• W mijającym roku kierowców co chwila zaskakiwały różne zmiany w przepisach
  • Były wśród nich zarówno zmiany potrzebne i oczekiwane, jak i te, którymi w istocie rząd "gasił pożary", które sam wzniecał wcześniej
  • Część zaplanowanych w tym roku zmian wejdzie w życie w 2024 r.

Jak niemal co roku pierwsze zmiany w przepisach weszły w życie 1 stycznia. Zaczęło się od drobiazgu.

Styczeń: koniec z bzdurnym przelicznikiem

Ciągnięcie przyczepy Foto: Auto Bild
Ciągnięcie przyczepy

Naprawdę chodzi o drobiazg, powszechnie ignorowany przez kierowców choćby i z tego względu, że mało kto wiedział o jego istnieniu. To zapis w Rozporządzeniu o warunkach technicznych pojazdów dotyczący przyczep z hamulcem najazdowym. Zapis ten dawał inspektorom ITD (tzw. krokodylom) podstawę do karania kierowców ciągnących zbyt ciężką – według przepisów – przyczepę. Sęk w tym, że masa przyczepy mogła być nawet zgodna z zapisami w dowodzie rejestracyjnym pojazdu, ale... niezgodna z polskim przelicznikiem umieszczonym w rozporządzeniu. Mówił on, że dmc (dopuszczalna masa całkowita) pojazdu musi być nie mniejsza niż 1,33 dmc przyczepy. I nawet, jeśli producent np. Mercedesa klasy E określał dopuszczalną masę przyczepy, jaką może ciągnąć ten pojazd, na 2100 kg, to i tak z przelicznika wynikało, że maksymalna masa przyczepy to np. 1616 kg...

Przepis brzmiał: "W przyczepie o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 3,5 t, przeznaczonej do ciągnięcia przez pojazd, którego dopuszczalna masa całkowita wynosi nie mniej niż 1,33 dopuszczalnej masy całkowitej przyczepy, dopuszcza się hamulec roboczy typu bezwładnościowego (najazdowy), działający co najmniej na koła jednej osi".

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Ten przepis to polski wynalazek. W praktyce normą jest, że przyczepy o dmc powyżej 750 kg mają hamulec najazdowy, producenci aut wzięli to na pewno pod uwagę i żadne dodatkowe ograniczenia nie były potrzebne. Nie były potrzebne, ale istniały.

Od 1 stycznia 2023 r. ten dziwny i niepotrzebny zapis nie istnieje, a zatem możecie ciągnąć przyczepę o takiej masie, jaka wynika z danych zawartych w dowodzie rejestracyjnym samochodu.

Marzec: do więzienia za "lewe" tablice rejestracyjne

Tablice rejestracyjne Foto: daily_creativity / Shutterstock
Tablice rejestracyjne

W Kodeksie karnym pojawiło się nowe przestępstwo: używanie cudzych albo podrobionych tablic rejestracyjnych.

Ten nowy artykuł Kodeksu karnego załatwia dwie rzeczy: po pierwsze, czyni bardziej ryzykownym pospolite przestępstwa polegające na "załatwianiu" różnych zakazanych spraw z wykorzystaniem cudzych tablic rejestracyjnych – np. kradzieży paliwa. Sama kradzież paliwa z racji niskiej wartości przedmiotu kradzieży to tylko wykroczenie, ale gdy za użycie cudzych "blach" grozi do 5 lat więzienia... to już zmienia postać rzeczy.

Przy okazji przestępstwem stało się niewinne używanie "tablic kolekcjonerskich" np. na bagażnikach rowerowych. Trzecią tablicę od dobrych paru lat można legalnie zamówić w wydziale komunikacji, niektórzy jednak wciąż używają tablic zamówionych na Allegro, które kosztują mniej niż oryginalne, można je mieć z dnia na dzień i wyglądają tak samo jak oryginały. Z jednym wyjątkiem: nie mają znaków legalizacyjnych.

Rada: jeśli zgubiliście trzecią tablicę, to lepiej awaryjnie wykonać "odwzorowanie" na kawałku tektury niż używać tablicy, która wygląda na podrabianą. To może być uznane za przestępstwo.

W kłopocie są handlarze, którzy nie krępowali się dotąd (nowe przepisy do niektórych dotarły, ale nie do wszystkich) używać tablic rejestracyjnych z daleka wyglądających na autentyczne na samochodach oferowanych do sprzedaży. Z jednej strony źle czynią, a z drugiej... czy takie działanie serio zasługuje na poważny zarzut prokuratorski?

W każdym razie z manipulacjami przy tablicach rejestracyjnych lepiej się teraz wstrzymać.

