Na stacjach różnica w średniej cenie 95-oktanowej benzyny i oleju napędowego to już tylko jeden grosz na korzyść tej pierwszej. W tym roku cenowa przewaga benzyny utrzymuje się wyjątkowo długo, ale ta relacja powinna odwrócić się jeszcze w kwietniu, bo w hurcie diesel jest już wyraźnie tańszy.

Ceny w hurcie górę

Na rynku hurtowym mijający tydzień przyniósł umiarkowany wzrost cen paliw, głównie za sprawą drożejącej ropy. Na szczęcie negatywny wpływ sytuacji na rynkach naftowych trochę złagodziła mocna złotówka. W porównaniu z ubiegłym piątkiem metr sześcienny 95-oktanowej benzyn w rafineriach jest dzisiaj średnio droższy o 70 złotych i kosztuje 4238,70 PLN. W przypadku oleju napędowego podwyżka wyniosła jedynie 19 złotych. Średnia cena diesla na rynku hurtowym to 4131,40 PLN/metr sześc.

Benzyna w cennikach krajowych rafinerii ustanowiła dzisiaj nowe tegoroczne maksimum i skutki takiego stanu rzeczy powinniśmy zobaczyć w nadchodzących dniach na rynku detalicznym.

Koniec obniżek na stacjach?

W ostatnich dniach ceny paliw na stacjach w Polsce nie uległy dużym zmianom. Na poziomie z ubiegłego tygodnia utrzymała się cena benzyny bezołowiowej 95, której litr kosztuje w Polsce średnio 5,29 PLN. Dwugroszowy spadek zanotował diesel, którego cena wynosi aktualnie 5,30 PLN/l. Potaniał też autogaz i to aż o 3 grosze. Aktualna średnia cena LPG na stacjach to nowe tegoroczne minimum - 2,59 PLN/l.

Kierunek zmian na rynku hurtowym, szczególnie w przypadku benzyn, pokazuje że druga połowa kwietnia może przynieść koniec obniżek na stacjach. Szczególnie, ze marże uzyskiwane na sprzedaży paliw znajdują się na niskim poziome. Jednak w najbliższych dniach nie spodziewamy się jeszcze wzrostu cen na rynku detalicznym. Nasza prognoza na nadchodzący tydzień zakłada następujące przedziały cenowe: dla benzyny bezołowiowej 95 5,26-5,33 PLN/l, dla oleju napędowego 5,26-5,34 PLN/l i dla autogazu 2,55-2,62 PLN/l.

Libia dała nadzieję

W tym tygodniu wiadomością o wyjątkowym znaczeniu dla rynku naftowego było porozumienie osiagnięte przez libijskie władze i rebeliantów odnośnie wysyłek ropy z tamtejszych portów. Dotychczas bowiem Libia stanowiła kraj o wyjatkowo niskim poziomie eksportu surowca, co było problemem datującym się właściwie od poczatku wojny domowej w tym kraju.

Pierwotny kształt porozumienia zakładał, że porty w Zueitina i Hariga otworzą się niezwłocznie. Dwa kolejne - Ras Lanuf i Es Sider miały wznowić eksport w ciągu dwóch do czterech tygodni po rozmowach. Sama wiadomość o tym, że Libia może ponownie wysyłać przez swe porty około 700 tys. baryłek dziennie wzbudziła spore zainteresowanie na rynku i przyczyniła się do spadku cen w rejon 105 USD - tego rodzaju nadzieja do dziś jednak nie uzyskała potwierdzenia w faktach, bowiem cały czas strony próbują doszczegółowić warunki i ropa nie jest wciąż wysyłana. Stąd zapewne może wynikać ponowny wzrost cen baryłki na londyńskiej giełdzie w rejon 108 USD.

Ukraina i USA także znaczące

Trudności związane z sytuacją w Libii nie były jedynymi wydarzeniami na świecie, które zaznaczaly swój wpływ na kształtowanie cen ropy. Niewątpliwie rynek był także nieco pobudzony informacjami z Ukrainy, gdzie separatyści nadal nie ustają w wysiłkach, aby zdestabilizować wschodnią część kraju. Wczoraj także poznaliśmy dane o wyjątkowo niskim poziomie bezrobocia w USA, co również mogło zadziałać stymulująco na ceny ropy. Póki co jednak za kluczową informację dla londyńskiej giełdzy nadal uchodzi poziom eksportu z Libii.

Oprac. Jakub Bogucki, Grzegorz Maziak, e-petrol.pl