Niemieccy inżynierowie i specjaliści od marketingu, którzy przez 10 lat stworzyli nową formułę pojazdu praktycznie od zera, uznali, że opór ten nie stanowi przeszkody nie do pokonania. Rolls-Royce jest w ich przekonaniu marką gwarantującą użycie najbardziej zaawansowanych technologii - a skoro tak, czemu nie wyprodukować by pod tą marką limuzyny z napędem elektrycznym, który pod względem jakości w niczym nie ustępować będzie samochodowi z napędem benzynowym? Prace nad pojazdem elektrycznym, przy których odwoływano się do "produktu flagowego" firmy, czyli limuzyny Rolls-Royce Phantom rozpoczęły się ładnych kilka lat temu, podczas frankfurckiego salonu samochodowego wybranym dziennikarzom pokazano, co udało się przez ten czas osiągnąć.

Rolls-Royce 102EX Electric Concept Foto: Onet
Rolls-Royce 102EX Electric Concept

Pojazdy z napędem elektrycznym nie należą już w Europie Zachodniej do rzadkości. Podczas targów frankfurckich podobne rozwiązania zademonstrowali wszyscy najważniejsi producenci, niekoniecznie nawet na własnych stoiskach: General Motors, którego pojazdy napędzane elektrycznością zjeżdżają już z taśm produkcyjnych (w Stanach Zjednoczonych nowym model sprzedawany jest jako Chevrolet Volt, w Europie - jako Opel Ampera) sprowadził na teren targów dziesiątki maszyn, wykorzystywanych do przewożenia gości koncernu po rozległych terenach wystawienniczych, nieraz nie na żarty przerażając przechodniów, gdy bezszelestnie pojawiają się w zasięgu wzroku. Zdarzało się, że mijały się z Rolls-Royce Phantomem - na pozór nic nadzwyczajnego, zważywszy, że wyprodukowano ich już kilka tysięcy sztuk. Ale tutejsze Phantomy też poruszały się bez najmniejszego dźwięku.

Rolls-Royce 102EX Electric Concept Foto: Onet
Rolls-Royce 102EX Electric Concept

Jedyny jak na razie Rolls-Royce z napędem elektrycznym sprzedawany jest pod marką Phantom 102EX Experimental Electric. Skonstruowano go, wykorzystując już istniejący model benzynowy: wyjęto z niego po prostu silnik spalinowy, umieszczając w to miejsce motor elektryczny i akumulatory… Brzmi to prosto, ale wymagało lat pracy. Jako pierwszy rzuca się w oczy niezwykły, jasnobłękitny odcień lakieru (położono go 12 warstw w miejsce zwyczajowych pięciu) i zaślepka wlotu ładowania w miejsce baku… Słynna figurka "Spirit of Extasy", umieszczona z przodu maski każdego pojazdu, w tym modelu jako jedynym jest przejrzysta; od środka łagodnie rozświetla ją niebieska dioda. Przy pracach nad nowym pojazdem designerzy największy wpływ mają na wygląd kabiny: tym razem zdecydowali się na oryginalny, tabaczkowo-rudy kolor tapicerki ze wstawkami z białego włókna szklanego.

Rolls-Royce 102EX Electric Concept Foto: Onet
Rolls-Royce 102EX Electric Concept

Na panelu sterowniczym pojawił się, w miejsce wskaźnika poziomu paliwa, znany nam z telefonów komórkowych wskaźnik stanu akumulatorów, w dolnej części kierownicy zaś znajduje się przycisk uruchamiający funkcję, znaną dotąd jedynie motorniczym tramwajów: odzysk energii podczas hamowania. W podłokietniku umieszczono z kolei klawisz "wymuszonego zakończenia ładowania". To konieczne rozwiązanie, zważywszy, że pojazd można ładować na dwa sposoby: klasycznie, podłączając się do sieci i z drodze indukcyjnej, bezprzewodowej. Typowe ładowanie akumulatorów trwa do 20 godzin, zaledwie osiem - jeśli wykorzystujemy instalację trójfazową. Nie zawsze jednak kierowca ma do dyspozycji tyle czasu - stąd system "zawieszający" funkcje ładowania.

