Od początku 2019 roku na rynku hurtowym paliw pojawiła się opłata emisyjna w wysokości 80 zł netto za każdy tysiąc litrów paliwa. Wraz z doliczonym podatkiem oznacza to konieczność odprowadzenia do budżetu 10 groszy za każdy litr paliwa. Według założeń środki z opłaty w 85 proc. mają trafić do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), a w 15 proc. - do nowo utworzonego Funduszu Niskoemisyjnego Transportu (FNT). Fundusz z kolei ma inwestować w rozwój elektromobilności – narodowego projektu rządu premiera Morawieckiego.

Jeszcze w zeszłym roku, kiedy pojawił się pomysł wprowadzenia wspomnianej opłaty, kontrolowane przez państwo PKN Orlen i Grupa Lotos zadeklarowały, że nie przeniosą dodatkowego obciążenia na kierowców.

- Zdecydowaliśmy, że nie przerzucimy opłaty na konsumentów, bo jest to rozwiązanie korzystne dla firmy i gospodarki kraju. Skorzystają na tym oczywiście również klienci, którzy mniej zapłacą za paliwo na stacji, a my tą drogą ograniczymy ryzyko spadku popytu na paliwa - deklarował 9 maja 2018 roku Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen.

Analitycy mają odmienne zdanie

Deklaracje deklaracjami, a rzeczywistość zapowiada się zgoła inaczej. Co prawda na początku roku zanotowaliśmy drobne obniżki cen paliw na stacjach – o ok. 6 groszy na litrze – ale trzeba pamiętać, że między listopadem i grudniem zanotowaliśmy o wiele większą podwyżkę.

Według Urszuli Cieślak, dyrektor marketingu w BM Reflex to właśnie wtedy dystrybutorzy podnieśli marże, co pozwoliło im wkalkulować w działalność nadchodzącą opłatę emisyjną. Dzięki temu został rozmyty efekt cenowy wprowadzenia nowej daniny na przełomie grudnia i stycznia.

- Jest prawdą, że w styczniu 2019 roku marże detaliczne były wyraźnie wyższe niż rok wcześniej. Nie oznacza to jednak, że jest to skutek wprowadzenia opłaty. Wiązałbym to raczej z chwiejnością marż w roku ubiegłym i po prostu pewną formą „odrabiania” słabszych zarobków – powiedział w rozmowie z portalem wnp.pl Jakub Bogucki, analityk rynku paliw w e-petrol.pl.

Podwyżki dopiero po wyborach

Według ekspertów, cytowanych przez portal wnp.pl, zwiększenie marż może wiązać się także z majowymi wyborami do parlamentu europejskiego i jesiennymi wyborami do parlamentu krajowego. W sytuacji, gdy dwaj najwięksi producenci paliw w kraju to spółki skarbu państwa, niewskazanym byłoby dla partii rządzącej podnoszenie cen paliw w pierwszej połowie roku na wypadek gwałtownych wzrostów cen ropy. Wyższe marże dają Orlenowi i Lotosowi możliwość niwelowania ewentualnych podwyżek surowca.

Mimo tego analitycy sugerują, że z pewnością drożeć będzie benzyna. Według prognozy sporządzonej przez Jakuba Boguckiego podwyżki dotkną właścicieli aut z silnikami benzynowymi. Przewiduje on, że średnia cena detaliczna litra benzyny przekroczy granicę 5 zł już w maju, a w czerwcu mogą przekroczyć 5,10 zł, a lipcu nawet 5,20 zł. W tym samym czasie cena oleju napędowego powinna spadać i w połowie roku osiągnąć pułap 4,86 zł za litr.

Źródło: wnp.pl, e-petrol.pl