- Będziesz zdziwiony, kiedy się dowiesz, do kogo należy Waze
- Jedna z funkcji Waze'a tak mnie oczarowała, że do celu zamiast w kwadrans dojechałem po godzinie: co rusz się zatrzymywałem w kolejnym najbliższym dozwolonym miejscu, aby zmienić jej ustawienie
- Waze ma też wyjątkową funkcję dla początkujących kierowców
Paradoksalnie Waze jest częścią Google'a. Kalifornijska firma, która zasłynęła wyszukiwarką internetową, kupiła Waze'a już 11 lat temu, w 2013 r. Nawigacja Waze jest jednak skierowana wyłącznie dla kierowców: w odróżnieniu od Google Maps nie znajdziesz tam wskazówek, jak dojść do celu lub jakimi autobusami tam dotrzeć. Inna sprawa, że taksówkarze rzadko tego potrzebują.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo:
Kiedy szukałem alternatywy dla używanego przeze mnie od zawsze Google Maps, postanowiłem podpytać kierowców taksówek. Kto jak kto, ale oni znają na wylot tego typu aplikacje.
- Przeczytaj także: Dacia pokazała nowy cennik Dustera. Wybraliśmy wersję, która najbardziej się opłaca
Okazało się, że większość taksówkarzy, z którymi miałem przyjemność jeździć, korzystała właśnie z Waze'a. Po którymś takim kursie zainstalowałem tę aplikację w swoim telefonie. Dzięki Apple CarPlay działa ona bezbłędnie także na samochodowym wyświetlaczu.
Zresztą, zanim w ogóle jeszcze pierwszy raz wsiadłem z Wazem za kierownicę, zacząłem kopać w jego menu i znalazłem rzeczy, które po prostu mnie oczarowały.
- Przeczytaj także: Gdzie są najgorsze drogi w Polsce? Gdzie najlepsze? Zagłębiłem się w raport GDDKiA i już się dzielę odpowiedziami
Nawigacja Waze: dwie świetne funkcje
"Ruszaj. Ta sprawa sama się nie rozwiąże" protekcjonalnie mówi do mnie na dzień dobry z samochodowych głośników niski, zdarty i zgorzkniały głos. Nie mam prawa narzekać. W końcu sam sobie to wybrałem.
- Przeczytaj także: Kosztuje ok. miliona złotych, a i tak Polska okazała się jego 2. największym rynkiem w Europie
Nawigacja Waze oferuje bowiem przepotężny wybór różnych głosów udzielających wskazówek. W Google Maps mam tylko jednego polskiego lektora, w Waze — trzy: Agatę, Agnieszkę i Jacka. W Google Maps można wybrać jednego z pięciu lektorów operujących angielskim (z akcentami brytyjskim, amerykańskim, australijskim, indyjskim i nigeryjskim), w Waze takich opcji jest... 65. W tym Noir Detective — to właśnie ten gość od "ruszaj. Ta sprawa sama się nie rozwiąże" — czyli postać nawiązująca do literackich prywatnych detektywów, którzy widzieli już tyle złego, że dawno zapomnieli, czym jest optymizm.
Moja pierwsza trasa z Wazem miała potrwać kwadrans. Do celu dojechałem już po godzinie.
Spokojnie, Waze pokierował mnie bezbłędnie, to po prostu ja się zatrzymywałem co kilkaset metrów w każdym kolejnym dozwolonym miejscu tylko po to, żeby zmienić lektora komunikatów.
Kiedy przełączyłem na instruktorkę aerobiku z lat 80., na powitanie usłyszałem, że "obrót głową w celu sprawdzenia martwego pola to też kardio". W Waze może cię pokierować także m.in. głos samego Rogera Federera lub Christiny Aguilery, która pogodnie zanuci kawałek swojego wielkiego hitu "Genie In A Bottle", a po dotarciu do celu radośnie i serdecznie oznajmi Ci, że nie może się już doczekać kolejnej wspólnej jazdy.
Wśród 65 angielskich lektorów jest też coś dla wielbicieli kotów (głos Cat) i psów (Dog). Po wybraniu opcji "Cat" przed ruszeniem w trasę dostaję komunikat "jestem wielką fanką bezpiecznej jazdy. Wprawdzie mam jeszcze cztery życia, ale zamierzam utrzymać ten status", po czym ten sam koci głos dodaje z wyrzutem "możemy już?".
