• Jeszcze dwa lata temu, na dużo droższej wyspie Santorini, wynajem samochodu był dużo tańszy
  • Gdy usłyszałam cenę 70 euro za dzień, myślałam, że to oszustwo
  • Cena za cały dzień, gdy objechaliśmy tę piękną wyspę, razem z wynajmem i benzyną to 430 złotych
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Nie wyobrażam sobie wakacji bez zwiedzania. Zawsze jak gdzieś lecimy, wynajmujemy na miejscu samochód, by móc jak najwięcej zobaczyć. Tak miało być i tym razem, podczas tygodniowych wakacji na greckiej wyspie Zakynthos z dwójką dzieci. W wypożyczalni przeżyłam jednak szok.

Zakynthos to mała wyspa na Morzu Jońskim, która ma ok. 40 km długości i ok. 20 km szerokości. Uwielbiana przez Polaków za piękne turkusowe zatoczki, zawsze słoneczną pogodę i pyszne greckie jedzenie. To idealne miejsce do wakacyjnego wypoczynku.

Po wyspie jednak bardzo trudno poruszać się bez samochodu. Komunikacją miejską da się dojechać jedynie do największych miasteczek, a najpopularniejszą formą transportu są taksówki. Jeśli jednak chcemy dokładnie zwiedzić wyspę, najlepszym rozwiązaniem jest wypożyczenie samochodu. Tak też zaplanowaliśmy.

Zanim udaliśmy się do lokalnej wypożyczalni, sprawdziliśmy ceny w internecie. "Co?! Ale jak to, ponad 300 zł za dobę?!" przecieraliśmy ze zdumienia oczy, przeglądając oferty firm oferujących wynajem samochodów. Stwierdziliśmy, że w małej lokalnej wypożyczalni na pewno będzie taniej. Myliliśmy się.

Czytaj także: Ile kosztują wakacje w kamperze?

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Myśleliśmy, że właściciel chce nas oszukać

Na Zakynthos mieszkaliśmy w popularnej miejscowości Kalamaki na południu wyspy. W miasteczku było kilka wypożyczalni samochodów. Chcieliśmy wynająć samochód na jedną dobę. Weszliśmy do jednej z nich. Pan spojrzał na nas i rzucił "To będzie 70 euro". "330 zł za dobę?!" nadal nie dowierzaliśmy.

Równo dwa lata temu, też w czasie pandemii byliśmy na innej greckiej wyspie Santorini (przecież dużo droższej i "prestiżowej"), gdzie za wynajem samochodu na 11 dni zapłaciliśmy 150 euro, czyli ok. 710 zł. Wtedy, fakt, to była bardzo niska cena. Rezerwowaliśmy samochód przez internet. Ale teraz?! To istne szaleństwo. Wiedzieliśmy, że ceny wzrosły przez pandemię, wojnę w Ukrainie i inflację. Czytaliśmy, że właściciele odrabiają sobie teraz dwa gorsze turystycznie sezony. Ale żeby aż tak?

Szybko uciekliśmy z wypożyczalni, myśląc, że właściciel próbuje nas oszukać. Weszliśmy jednak do wszystkich pozostałych wypożyczalni i cena była taka sama.

Czytaj także: Pojechaliśmy elektryczną Skodą Enyaq na wczasy. Nie o takie emocje i wrażenia nam chodziło

430 zł za jednodniową wycieczkę

"A jeśli wynajmiemy na dwie, bądź trzy doby, będzie taniej?" dopytywaliśmy. Pracownik rzucił cenę 140 euro za dwie doby (czyli bez żadnej zniżki), a za trzy doby wynajmu 160 euro. Na tyle jednak nie potrzebowaliśmy wypożyczać samochodu.

Finalnie wynajęliśmy więc samochód Hyundai i20 z dwoma fotelikami za 70 euro ( cena bez fotelików byłaby taka sama). Do tego zapłaciliśmy 22 euro za benzynę (cena za litr benzyny to 2,3 euro, czyli niemal 11 zł). Dojechaliśmy na zachód wyspy, widzieliśmy słynną Zatokę Wraku, odwiedziliśmy lokalną fabrykę oliwy z oliwek, widzieliśmy piękne klifowe zbocza i plaże, na których żółwie morskie Karetta składają jaja.

Za objechanie większości wyspy zapłaciliśmy więc 430 zł. Piękne widoki na szczęście zrekompensowały nam kosmicznie wysoką cenę wynajmu samochodu.