Nam, dziennikarzom trafiły się jednak modele w pełni doładowane. Jak stwierdzili przedstawiciele firmy, którzy nie opuszczali nas na krok, 102EX, który zatrzymał się o krok od nas, poprzedniego dnia przejechał ok. 160 km, nie zużywając do końca akumulatorów. (Inżynierom z roku na rok udaje się coraz więcej - limuzyna jest już w stanie przejechać do 190 km bez doładowania) i w ciągu nocy został "podładowany do pełna". Instruktaż przed rozpoczęciem jazdy próbnej był wyjątkowo krótki: proszono nas o niewyłączanie silnika (inżynier Stephan Schmidt podkreślił, że ponowne uruchomienie pojazdu pociąga za sobą największe zużycie energii) - reszta, by tak rzec, po staremu.

Rolls-Royce 102EX Electric Concept Foto: Onet
Rolls-Royce 102EX Electric Concept

Po staremu - dla tych, którzy mieli już okazję prowadzić samochód tej klasy… Dla reszty szok wywołuje już pierwsze przyciśnięcie pedału gazu: ależ ta limuzyna na baterie rusza z kopyta! - i to mimo, że Phantom EE należy do tej samej, solidnej kategorii wagowej, co jego benzynowy odpowiednik. Co prawda silnik elektryczny ma moc rzędu 290 kW w porównaniu z 338 kW motoru V12, ma za to wyższy moment obrotowy: sięga 800 Nm, w porównaniu z 720 Nm (przekładającymi się na 3500 obrotów/min.) silnika benzynowego. Inżynierowie Rolls-Royce’a przyznają, że marzyło im się osiągnięcie momentu obrotowego rzędu 1000 Nm, jak na razie jednak okazało się to niemożliwe. Elektryczny Phantom przegrywa zatem nieznacznie, jeśli idzie o dynamikę zrywu (prędkość 100 km/godz. osiąga w 8 sekund, podczas gdy pojazd benzynowy - w 5,7 sek.), różnica ta jednak nie ma większego znaczenia: w ocenie kierowcy i pasażerów Phantom EE rozpędza się z całą pewnością w rolls-royce’owy sposób: z mocą, niezawodnie i szybko.

Rolls-Royce 102EX Electric Concept Foto: Onet
Rolls-Royce 102EX Electric Concept

Co więcej, samochód jest nadzwyczaj cichy: nie ma mowy o drażniącym, ciągłym dźwięku w rodzaju tych, jakie słyszalne są w trolejbusach, pasażerom nie przeszkadza też szum powietrza na owiewkach (maksymalna prędkość Phantom EE została przy pomocy systemu bezpieczników ograniczona do 160 km/godz. ze względów bezpieczeństwa: nadal nie wiadomo, jak zachowywałby się silnik przy większych prędkościach). Zwraca uwagę pomysłowy system hamowania: wyzwalana energia może być wykorzystana do ponownego doładowania akumulatorów. Jeśli nacisnąć przycisk uruchamiający system przymusowego odzysku np. w chwili podjeżdżania do skrzyżowania, można wyraźnie poczuć, jak pojazd zaczyna zwalniać skuteczniej niż dotąd: w gruncie rzeczy mamy do czynienia z systemem dodatkowych hamulców, tyle, że dzięki nim energia nie ulatuje w powietrze.

Rolls-Royce 102EX Electric Concept Foto: Onet
Rolls-Royce 102EX Electric Concept

Jak na razie nie ma mowy o produkcji elektrycznego Rolls-Royce’a. Przedstawiciele firmy twierdzą, że większość klientów jest otwarta na ideę pojazdu elektrycznego - zniechęca ich obecny zasięg samochodu bez doładowania i czas, jaki przeznaczyć trzeba na ładowania akumulatorów. Nawet najżarliwsi obrońcy środowiska naturalnego zawahają się też, jeśli w miejsce jednego modelu benzynowego przyjdzie im kupić dwa elektryczne - z założeniem, że ten drugi przez cały czas doładowuje się w garażu…