Pierwsze krople deszczu pojawiły się w momencie, kiedy klasa Superstock 600 stała już na polach startowych. Procedura startowa musiała wobec tego zostać przerwana.Zawodnicy zjechali do boksów, aby zmienić opony. W między czasie jednak tor przesechł i startujący wyjechali ponownie na tym samym ogumieniu...

Pierwszy wyścig klasy Superstock 600 to rywalizacja między Andrzejem Chmielewskim (OtoMoto Racing Team) i Marcinem Kałdowskim. Przez pierwszą część prowadził Andrzej, w połowie wyścigu został wyprzedzony przez Marcina, na cztery okrążenia przed końcem odzyskał jednak pozycję lidera i przekroczył linię mety zaliczając czwarte w tym sezonie zwycięstwo na poznańskim torze.

- Jechało mi się bardzo wolno, słyszałem że Andrzej zawsze lubi się wieźć za poprzedzającym zawodnikiem - mówił Marcin. Jechałem za nim przez sporo okrążeń, w pewnym momencie zobaczyłem, że zawodnik 22 (Daniel Bukowski) się do nas zbliża i postanowiłem przyśpieszyć. Pod koniec odkręcił mi się zbiorniczek od płynu hamulcowego i cała zawartość wyciekła mi na oponę. Nie wiedziałem, czy to już koniec opony, jechałem „slajdami”. Gdybym nie popełnił błędu przed wyjściem na prostą, gdzie nie wskoczył mi bieg, to prawdopodobnie bym wygrał, ale jutro też jest wyścig, więc zobaczymy co będzie. Obecnie startuję w Mistrzostwach Niemiec, skorzystałem z tego, że mam teraz wolny termin i przyjechałem potrenować do Poznania...

Za plecami Andrzeja i Marcina trwała nie mniej pasjonująca walka o trzecie miejsce między Tomaszem Kędziorem (Automobilklub Polski / CREATIVE HONDA RACING) i Danielem Bukowskim (A. Wielkopolski / AUTO PRESTIGE RACING). Do 9 okrążenia prowadził Daniel, na 10 okrążeniu musiał jednak ustąpić, jeżdżącemu z rundy na rundę coraz szybciej Tomkowi.

Mateusz Stokłosa przyjechał na metę siódmy. Podczas piątkowych treningów kwalifikacyjnych Mati „wyleciał” z toru za wieżą kartingową przy PP11. Na szczęście nic mu się nie stało, jednak doznane potłuczenia nie pozwoliły mu nawiązać walki o czołową lokatę.

W drugim wyścigu po starcie Superstock 600 również zaczął padać deszcz i na trzecim kółku zawody zostały przerwane, aby zawodnicy mogli zmienić opony. Po krótkiej przerwie dokończono pozostałe z 15 kółek. Marcin Kałdowski, Andrzej Chmielewski, Grzegorz Nowak (LW R.T. POWERED BY SZKOPEK), Tomasz Kędzior i Daniel Bukowski tasowali się między sobą wielokrotnie. Przez pierwszą część wyścigu prowadził Marcin, potem na prowadzenie wysunął się Daniel, na ósmym kółku jednak Kałdowski odzyskał pozycję lidera i nie oddał jej, aż do mety. Drugi szachownicę minął Andrzej, a trzeci Grzegorz. Tomek był czwarty, a Daniel - piąty.

Do końca sezonu w klasie Superstock 600 pozostały dwa wyścigi. Andrzej Chmielewski jednak już dziś zapewnił sobie tytuł Mistrza Polski.

Zawodnicy Pucharu Yamahy R1 i R6 podczas weekendu wyjeżdżali do wyścigu dwukrotnie.W klasieR1 stawkę prowadzili Paweł Kusyk i Rafał Trzciński.Ostatecznie Rafał wygrał, a Paweł przyjechał drugi. Lider klasyfikacji sezonu Konrad Wilusz po upadku na treningu jechał zdecydowanie zachowawczo i minął linię mety jako trzeci.

Drugiego dnia podium wyglądało identycznie jak pierwszego...

