Przed tygodniem napisaliśmy, że "polscy kierowcy nie odczują wzrostu światowych cen tak mocno, jak mogli początkowo sądzić", dlatego, że dysponujemy "parasolem ochronnym" kursu złotówki. Istotnie przed pewnymi wahaniami polskie rafinerie zostały nieco ochronione. Nie znaczy to jednak, że ceny się obniżyły. Wahania na przestrzeni tygodnia istotnie pojawiały się - jednak w ogólnym rozrachunku wyniki piątkowe są uderzająco podobne do zakończenia ubiegłego tygodnia.

Zapewne polski kierowca ma jeszcze cień nadziei na obniżkę cen paliw, jednak nie można jeszcze powiedzieć, że na rodzimych stacjach ulegną one obniżeniu. W chwili obecnej możemy raczej mówić o pewnym "przyblokowaniu" wysokich poziomów. Otwarte pozostaje pytanie - na jak długo?

Plan pokojowy nie pomógł

Chwilowa perspektywa obniżki cen światowych pojawiła się w ostatnim tygodniu w związku z planem pokojowym Unii Afrykańskiej dla Libii. Został on niechętnie potraktowany przez opozycyjne wobec Kaddafiego siły w Bengazi, co spowodowało, że ewentualny optymizm wobec obniżek uleciał i ceny, które z poziomu 126,5 dolara za baryłkę obniżyły się do 120, zaczęły ponownie rosnąć.

Dodatkowym bodźcem były także doniesienia z USA o obniżeniu poziomu zapasów paliw gotowych i inflacji w Chinach, jednak skala wzrostu na razie nie jest szczególnie duża i cena baryłki oscyluje w rejonie 122 dol.

Baryłka za 200 dolarów, litr benzyny po 6 złotych i inne dziwne pomysły

Analitycy na świecie nie boją się ryzykownych tez dotyczących ceny baryłki, wiedząc zapewne, że najłatwiej dostać się na pierwsze strony gazet z krzykliwą i przerażającą wiadomością. W ostatnim czasie powstało sporo publikacji i słyszeć się dało wiele opinii o spodziewanym wzroście cen ropy do 200 dol. za baryłkę. Dalsze wnioski z podobnych sugestii wyciągają też obserwatorzy rodzimego rynku paliw - szokując opinię publiczną nagłówkami o "benzynie po 6 zł".

Warto przypomnieć zatem czytelnikom, że już od długiego czasu w OPEC istniał podział na zwolenników umiarkowanych i ekstremalnie wysokich cen ropy. Ci drudzy - zwani "Jastrzębiami" - niewątpliwie często cytowani byli w mediach, jednak stosunek specjalistów od rynku do ich opinii był co najmniej ostrożny. Tak jest i teraz, kiedy z przesłanek o pewnym wzroście wyciągane są zbyt daleko idące wnioski. Prognozy e-petrol.pl nie wskazują na możliwość wzrostu o więcej niż kilka dolarów na przestrzeni najbliższych miesięcy.

Wahania cen hurtowych

Średnie ceny hurtowe w polskich rafineriach w ostatnim tygodniu wahały się dosyć mocno, bowiem jeszcze 9 kwietnia za m sześc. benzyny bezołowiowej 98 płaciło się 4244,90 zł, zaś kolejne dni przynosiły naprzemienne wzrosty i spadki tej ceny. Dziś kosztuje ona 4259,30 zł/m sześc. - to zaledwie trzy złote więcej niż w końcówce ubiegłego tygodnia.

Podobne wahania - lecz nieco mniejszej skali dotyczyły benzyny 95, która rozpoczęła tydzień w rejonie 4092 zł/m sześc., a kończy go o około trzynaście groszy drożej.

Spadki natomiast dotyczyły olejów: napędowego i grzewczego. Olej napędowy, który 9 kwietnia kosztował średnio 3985 zł/ m sześc. dziś wyceniany jest średnio na 3936 zł/m sześc. Niemal o sześćdziesiąt złotych obniżyła się natomiast wycena oleju opałowego. Obecnie płaci się za niego średnio 2889,80 zł/m sześc.

Prognoza cen detalicznych na rodzimym rynku

Jakkolwiek w pewnym stopniu obniżki hurtowe sugerować mogłyby minimalne chociaż obniżenie cen na stacjach, to jednak optymizm kierowców zostanie przygaszony. Kilkakrotnie podkreślaliśmy już, że wysokie ceny w hurcie wiązały się z relatywnie niską marżą stacji, toteż będą one mogły bez zmiany cen pozwolić sobie na większy zarobek. Prognozy e-petrol.pl dla średnich cen paliw na polskich stacjach prezentują się w tym tygodniu następująco: za litr benzyny bezołowiowej 95 przyjdzie nam zapłacić 5,16 - 5,23 zł. Szlachetniejsza odmiana - 98 kosztować będzie między 5,35 a 5,50 zł/l. Paliwo dieslowskie natomiast ulokuje się w przedziale 5,02 - 5,15 zł/l. Autogaz będzie kosztować między 2,48 i 2,64 zł/l.

Oprac. Jakub Bogucki