Lipiec: mDowód i mPrawo jazdy tak samo ważne jak fizyczne blankiety

mPrawo jazdy Foto: Tomasz Okurowski / Auto Świat
mPrawo jazdy

Od początku lipca obowiązuje ustawa zwiększająca ważność aplikacji mObywatel. Dokumenty zapisane w aplikacji (dowód osobisty, prawo jazdy, Karta dużej rodziny i wiele innych) mają taka samą ważność jak plastikowe dokumenty. A zatem np. młody kierowca niemal od razu po egzaminie na prawo jazdy może wsiadać za kierownicę – jak tylko jego dokumenty pojawią się w systemie i w jego telefonie.

Ważny wyjątek: dokumenty w aplikacji mObywatel są ważne na terenie Polski, za granicą polski elektroniczny dowód osobisty czy prawo jazdy nie są jednak uznawane.

Jednym z dodatków, jakie pojawiły się w mObywatelu jest przypomnienie o zbliżającym się końcu ważności polisy OC pojazdu.

No i super – pod względem cyfryzacji wiele innych krajów UE jest daleko za nami.

Hat trick: darmowe (niektóre) autostrady

Foto: Robson90 / Shutterstock

Tuż przed wakacjami rząd zaoferował kierowcom bonus, odczytany przez wielu jako rodzaj łapówki wyborczej. Przypomnijmy tylko, że w Polsce mamy autostrady zarządzane przez koncesjonariuszy i autostrady państwowe, na których jeszcze w pierwszej połowie roku (konkretnie: na dwóch odcinkach) obowiązywał skandaliczny z punktu widzenia kierowców osobówek system zbierania opłat e-Toll.

Gdy zatem pojawiła się zapowiedź zniesienia opłat na autostradach po wakacjach czy też wraz z początkiem kolejnego roku, niemal od razu podniosły się głosy: po co zwlekać, zróbcie to od razu.

Gol pierwszy: rząd w błyskawicznym tempie, od 1 lipca, zniósł opłaty na dwóch zarządzanych przez siebie odcinkach autostrad A2 (Konin-Stryków) i A4 (Wrocław-Sośnica). Jednocześnie rząd postanowił płacić rachunki autostradowe kierowców osobówek na autostradzie A1 (kierowcy pobierają bilety, ale nie płacą – później robi to państwo). Tak rząd zrobił kierowcom obiecany prezent, którego darowanie przyspieszyła zaskakująca (ponaglająca) postawa ówczesnej opozycji.

Gol drugi: likwidacja opłat na państwowych odcinkach autostrad A2 i A4 zlikwidowała problem ze skandalicznie zorganizowanym systemem zbierania opłat wymagającym kupowania biletów na każdy przejazd. Ktoś, kto to wymyślił, powinien ponieść karę, niemniej faktem jest, że im więcej czasu mija od likwidacji biletów, tym mniej kierowców o nich pamięta.

Gol trzeci: udało się rozpisać przetarg na akcję promocyjną prezentu darowanego kierowcom. Akcję zaplanowano z dużym opóźnieniem, biletów na przejazdy autostradą nie dało się kupić od dobrych paru tygodni, gdy przetarg na akcję promocyjną jeszcze trwał w najlepsze. Trzeba to zrozumieć: sens sensem, a pieniądze ktoś zarobić musi.

Dodajmy tylko, że e-Toll dla kierowców osobówek umarł i chyba nie zmartwychwstanie, natomiast koncesyjna autostrada A1 jest wciąż darmowa – rząd najpierw przedłużył sponsoring dla korzystających z autostrad we wrześniu, a kolejny rząd płaci od stycznia 2024 r. Szkoda, że rząd dysponuje kasą podatników, a nie ma własnych pieniędzy – gdyby płacił ze swoich, łatwiej byłoby docenić te gesty.

No i pamiętajmy, że najdroższe autostrady w Polsce pozostały płatne – to autostrada A2 ze Strykowa do granicy i A4 Katowice-Kraków.

Wrzesień: wraca kasowanie punktów karnych, skraca się okres ich przedawnienia

Kurs reedukacyjny w WORD Siedlce Foto: Tomasz Okurowski / Auto Świat
Kurs reedukacyjny w WORD Siedlce

Dokładnie po roku od drastycznego zaostrzenia kar punktowych nakładanych na kierowców za wykroczenia drogowe rząd wycofał się z części wprowadzonych wcześniej rozwiązań. Czy zdecydowano się na to, bo przyszła refleksja, że jednak było "za ostro", czy po prostu przesądziły zbliżające się wybory – nie wiemy. W każdym razie od 17 września 2023 r. punkty karne nakładane na kierowców znów "zerują się" po roku, a nie po dwóch latach (punkty nałożone od 17 września 2022 r. i przed 17 września 2023 r. mają jednak ważność 2-letnią).

