Logo
WiadomościAktualnościNamiastka autostrady

Namiastka autostrady

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Pierwsza polska autostrada ma 62 km długości, z czego płatne jest 50 km. Samochody osobowe i dostawcze płacą 8 złotych, ciężarówki powyżej 3,5 tony - 20 złotych.

Co dostajemy w zamian? Niedawno odremontowaną, dwupasmową drogę z bezkolizyjnymi skrzyżowaniami, wolną od pieszych, rowerów, traktorów, furmanek i wszelkich pojazdów jadących z prędkością poniżej 40 km/h. Dozwolona prędkość maksymalna 130 km/h pozwala pokonać drogę Katowice - Kraków w 40 minut. Wozy techniczne koncesjonariusza - Stalexportu - stale patrolują drogę, usuwając z nawierzchni wszystko, co może przeszkadzać jadącym. Tuż przed wprowadzeniem odpłatności usuwały dziesiątki rozdartych opon pozostawionych na poboczach przez kierowców ciężarówek.Szybko, ale groźnieSzerokie pobocze i pas między jezdniami zapewniają rezerwę bezpieczeństwa na wypadek poślizgu. Co 2 km spotyka się słupek z telefonem alarmowym. Na każdym znajduje się tylko jeden guzik umożliwiający skontaktowanie się z dyżurującym pracownikiem obsługi autostrady, który wezwie policję, wozy pomocy technicznej lub pogotowie. Na tym koniec luksusów.Wjazd od strony Krakowa jest ryzykowny. Mimo przestrzegania przepisów wpadliśmy w dziurę i w efekcie przejazd kosztował nas 300 zł za nową felgę z oponą. Od strony Katowic, pod wiaduktem Murckowskiej od dawna stopniowo rosną garby spowodowane szkodami górniczymi. Ostrzega przed nimi znak i ograniczenie prędkości do 40 km/h. Przez kilka miesięcy odcinek ten był złotą żyłą dla policjantów stojących tam z radarem. Teraz drogę będą patrolować szybkie samochody z wideoradarami. Niestety, podobnych ograniczeń musimy się spodziewać na budowanym właśnie odcinku Katowice - Gliwice. Sama autostrada podczas deszczu zamienia się w coś na wzór lodowiska. Pasów namalowanych na asfalcie nie widać, a na domiar złego brak odprowadzenia wody z jezdni. Można wykonać potrójnego salhofa z lądowaniem po przeciwnej stronie drogi, bo barierek oddzielających jezdnie w wielu miejscach także brak.Niedługo na 6 wiaduktów zwieszających się nad A-4 wkroczą ekipy remontowe i co kilka kilometrów spotkamy ograniczenie prędkości oraz zwężenie drogi. Niebezpieczeństwem dla kierowców są też przejazdy między jezdniami. Na śląskiej części są w większości pozamykane barierami, na małopolskiej przeważnie otwarte. Zawracający tu kierowcy stwarzają duże zagrożenie. W najbliższych miesiącach przejazdy mają być stopniowo zamykane.PseudowygodaNowa autostrada miała usprawnić połączenie między Katowicami i Krakowem. Na razie jednak wypłoszyła kierowców. 13 groszy za kilometr to dużo. Na dodatek A-4 ma dwa pasy ruchu w jedną stronę. Zachodnie autostrady mają po trzy pasy i barierki dzielące jezdnie.Niedaleko placów poboru opłat zlokalizowano Miejsca Obsługi Podróżnych. W każdym z nich jest duża stacja benzynowa i bar. W MOP-ach w rejonie Brzezinki i przy Balicach na drodze do Krakowa są też myjnie samochodowe i warsztaty. Jest także motel. Następne dwa powstają na drugim końcu płatnego odcinka A-4. Według ulotek Stalexportu miejsca do spania znajdują się też przy wyjeździe z Krakowa, ale będąc tam nie zauważyliśmy niczego podobnego, ani nawet prac budowlanych wskazujących na przygotowywanie takiej inwestycji.Największe zaskoczenie czeka jednak tych, którzy z autostrady skręcają na katowicką drogę ekspresową w kierunku Warszawy. Przez 95 km trudno doszukać się wielkich różnic między obydwiema trasami. Dopiero w Częstochowie zaczynają się skrzyżowania z innymi drogami i utrudnienia w ruchu.W sumie odcinek A-4 jest zbyt krótki, by skusić kierowców do korzystania zeń. Nieświadomie stworzono natomiast wygodne połączenie Warszawy z Zakopanem. Jazda trasą katowicką, A-4 i "zakopianką" jest od stolicy aż do Myślenic czteropasmową drogą. Nadkłada się kilkadziesiąt kilometrów wobec bezpośredniej jazdy przez Kraków, ale oszczędza się od godziny do dwóch. Chwyt poniżej pasaJuż dwa late temu, podczas targów koncesjonariuszy i Ministerstwa Transportu zrodził się pomysł, by w alternatywne drogi nie inwestować zbyt wiele, żeby autostradom zagwarantować opłacalną przyszłość. Dziś już wiadomo, że w połączenia między Katowicami i Krakowem państwo nie włoży zbyt dużych pieniędzy. Za kilka lat dojdzie więc do sytuacji, iż wybór między autostradą i drogą niepłatną oznaczać będzie wybór między drogą dla samochodów i torem do testowania wytrzymałości amortyzatorów. Z punktu widzenia operatora autostrady i Skarbu Państwa czerpiącego z każdej opłaty 70 proc., to doskonały interes i oszczędność w budżecie. Dla kierowców to jednak chwyt poniżej pasa zmuszający pośrednio do korzystania z płatnej drogi.Co dalej?Pierwszą rzeczą, która czeka nas w autostradowym harmonogramie, to podwyżka opłat za przejazdy A-4 o 2 zł. W drugiej jest budowa A-2 przez Autostradę Wielkopolską SA i A-1 przez Gdańsk Transport Company. AW SA chce budować za własne pieniądze odcinek między Koninem i Nowym Tomyślem. GTC od dawna przyznaje, że bez finansowego wsparcia państwa nie ułoży ani jednego metra. Sytuacja na A-2 przypomina tę spod Katowic. Od Konina do Wrześni mamy już niemal autostradę. Między Wrześnią i Poznaniem od lat jeździ się drogą ekspresową. Różnicy między obiema praktycznie nie ma. Prace jednak trwają.Budowa A-1 z Gdańska do Katowic to wielka niewiadoma. Jednak właśnie na tej trasie mamy 13-kilometrowy odcinek drogi, którą można bez żadnych wątpliwości nazwać autostradą. Koło Piotrkowa Trybunalskiego powstał duży węzeł. Droga liczy tu po trzy pasma ruchu w jedną stronę, a w okolicach zjazdów nawet po sześć. Nawierzchnia jest w doskonałym stanie, pasy na jezdniach widoczne w każdą pogodę, a wjazdy na wiadukty łagodne, bez muld i dziur. Wszystko czytelnie oznakowane i bezkolizyjne.Pierwsza płatna autostrada w Polsce nie dorównuje standardom zachodnim. Pełną wartość zacznie przedstawiać dopiero w 2001 r.Jan StoraJacek Wróblewski

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: