Giną nie tylko wycieńczeni kierowcy, do których pomoc nie dotrze w porę, ale także kibice. Trasa rajdu wiedzie bezdrożami o ekstremalnych warunkach, więc o wypadek nie trudno. Wystarczy chwila nieuwagi, by znaleźć się w opresji. Często miejsca, które stanowią niebezpieczeństwo nie są oznaczane przez organizatorów, o czym przekonał się w 2009 roku Hiszpan Carlos Sainz, który tylko cudem uniknął śmierci.