Jej odtwarzanie w ten sposób jest modne, szczególnie wśród młodych kierowców, uwielbiających "łupane" rytmy, których głośność wprost roznosi auto. Na forach internetowych trwają dyskusje i wymiana informacji, czego warto słuchać, by poczuć "odlot", a jednocześnie wzbudzić podziw innych. Mało kto zastanawia się nad tym, że zbyt głośne słuchanie muzyki podczas prowadzenia auta może być niebezpieczne.

Sprzęt muzyczny montowany w niektórych samochodach pozwala na odtwarzanie muzyki z natężeniem zbliżonym do powstającego podczas startu samolotu. Stanowi to zagrożenie dla zdrowia kierowcy i jego pasażerów, bo hałas powyżej 85 decybeli powoduje uszkodzenie słuchu, zaburzenia układu krążenia, układu nerwowego, równowagi i innych, utrudnia również porozumiewanie się ludzi, możność zrozumienia mowy. Jednocześnie drażni, zmniejsza skłonność do pozytywnych, przyjaznych zachowań.

Z badań angielskiej RAC Foundation wynika też, że głośna muzyka w trakcie prowadzenia samochodu może zakłócić prawidłowe reakcje kierowcy. Słuchanie agresywnych i szybkich rytmów "za kółkiem" powoduje, że czas reakcji w obliczu zagrożenia na drodze może wydłużyć się nawet o 20 proc.

- Przy tak opóźnionych reakcjach wystarczy sekunda, aby doszło do tragicznego wypadku. Nawet w sprzyjających warunkach pogodowych i przy przeciętnej prędkości - ostrzega Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Jazdy Renault.

Kierowcy słuchający głośnej muzyki w zamkniętej "puszce" kabiny samochodu często nie zauważają tego, co dzieje się na zewnątrz auta - na przykład jadącej na sygnale karetki. Zbyt późno orientują się więc w zmieniającej się sytuacji na drodze.

Zdaniem ekspertów problem polega nie tylko na poziomie decybeli. Im bardziej agresywny jest utwór, na tym większe ryzyko narażeni są kierowcy. Udowodniono, że bardzo szybkie rytmy mogą zwiększać ryzyko wypadku nawet dwukrotnie, a kierowcy słuchający takiej muzyki częściej przejeżdżają na czerwonym świetle, nie reagując odpowiednio wcześnie na nakaz zatrzymania. Podczas badań przeprowadzonych na studentach w Chicago musieli oni odbyć wirtualną podróż po ulicach miasta, słuchając najróżniejszych rodzajów muzyki - od wolnej i nastrojowej do rytmicznej i dudniącej. Zauważono, że wraz ze wzrostem jej tempa i głośności studenci stawali się coraz bardziej skłonni do ryzyka, przeoczali światła i znaki drogowe, powodowali więcej wypadków, niż słuchając spokojnych ballad.

Jak widać problem nie polega na tym, że podczas prowadzenia samochodu nie należy słuchać muzyki. Często w długich trasach jest ona jedynym towarzyszem kierowcy, uprzyjemnia jazdę i pozwala przezwyciężyć zmęczenie. Trzeba jednak starannie dobierać utwory, by nie znużyły swą jednostajnością, a jednocześnie nie stały się czynnikiem niebezpiecznie pobudzającym kierowcę.