- W historii testów zderzeniowych w Australii jest już pierwszy chiński pojazd, który uzyskał maksymalne noty: to MG GS
- Nowy MG ZS (oferowany m.in. w Wielkiej Brytanii) uzyskał znacznie słabsze noty od koreańskiego rywala
- Hyundai Kona z najwyższą notą 5 gwiazdek i wysoką oceną za ochronę w zderzeniu czołowym
64 km/h przy czołowym uderzeniu w ścianę (z częściowym przesunięciem nadwozia względem przeszkody). 50 km/h przy uderzeniu bocznym w nieruchomy samochód. I wreszcie 29 km/h w przypadku uderzenia bocznego w słup. Takie próby przeszły nowe modele SUV w ramach testów australijskiego ANCAP. Wśród rozbitych modeli dwa zasługują na uwagę, ze względu na dostępność w Europie.
Chiński MG ZS można już kupić w Wielkiej Brytanii (wg zapowiedzi koncernu SAIC marka niebawem pojawi się także w innych krajach Europy). Łatwiej jest w przypadku Hyundai Kona. Klienci w Polsce nie muszą nawet wybierać się za granicę. Nowy model mogą bowiem obejrzeć i odebrać w polskich salonach.
Oba auta to dość świeże konstrukcje. MG ZS po raz pierwszy pokazano pod koniec 2016 roku. Hyundai zaprezentował zaś model Kona pół roku później. W teorii zatem obaj producenci mają równe szanse, gdyż różnica wieku konstrukcji jest minimalna.
W testach lepiej wypadł Hyundai. Samochód uzyskał łączną notę 35.07 pkt (ocena maksymalna to 37 punktów). MG ZS uzyskało zaś 31.46 pkt. Oba pojazdy wysoko oceniono za ochronę pasażerów w przypadku zderzeń bocznych (maksymalne oceny 16 pkt). Duże różnice odnotowano zaś w przypadku zderzenia czołowego z przesunięciem.
W zderzeniu czołowym Hyundai uzyskał 14.07 pkt i dobre oceny za wszechstronność w zakresie ochrony. Chińskie MG zdobyło zaś ledwie 10.46 pkt. Jurorzy skrytykowali zabezpieczenie pasażera. Głowa manekina nie została dobrze wyhamowana przez poduszkę przez co wzrosło ryzyko poważnych obrażeń w przypadku kontaktu z deską rozdzielczą (bezpośrednio przez powierzchnię napełniającej się poduszki powietrznej). Zastrzeżenia zgłoszono także do obszaru w którym znajdowały się kolana kierowcy. Niższe noty MG uzyskał także ze względu na brak standardowego systemu automatycznego hamowania awaryjnego.