• Mężczyzna z Białej Podlaskiej znalazł na portalu ogłoszeniowym ofertę sprzedaży używanej Hondy
  • Miał wpłacić zaliczkę w wysokości 29 tys. zł
  • Firma obiecała sprowadzenie samochodu i przesłanie dokumentów
  • Zanim wpłacił pieniądze, sprawdził informacje i je potwierdził. Nie był jednak dość dokładny
Materiał archiwalny Foto: Auto Świat
Materiał archiwalny

Okazało się, że operacja kupna samochodu nie jest taka prosta. Auto trzeba sprowadzić, niemniej profesjonalny sprzedawca, poważna firma, wszystko bierze na siebie. Auto kupi, zajmie się całą papierologią, załaduje na lawetę i przywiezie na lawecie pod dom. Trzeba tylko wpłacić małą zaliczkę – 29 tys. zł.

48-latek z Białej Podlaskiej nie był na tyle naiwny, aby tak po prostu wpłacić komuś na konto takie pieniądze. Najpierw sprawdził firmę – istnieje, ma stronę internetową, nie ma na nią skarg. Sprawdził konto – prawdziwe. "Warto zaryzykować" – pomyślał.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Wszystkie niezbędne dokumenty dostał mejlem. "Jest mejl – jest i firma, wszystko się zgadza". Według umowy samochód miał zostać dostarczony w ciągu 30 dni, licząc od dnia zapłaty zaliczki. Reszta umówionej kwoty – ponad 40 tys. zł – miała trafić na konto sprzedawcy po sprowadzeniu samochodu.

30 dni to kawał czasu, gdy czeka się na tego rodzaju przesyłkę, no ale z drugiej strony operacja sprowadzenia samochodu, te wszystkie kwity – to zajmuje czas i w sumie nie ma się co dziwić, jeśli wkradnie się spóźnienie. Honda w każdym razie nie dotarła na czas, ale na chwilę przed terminem firma uprzedziła kupującego o kilkudniowym poślizgu. Ale warto poczekać.

Auto dotarło do biura firmy. Teraz tylko mała formalność

Wreszcie jest – nadszedł ten dzień, w którym samochód był już gotowy do wysyłki i ustalono nie tylko datę, ale i godzinę dostawy. Ale – niestety – nie bezwarunkowo.

Szczerze powiedziawszy, to tego rodzaju pismo powinno już uświadomić klientowi, że został oszukany i właśnie ma miejsce próba oskubania go jeszcze raz. Ekspresowy termin wpłaty, prośba o potwierdzenie wpłaty (oszustom jest ono potrzebne, by wiedzieć, kiedy wysłać tzw. słupa po pieniądze)...

48-latek z Podlasia posłusznie wpłacił pieniądze, posłusznie wysłał potwierdzenie na wskazany adres, już, już widział siebie za kierownicą. A transport zaplanowany na środę od godz. 12 do 15 jakoś się opóźniał.

Nagle zaczęły wracać e-maile

Gorzej, że żaden z telefonów firmy nie odpowiadał. Nagle zaczęły wracać też e-maile, które uprzednio wysyłane na ten sam adres bez problemu docierały do adresata.

Z biuletynu policji w Białej Podlaskiej:

Podkreślmy jednak wyraźnie: pokrzywdzony zapłacił całą kwotę – po drugim przelewie był już "do tyłu" na ponad 70 tys. zł.

Korespondencyjnie kupujesz auto? Ryzykujesz

A oto kilka rad, na co uważać, co powinno sprawić, że zapala się Wam w głowie "czerwona lampka":

  1. Rozsądek podpowiada, aby, kupując używany samochód, obejrzeć go przed zakupem.
  2. Jeśli już kupujesz samochód "z dostawą pod adres", wiedz, że jedyna bezpieczna zasada to "najpierw auto, potem pieniądze". Wyjątkiem mogą być zaufani dostawcy o renomie potwierdzonej przez znane ci osoby.
  3. Musisz wiedzieć, że wielu oszustów zakłada fikcyjne strony internetowe tylko po to, aby potwierdzić swoją wiarygodność. Często strony te są jednorazowe – po pierwszym udanym oszustwie znikają i są zastępowane nowymi.
  4. Żadne zdjęcia i żaden opis internetowy dotyczące używanego samochodu nie dają gwarancji, że auto jest zgodne ze zdjęciami i opisem, że nie ma wad technicznych bądź prawnych.
  5. Nie widząc samochodu i jego dokumentów na żywo, nie dawaj zaliczek, zwłaszcza przypadkowym kontrahentom z przypadkowych ogłoszeń.
  6. Szczególnie podejrzane są samochody niezarejestrowane jeszcze w Polsce.
  7. Niemal pewną stratą pieniędzy jest zapłata za transport/dostawę samochodu z zagranicy, którą organizuje prywatny sprzedawca z pomocą profesjonalnej firmy spedycyjnej. Znów: najpierw auto, potem jakiekolwiek pieniądze, chyba że znasz tę osobę. Strona przewoźnika, do której prowadzi dostarczany link, często jest fikcyjna.
  8. Błędy językowe w ogłoszeniach i korespondencji często wynikają z zastosowania.tłumaczy elektronicznych.
  9. Bądź podwójnie ostrożny, gdy sprzedawca sugeruje korzystanie z szyfrowanego komunikatora np. WhatsApp.