Ważne zastrzeżenie: warunkiem, aby doszło do "wyzerowania" punktów karnych, wciąż jest opłacenie mandatu.

Zmianą towarzyszącą poluzowaniu polityki punktowej jest przywrócenie możliwości skasowania 6 punktów karnych ran za pół roku w zamian za wzięcie udziału w płatnym kursie "reedukacyjnym". Tu już zdecydowanie nie chodziło o dobro kierowców, a o finansowanie WORD-ów, którym po likwidacji kursów rok wcześniej przestały spinać się budżety. Teraz jednak kurs nie kosztuje 350 zł, a ok. trzy razy tyle. Bonus: każdy kursant może, a nawet musi, wykonać hamowanie awaryjne na placu w samochodzie udostępnionym przez WORD. Żeby wiedział, za co płaci.

Październik: jeszcze surowsze kary dla pijanych kierowców

Alkomat Foto: DarSzach / Shutterstock
Alkomat

Było surowo, jest surowiej. Jedna z najważniejszych, z punktu widzenia kierowców, zmian, jakie weszły w życie 1 października 2023 r., to ostrzejsze kary za kierowanie w stanie nietrzeźwości. Wcześniej było tak:

A teraz jest tak:

Nie tylko więc wzrósł maksymalny wymiar kary z 2 do 3 lat więzienia, lecz także zniknęły alternatywne kary jak grzywna czy ograniczenie wolności. Wcześniej nietrzeźwy kierowca – jeśli zdołał przekonać sąd – za pierwszym razem (w sumie za drugim też) mógł liczyć na grzywnę i zakaz prowadzenia pojazdów. Teraz sąd musi ukarać delikwenta więzieniem i nawet jeśli da karę w zawieszeniu, to za drugim razem pijany kierowca idzie siedzieć, nie ma zmiłuj.

Wzrosły jednak także inne kary związane z kierowaniem po alkoholu. Jeśli ktoś po pijanemu spowoduje wypadek, idzie do więzienia co najmniej na 3 lata (a takiej kary sąd nie może zawiesić).

Jeśli w wypadku ktoś zginął, kierowcy grozi od 5 do 20 lat więzienia. Warto zwrócić uwagę na minimalny wymiar kary: 5 lat więzienia.

Trzeba też wiedzieć, że analogiczne kary grożą kierowcy, który zbiegł z miejsca wypadku, nawet jeśli był trzeźwy.

Przepisy są zatem surowe i nie pozostawiają wątpliwości, że jazda po alkoholu jest niezwykle ryzykowna. Niestety, surowość kary nie ogranicza liczby przestępstw, to fakt znany od dawna. Jest już wielu kierowców, którzy popełnili takie przestępstwa po 1 października 2023 r. i aktualnie oczekują na wydanie wyroków zgodnych z nowym Kodeksem karnym. Największym pechowcom grozi 20 lat więzienia.

Styczeń (2024 r.): kupisz auto, masz je zarejestrować. Sprzedasz, masz o tym zawiadomić

Tablice rejestracyjne Foto: KurKestutis / Shutterstock
Tablice rejestracyjne

Dziś, jeśli do starosty wpłynie zawiadomienie o kupnie albo odziedziczeniu samochodu, ale właściciel nie złoży wniosku o rejestrację, starosta przybija na dokumentach pieczątkę poświadczającą, że zawiadomienie wpłynęło. Ponadto zgłasza do CEPiK-u dane nowego właściciela pojazdu i na tym koniec. Od 1 stycznia 2024 r. rejestracja nabytego samochodu będzie obowiązkowa, a co za tym idzie, nie trzeba będzie osobno składać zawiadomienia o jego nabyciu.

Zmiana jest – wbrew pozorom – poważna, bo to, co dotąd było bezkarnie praktykowane przez wielu (jeżdżenie miesiącami na cudzych papierach), teraz będzie zagrożone grzywną i to nakładaną automatycznie – w trybie administracyjnym. Co więcej, rejestrować samochody będą musieli nie tylko docelowi użytkownicy, lecz także zawodowi pośrednicy.

Grzywny dla kupujących wynoszą od 500 zł do 2000 zł. Karę zapłaci też osoba, która nie zgłosi w terminie sprzedaży pojazdu - 250 zł.

A to nie wszystkie zmiany, które czekają nas w 2024 r. W sumie jednak – bardzo na to czekamy – może będzie ich mniej niż w mijającym roku.

Ładowanie formularza...