- Starowałem z siódmego pola, start nie był najlepszy, odjechało mi kilka osób, zwłaszcza Rafał, goniłem grupkę która odjechała dobre trzy kółka, starałem się wyprzedzać jak najszybciej, no i wyprzedziłem wszystkich, niestety Rafał odjechał już tak daleko, że nie byłem w stanie go dogonić - mówił Paweł Kusyk. Przy tym jeszcze na przedostatnim okrążeniu, w zakręcie lewym po „Sławiniaku” miałem porządnego„high side”, mało się nie wywróciłem. Udało się jednak obronić drugą pozycję z czego bardzo się cieszę.

W klasie R6 tradycyjnie zwyciężył bezkonkurencyjny Przemysław Janik (Automobilklub Polski), czym zapewnił sobie wygraną w sezonie 2008.

- Zwycięstwo mam już w kieszeni, wczoraj zwycięstwo przyszło bardzo łatwo, nie było żadnej walki w klasie R6, natomiast dzisiaj Marcin Małecki miło mnie zaskoczył - powiedział Przemek. Miło i nie miło bo siedział mi cały czas na ogonie. Skrupulatnie wykorzystywał każdy mój błąd. Tasowaliśmy się od piątego okrążenia. Nieraz zdarzało się, że jechałem na drugiej pozycji, wyprzedzałem go wbijając czwórkę zamiast dwójki na „Sławiniaku”, tak więc totalne rozproszenie. Jedna sytuacja bardzo niebezpieczna, postawiło motocykl bokiem na lewym za „Sławiniakiem”. Niewiele brakowało, a skończyło by się zerowym dorobkiem punktowym, na szczęście wszystko poszło dobrze. Wiem, że Marcin starał się walczyć do samego końca, ale defekt motocykla odebrał mu tę możliwość, tak więc wielkie gratulacje dla chłopaków.

Walkę o kolejne dwa miejsca na pudle w pierwszym wyścigu stoczyli Wojciech Lemański i Piotr Kubiak.W drugim - Piotr ponownie był trzeci, natomiast drugi tym razem przyjechał Marcin Małecki.

- Mimo że punktacja mówi swoje,to wyścigi cały czas trwają, będę robił wszystko, aby choć raz w tym sezonie stanąć na pierwszym miejscu. To „drugie” jakoś do mnie przylgnęło i niestety tak cały czas jest - komentował Marcin Małecki. No cóż, są możliwości, uczynię wszystko ze swojej strony, aby było lepiej. Myślę, że dzisiaj już była bardzo duża szansa, aby zdobyć pierwsze miejsce, przez pewną cześć wyścigu nawet prowadziłem. Niestety defekt motocykla uniemożliwił walkę, wiedziałem że nie będę w stanie na niesprawnym motocyklu przyjechać pierwszy, dlatego wolałem przywieźć pewne drugie miejsce, gdyż punktacja o drugie miejsce w klasyfikacji jest bardzo ciasna. Są tam różnice dosłownie jednego punktu.

Podczas IV rundy WMMP dwa wyścigi przejechali przedstawiciele Pucharu Suzuki 600 i 1000.

W klasie Suzuki pow. 600 nagrodę główną sezonu zapewnił sobie Tomasz Biernat, który w pierwszym wyścigu przyjechał na metę pierwszy, przed Pawłem Żuralskim i Mariuszem Durynkiem. Natomiast w drugim wyścigu musiał ustąpić pierwszeństwa Mariuszowi, a szachownicę minął tuż przed Pawłem.

- Wczoraj huśtawka z pogodą, do końca nie wiadomo było na jakich oponach jechać, w końcu wyjechaliśmy na oponach suchych - stwierdził Tomasz Biernat. Mimo że podczas wyścigu spadło kilka kropel deszczu, to udało się skończyć na pierwszym miejscu. Dzisiaj niestety jeden zakręt przedobrzyłem i oddałem bez walki zwycięstwo. To, że wygrałem w klasyfikacji sezonu to zasługa całego zespołu i wszystkich osób które mi pomagały. Dziękuje serdecznie.

W klasie Suzuki do 600 pudło między siebie podzielili Radosław Skalmierski, Mariusz Kondratowicz i Arkadiusz Śliwa. Podobnie było w drugim dniu, z tym że Mariusz przyjechał tym razem przed Radosławem. Arek ponownie był trzeci, jednak wziąwszy pod uwagę jego problemy z motorem, cieszył się że udało mu się w ogóle ukończyć wyścig i wywalczyć miejsce na pudle.

