Do zdarzenia doszło w piątek 4 lutego. Samochód osobowy, wjeżdżając na niemiecką autostradę A8, znajdował się na kończącym się pasie rozpędzania. Po lewej stronie poruszał się natomiast ciężarowy pojazd marki MAN, który nie wykonywał żadnych nerwowych ruchów, po prostu jechał przed siebie. Kierująca Volkswagenem zamierzała wjechać przed TIR-a, jednak manewr ten wykonała zbyt wcześnie, przez co uderzyła swoją lewą tylną częścią w przód ciągnika, co poskutkowało obróceniem się osobówki o 90 st. i oparciem o czoło MAN-a.

W ten sposób Passat był pchany przez około 1000 metrów, co trwało mniej więcej 40 sekund. 35-letnia kierująca autem osobowym próbowała poinformować o sytuacji klaksonem, kierowca TIR-a jednak nie zwrócił na to uwagi. Oczywiście po spojrzeniu w lusterko ciężarówka zatrzymała się na pasie zjazdowym do parkingu Sommerhofen, a później pojawiły się służby. Szkody wyceniono na 15 tys. euro.

W Passacie lekkich obrażeń doznała 77-letnia pasażerka, która została przetransportowana do szpitala. Policja uznała winną kierującą Volkswagenem, która jednak odwołała się od decyzji.

Ciężarówki mają duże tzw. "martwe pole"

Dlaczego doszło do tak niebezpiecznej sytuacji? Kierowca MAN-a zapewne nie zauważył osobówki, bo ta znajdowała się w jego "martwym polu". Kierujący ciężarówką siedzi wyżej, przez co jego pole widzenia jest ograniczone, dlatego tego typu pojazdy wyposażone są w dodatkowe lustra poprawiające widoczność. Można się domyślać, że kierowca, jadąc prostą drogą, nie widział potrzeby ciągłego patrzenia w przednie lusterko, a sygnałów dźwiękowych nie usłyszał np. z powodu głośnej muzyki. Pamiętajmy, że w ciężarówce widoczność nie jest tak dobra, jak w autach osobowych.