "po użyciu", a powyżej 0,5 – jest nietrzeźwy.

Po alkoholu za kierownicą - wykroczenie czy przestępstwo?

Prowadzenie samochodu "w stanie po użyciu alkoholu" to wykroczenie. To drugie (kierowanie w stanie nietrzeźwości) to już przestępstwo. Ma to znaczenie i formalne, i praktyczne: ten kto popełnia wykroczenie kierowania samochodem po alkoholu, naraża się na areszt (do 30 dni) i grzywnę do 5 tys. zł, a także na zakaz prowadzenia pojazdów od 6 miesięcy do 3 lat, pozostaje jednak osobą niekaraną za przestępstwo. Ten, kto popełnia przestępstwo kierowania po alkoholu (kierowanie w stanie nietrzeźwości), może zostać skazany na ograniczenie wolności lub więzienie, karę pieniężną do 60 tys. zł i zakaz prowadzenia pojazdów na okres do 15 lat. Po skazaniu jest osobą karaną, a to utrudnia znalezienie pracy (i wyklucza z wielu zawodów), utrudnia otrzymanie kredytu itp. Choć zatem w praktyce 0,25 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu i 0,26 mg/l to to samo, z przyczyn formalnych jest to kolosalna różnica!

Popełnił wykroczenie, skazali za przestępstwo

"Pan Tadeusz został oskarżony o kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości – w wydychanym powietrzu stwierdzono 0,25 mg/l alkoholu. Art. 178a § 1 Kodeksu karnego przewiduje za takie przestępstwo grzywnę, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2" – czytamy na stronach Rzecznika Praw Obywatelskich.

"Sąd Rejonowy w B. wyrokiem nakazowym uznał oskarżonego za winnego tego przestępstwa. Skazał go za to na tysiąc zł grzywny. Ponadto zakazał mu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na 3 lata. Nakazał także zapłatę 5 tys. zł świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej".

Tyle, że 0,25 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu jeszcze mieści się w widełkach wykroczenia! Owszem – w jego górnej skali, niemniej wciąż jest to tylko stan po użyciu alkoholu – kierowanie autem w takim stanie to tylko wykroczenie. Czy poważne? W Polsce tak – to jedno z najsurowiej karanych wykroczeń, choć w większości krajów Europy Zachodniej kierowca w takim stanie może kierować samochodem legalnie.

RPO złożył w tej sprawie kasację do Sądu Najwyższego, wskazując na to, że sąd rejonowy, wymierzając karę za przestępstwo, pomylił się, gdyż przestępstwo nie miało miejsca.

RPO wygrywa kasację – nie było przestępstwa, nie może być kary za jego popełnienie!

W tym przypadku skazany nie odwoływał się od wyroku, na wszystko się zgodził. Czy nie umiał się odwołać, czy nie wiedział, że nie popełnił przestępstwa, czy też bał się – nie wiemy. Wyrok się uprawomocnił. Sąd Najwyższy, do którego RPO wniósł kasację, stwierdził jednak, że sąd rejonowy nie miał prawa modyfikować wartości, które określają, co stanowi już przestępstwo, a co jeszcze wykroczenie. Oskarżony nie powinien w ogóle być sądzony za przestępstwo, a jedynie za wykroczenie! Wyrok został uchylony, a sprawa ponownie przekazana sądowi rejonowemu do rozpatrzenia. I nawet jeśli kara za wykroczenie będzie podobna do kary za przestępstwo, to jednak formalne znaczenie dla skazanego ma to ogromne – to taka różnica jak być karanym albo niekaranym!

Wykroczenia "na granicy" – tysiące poszkodowanych kierowców

Z podobnymi sytuacjami zbyt surowego karania kierowców (a lepiej powiedzieć: karania za poważniejsze wykroczenia niż popełnione) mamy do czynienia na co dzień. Do takich zdarzeń dochodzi, gdy wykroczenie stwierdzane jest przy użyciu urządzeń pomiarowych, a organy nakładające karę nie biorą pod uwagę dopuszczalnych, typowych błędów pomiarów. Przykładowo żaden miernik prędkości nie jest w stu procentach dokładny nawet przy założeniu, że używany jest prawidłowo, zgodnie z instrukcją! To, o ile radar czy miernik laserowy może się pomylić, wiadomo: jest to napisane w instrukcji obsługi takiego sprzętu i zwykle dopuszczalny błąd pomiaru wynosi +/- 3 km/h przy prędkości do 100 km/h oraz 3 proc. przy prędkości wyższej niż 100 km/h. A tymczasem taryfikator mandatów przewiduje konkretne kary, np. za przekroczenie o 21-30 km/h od 100 do 200 zł mandatu i 4 punkty karne. A co, jeśli kierowca zostanie zatrzymany za przekroczenie dokładnie o 21 km/h? Policjanci nie biorą pod uwagę, że radar czy laser może się mylić – kierowca ma zapłacić 100-200 zł, przyjąć 4 punkty karne i koniec. Tylko czy naprawdę? Zgodnie z zasadą, że każdą wątpliwość należy interpretować na korzyść obwinionego, należałby przyjąć, że kierowca jechał wolniej – przekroczył nie o 21 km/h, a jedynie o 18 km/h. Mandat może być tak sam, ale punkty karne – nie cztery, tylko dwa!

O 51 km/h za szybko – czy powinni zatrzymywać prawo jazdy?

O ile kwestia różnicy 2 punktów karnych w większości przypadków ma niewielkie znaczenie (choć też nie zawsze jest ono niewielkie), to problem staje się istotny, gdy od "dosłownie jednego km/h" zależy karne zatrzymanie prawa jazdy. Przyjmijmy, że ktoś został zatrzymany na przekroczeniu prędkości o 51 km/h w terenie zabudowanym: policjant bez dyskusji kierowcy zabiera prawo jazdy, a następnie starosta formalnie zatrzymuje je na 3 miesiące. Ale czy należy się z tym godzić? Jeśli miernik myli się (zgodnie z instrukcją) o +/- 3 km/h, to należy przyjąć, że kierowca jechał nie o 51 km/h za szybko, a jedynie o 48 km/h za szybko – a zatem o automatycznym karnym zatrzymaniu prawa jazdy nie powinno być mowy!

Polskie przepisy na bakier z techniką

Owszem, w wielu krajach mandaty są wyższe niż w Polsce, ale jednocześnie przepisy każą automatycznie korygować wyniki pomiarów prędkości na korzyść ukaranego kierowcy. To proste: zmierzyliśmy, że jechałeś 75 km/h, ale przyjmujemy, że jechałeś 72 km/h – i za to chcemy cię ukarać. To słuszne podejście, bo nie pozostawia wątpliwości, czy kara jest nałożona sprawiedliwie, czy też nie.

To samo dotyczy pomiarów wykonanych alkomatem – zwłaszcza przy wynikach granicznych powinno się ustalać, w którą stronę urządzenie pomyliło się. W przypadku wysokiej jakości alkotesterów jest możliwe nawet stwierdzenie, "w którą stronę" myli się ten konkretny egzemplarz. Jeśli wynik jest "na granicy" (zwłaszcza po niewłaściwej stronie granicy z punktu widzenia kierowcy), pomiar powinien być powtórzony, najlepiej innym urządzeniem. To dlatego, że "kosmetyczna" różnica w wyniku może mieć zasadniczą wagę dla ukaranego kierowcy.