- To była ciężka walka, mieliśmy sporo problemów, wczoraj podczas pierwszego wyścigu wybuchł nam silnik - komentował Arkadiusz Śliwa. W ogóle jakimś cudem udało mi się dojechać na trzeciej pozycji. W nocy pojechaliśmy kupić kompletnie nowy silnik, który wmontowywany był przez całą noc. Troszeczkę jestem nie wyspany. Chłopacy byli szybsi, ale trzecie miejsce jest, nie ma tragedii, szczególnie biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności, choć niedosyt pozostaje. Nie odpuszczamy, będziemy walczyć do końca.

Do wyścigu Pucharu PZM kl. Pretendent zameldowało się 19 głodnych sportowych emocji motocyklistów. Po treningach kwalifikacyjnych w pierwszym rzędzie na polach startowym stanęli; Sebastian Wala,Adam Osiński, Dariusz Tomaszewski i Zbigniew Zenowicz.

Na metę pierwszy przyjechał Sebastian Wala, drugi Adam Osiński, a trzeci Krzysztof Marciniak.

- Rewelacja, to był mój pierwszy wyścig w życiu i pierwsze miejsce, więc jestem potwornie zadowolony, spełnienie marzeń - mówił Sebastian Wala. Dalszy ciąg motocyklowej przygody zależy tylko od finansów, to jest mój główny problem i jeśli uda się znaleźć jakiś sponsorów można to ciągnąć dalej.

- Jechałem motocyklem o pojemności 600, koledzy którzy byli na pierwszym i trzecim miejscu 1000-siącami, w szaleńczej walce goniłem ich, udało się zrobić drugie miejsce - dodał Adam Osiński. Miałem apetyt na pierwsze, niestety różnica motocykli mi na to nie pozwoliła. Krzysztof Marciniak: na początku podchodziłem do tego wszystkiego z amatorszczyzną, w końcu zaczęło mi to wszystko wychodzić. Miałem dobrych nauczycieli, Sławiński mnie najpierw w to wszystko wciągnął, później Paweł Szkopek mi trochę pomagał oraz Mieciu ze Szczecina, który kiedyś był Mistrzem Polski w 125-tkach. Na podstawie ich wskazówek po prostu jakoś to wszystko wyszło i z ósmego miejsca poszedłem na trzecie, utrzymałem je, udało się. W miarę sił i pieniążków będę walczyć dalej. Następnym razem liczę na pierwsze miejsce.

Na szczęście pogoda dopisała i zawodnicy mogli ścigać się w drugim dniu bez większych niespodzianek. Kolejne zwycięstwo zaliczył bezkonkurencyjny Grzegorz Szczypka, któty stwierdził:

-Wczoraj na trzecim okrążeniu nagle zaczęło padać, ja się wysypałem na „Sławińskim”, później kolejnych czterech zawodników i wyścig został przerwany. Dzisiaj miałem dobry start i prowadziłem od początku do końca.

Drugi na metę przyjechał Paweł Podgórski, a trzeci Krzysztof Karkoszka.

- Pokaz przewracania motocykli BMW zademonstrowaliśmy wczoraj, na drugim okrążeniu zaczęło padać, na trzecim już padało bardzo mocno i wszyscy w zasadzie z czołówki wyścigu, pięciu zawodników jeden po drugim poprzewracaliśmy się - powiedział tKrzysztof. Przez to mechanicy odIrka Sikory mieli co robić cały wieczór, do późnej nocy. Dzisiaj pogoda sprzyjająca, udało mi się wystartować jako drugi, jednak zaraz kolega Podgórski mnie wyprzedził. Jechaliśmy w trzech dosyć równym tempem. Tak jak w zasadzie wystartowaliśmy tak dojechaliśmy do mety. Nikt nikogo nie był w stanie wyprzedzić.

Z uwagi na fakt, iż klasa Superbike i Superstock 1000 nie miała „mokrego” treningu, organizatorzy musieli go zapewnić zawodnikom przed startem do wyścigu.

Najcięższe motocykle wyjechały więc na pola startowe ze sporym opóźnieniem. W pierwszej linii zobaczyliśmy bezkonkurencyjnego Pawła Szkopka (Automobilklub Polski / DIALOG RACING TEAM), obok brata Marka Szkopka (Automobilklub Polski / DIALOG RACING TEAM), Bartłomieja Wiczyńskiego (A. Wielkopolski / FASTBIKER.PL) i Kena Jensena (Dania).