Kiedy mam skręcić w prawo, kocica tonem zołzy oznajmia "skręć w prawo, mam nadzieję, że będzie tam ulica". Gdy dojeżdżam na miejsce, cyfrowy czworonóg informuje mnie, że chce już wejść do mieszkania, by poocierać głową kilka rzeczy" (w ten sposób w realu koty zaznaczają swój teren i swoją własność — robią to także ze swoimi ulubionymi ludźmi).
W nawigacji Waze do celu pokieruje cię również m.in. minionek, jeden z dwóch klaunów (straszny jak z horroru lub zabawny), ufoludek, koleś serwujący suchary (tzw. dad jokes; np. "mam nadzieję, że nie doprowadzę cię do szaleństwa [i won't drive you crazy]), a nawet zombiak z jeszcze większymi suchościami ("jaki ser lubi zombie? ZomBrie"). Każdy z tych głosów mówi po angielsku. Czasem brzmi to jednak nieco inaczej od angielskiego, którego się uczyłeś.
Bo można też wybrać np. akcent z Birmingham (nieco bardziej swobodny od literackiego języka), Cockney (gwara londyńskiej klasy robotniczej) lub z Manchesteru (tu się robi trudniej). Jest też opcja "Glasgow", ale tej nie polecam, ponieważ nawet jeśli na maturze z angielskiego dostałeś szóstkę, to i tak wielu komunikatów zwyczajnie nie zrozumiesz. Za dużo tam szkockiego.
Grunt, że masz wybór. To właśnie za to uwielbiam Waze'a. Nie muszę jak w Google Maps wciąż słuchać jednego polskiego lektora lub jedynie kilku angielskich. Na dodatek waze'owskie głosy po prostu wprawiają mnie w dobry nastrój.
Jak je zmienić? Na głównym smartfonowym widoku dotknij trzech poziomych kresek w górnym lewym rogu, potem wybierz "Ustawienia", "Głos i dźwięki", a następnie "Głos Waze".
Waze ma jeszcze jedną świetną funkcję. Niby mało istotna, z pewnością gadżeciarska, ale robi wrażenie.
Nawigacja Waze: wybierz swój pojazd
Google Maps w tym przypadku wypada równie nudno co z głosem lektora. Jeżeli chcesz wybrać znacznik pokazujący na mapie twoje aktualne położenie, to oprócz banalnej strzałki masz do dyspozycji jedynie trzy samochody: sedana, pickup'a i hatchbacka. Na dodatek każdy z nich wygląda tak kiepsko, jakby powstał przy użyciu programów graficznych z lat 80. Aż boli na to patrzeć.
Co innego Waze. Tu masz do wyboru 39 znaczników.
Jest więc np. czerwony bolid wyścigowy, czerwone coupe z podłużnymi białymi pasami, czarny opływowy automobil z lat 30., muscle car, ciężarówka, biała furgonetka o nazwie Stakeout Van (taka, jaką na filmach używa się do śledzenia i inwigilacji) i różowy pickup noszący wdzięczne imię Pinkup Truck. Mamy też Mercedesa klasy G i Mercedesa-Maybacha klasy S Kabriolet. Są też poduszkowiec, balon, sterowiec i papierowy samolot. I żadne z nich nie razi tak niewyszukaną grafiką, jak samochodziki w Google Maps.
Wybór znacznika też jest prosty: najpierw trzy poziome kreski w górnym lewym rogu, potem "Ustawienia", "Widok mapy" i "Ikona pojazdu". Masz to!
Waze ma też fajną opcję dla niezbyt doświadczonych kierowców: nazywa się "Unikaj trudnych skrzyżowań" i według systemu "pomaga w unikaniu trudnych manewrów, np. skrętu na niektórych skrzyżowaniach bez sygnalizacji świetlnej". Przyznam, że jeszcze tego nie sprawdzałem.
Co najważniejsze: mapa Waze'a i reszta interfejsu graficznego jest dla mnie po prostu bardziej czytelna i przejrzysta niż Google Maps. To oczywiście kwestia gustu — podobnie jak wybór głosu lektora i grafiki znacznika — ale co ci szkodzi sprawdzić?