Paweł jak zwykle zdystansował rywali, natomiast dramaty działy się za jego plecami. W klasie Superstock 1000 upadek zaliczył jadący za bratem Mikroszkopek oraz Bartłomiej Wiczyński. Pod ich nieobecność wygrał Sławomir Grausam, drugi na mecie zameldował się Marcin Walkowiak (A. Wielkopolski / LW R.T. POWERED BY SZKOPEK), a trzeci niespodziewanie Adam Badziak (A. Polski / SHELL POLAND POSITION R.T.).

Marcin Walkowiak: nikt nie spodziewał się, że tak się ułoży ten wyścig, wiele osób miało upadek, w tym także ja, upadłem na szóstym, czy siódmym okrążeniu, pozbierałem się i pojechałem. Upadł także Marek Szkopek i Bartek Wiczyński, ale oni się nie pozbierali. Ten wyścig dostarczył naprawdę bardzo wiele emocji. Zwiększyłem swoją przewagę bodajże o 23 punkty w klasyfikacji sezonu, niestety nie mogłem walczyć z kolegami ręka w rękę jak to było na poprzedniej rundzie. Wygrałem bo oni się przewrócili. Nie jest to moje wymarzone zwycięstwo, ale cieszę się, że udało mi się znaleźć na podium.

Natomiast w klasie Superbike z Makroszkopkiem na „pudle” stanęli; niezwykle wzruszony Janusz Oskaldowicz , który startował na pożyczonym motocyklu oraz Ireneusz Sikora.

- Wyścig był bardzo emocjonujący, standardowo pada, nie pada, ale rozpadało się na dobre, tak więc ja powiem zupełnie szczerze, ulżyło mi - powiedział Janusz Oskaldowicz. Ulżyło mi dlatego, że startowałem na motocyklu pożyczonym. Jak Państwo wiecie zostały mi skradzione motocykle, części, narzędzia, wszystko, wszystko, co tylko miałem przez lata gromadzone, łącznie z rowerem i kombinezonem. Dzięki przychylności i wsparciu moich kumpli i przyjaciół wystartowałem. Najbardziej zasłużonym jest Krzysztof Kalski, który pożyczył mi osobiście swój motocykl. Ja nie wiem, czy ja bym komuś obcemu pożyczył motocykl, bo człowiek bardzo emocjonalnie się wiąże z tym sprzętem. W związku z tym trzeba go podziwiać, że tak się stało. No cóż w związku z tym, że padał deszcz, ja lepiej się czułem na tym motocyklu niż na „suchym”. Ten motocykl jest typowym Stockiem, więc pewnie nie mógł bym nim jechać tak agresywnie jak jechałem moją Yamahą. Sam wyścig był dość ciekawy, ze startu wyszedłem przyzwoicie.Po pierwszym kółku byłem już drugi, tak naprawdę były momenty, że mogłem dojść Pawła, ale fakt, że mam pożyczony motocykl sprawiał, że odnosiłem się do niego z szacunkiem i nie chciałem prowokować niebezpiecznych sytuacji. Wyprzedził mnie Marek Szkopek, jechałem kawałek za nim, za wszelką cenę chciał mi odjechać, wywalił się. Następny Walkowiak, też chciał mi odjechać, wywalił się. Ja jechałem cały czas spokojnie i miałem chrapkę na Pawła, rozsądek jednak powiedział – Janusz nie wygłupiaj się, nie Twój motocykl i tak wyścig się skończył, przyjechałem drugi. Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego wyścigu, cieszę się że w ogóle udało mi się wystartować, bo jeszcze tydzień temu byłem załamany i nie przypuszczałem, że w ogóle wystartuje. Tak więc dzięki pomocy kumpli jednak da się żyć...Serdecznie dziękuje Krzysztofowi Kalskiemu, Pawłowi Szkopkowi, że pomógł mi w ustawieniu tego motocykla, Robertowi Michalczewskiemu, że pożyczył mi koła, Hubertowi Tomaszewskiemu itd. Mógłbym wymieniać naprawdę dziesiątki porządnych ludzi, przeróżne osoby naprawdę pomagały. Wszystkim za to dziękuje!Chciałbym się zwrócić z apelem, bo ukradli to ludzie powiązani ze światkiem wyścigowym. Jest wysoka nagroda za ten motocykl, albo za wskazanie kto to ukradł. Ja domyślam się z grubsza, że jest to osoba z tego kręgu, bo był to fachowiec. Jest nagroda, więc proponuję, aby to oddali, oddali to w miarę szybko i bezboleśnie.

W łączonym wyścigu klas Pucharu Yamaha 125 i Pucharu Hondy CBR 125 stawkę wyścigu od początku do końca prowadziłJakub Wróblewski i on to stanął pierwszy na pudle, obok Jakuba Chwastka i Kamila Syska.

Jakub Wróblewski: deszcz to jest moja mocna strona, rywale bardzo silni, wyścig na początku ekscytujący, później stawka się rozciągnęła i dojechałem bez przeszkód pierwszy do mety.

Natomiast w Pucharze Hondy CBR 125 wygrał 15-letni Artur Wielebski, drugi był Janusz Oskaldowicz, który jednak jako VIP nie zabiera cennych punktów i nagród młodszym kolegom, tak więc jego drugie miejsce na pudle zajął Przemysław Piastowski, a trzeci byłWojciech Jakubowski.

Janusz Oskaldowicz o technice „śledziowej”: dla rozrywki wystartowałem w Hondzie CBR, no powiem szczerze że 30-lat temu jeździłem na takim motocyklu, ale technika „śledziowa” to było coś wspaniałego. Kiedyś wokół stadionu 10-lecia jak były wyścigi, mieliśmy dostarczone WSK-i ze Świdnika, chyba 20 czy 30 motocykli i wszyscy zawodnicy ścigali się na tym sprzęcie. Ponieważ tam była bardzo mała moc około 10 KM, w związku z tym jak się położyło nogi na tym motocyklu, właśnie tak na śledzia, to motocykl jechał szybciej. Tutaj też się to sprawdziło, więc nie wiem czemu wszyscy się tak dziwią, bo topowinno być ogólnie wiadome. Taka metoda na „śledzia” powoduje, że na końcu prostej startowej mam o 5 km większą prędkość. Mimo, że wywaliłem się dwa razy to udało mi się skończyć wyścig na drugim miejscu. Więc jak widać metoda sprawdziła się w stu procentach!

Zmagania zakończyły wyścigi klas Rookie 600 i Rookie pow. 600.

W klasie Rookie 600 po starcie na czoło stawki wysunął się Arkadiusz Śliwa, na drugim kółku został wyprzedzony przez Mariusza Kondratowicza, który prowadził stawkę do dziewiątego okrążenia. Na dziewiątym kółku na pierwszą pozycję wysunął się niespodziewanie Kacper Trzyna, a Mariusz z powodu „wycieczki” przy trybunie kartingowej na pobocze nie ukończył wyścigu.Ostatecznie więc zwyciężył Kacper, drugi przyjechał Janusz Mitko, a trzeci Arkadiusz Śliwa.

Kacper Trzyna: wyścig bardzo trudny, cieszę się, że mogłem w końcu zawalczyć z Arkiem i Mariuszem, bo nigdy mi się to nie udawało. W końcu udało mi się utrzymać ich tempo, tak więc jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego dnia.

W klasie Rookie pow. 600 wygrał Paweł Górka, drugi linię mety minął Andrzej Kwaśniak, a trzeci Daniel Mańkowski.

Paweł Górka: wyścig był z tego powodu trudny, że wyjechaliśmy na oponach na „mokre”, a okazało się, że można było spokojnie jechać na „suchych”. Chciałem wrócić na pierwsze miejsce w punktacji sezonu, więc jak zobaczyłem że Andrzej Dzionek nie wystartował, Daniel wypadł, wziąłem oddech i chciałem po prostu jechać, aby dojechać, zdobyć punkty i wrócić na pierwsze miejsce.

Kolejna runda wyścigów motocyklowych w dniach 26-27 lipca na czeskim torze w Moście.

Dziękujemy za relację Teresie Cichackiej z Biura Prasowego Automobilklubu Wielkopolskiego.

Zdjęcie: Automobilklub Wielkopolski