— W trybie natychmiastowym rozwiążemy umowę z tą stacją, jak również z każdym innym odbiorcą naszych paliw czy operatorem stacji korzystającej z naszego szyldu, który będzie próbował wykorzystać aktualną sytuację do nieuczciwych praktyk i manipulowania cenami paliw — napisał na Twitterze Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen.

To odpowiedź na sytuację z pierwszego dnia ataku Rosji na Ukrainę. Panikę wywołały nie tylko działania wojenne, ale także doniesienia o rekordowo drogiej ropie naftowej i roznoszone plotki. Kierowcy tłumnie ruszyli zatankować swoje samochody i zrobić zapasy w obawie przed niedostatkiem paliwa i rosnącymi cenami.

Paliwo nawet po 9,99 zł/l

Jak się okazuje, rzeczywiście na wielu stacjach paliwa zabrakło, a ceny niekiedy wzrosły do zawrotnych wartości. Np. lider Agrounii Michał Kołodziejczak doniósł na Twitterze, że musiał płacić aż 9,99 zł/l paliwa! W sieci zagorzała dyskusja na temat cen paliw trwała przez cały czwartkowy wieczór.

Ta wyjątkowa sytuacja nie miała jednak związku z cenami ropy na rynkach ani przez wojnę w Ukrainie. Wszystko przez gigantyczny popyt, który wybrane stacje paliw wykorzystały, żeby więcej zarobić. Dodatkowo Polacy zaczęli robić duże zapasy, co spowodowało, że w wielu miejscach po prostu zabrakło paliwa i muszą do nich dojechać kolejne dostawa.

Paliwa nie brakuje

Leszek Wiwała, prezes-dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, uspokaja, że paliwa nie zabraknie, a panika jest niepotrzebna. Magazyny ropy są pełne, a zapasów jest na tyle dużo, że wystarczą nawet na trzy miesiące.

PKN Orlen, Grupa Lotos i PERN w oświadczeniu przekazały, że Polska jest zabezpieczona przed nieprzewidzianymi sytuacjami. Ponadto zapewniły, że transport ropy naftowej rurociągiem z kierunku wschodniego odbywa się zgodnie z harmonogramem. W oświadczeniu można również przeczytać, że nasz kraj ma odpowiednie zapasy tego surowca.

Jeszcze w 2013 r. rafineria w Płocku przerabiała 98 proc. rosyjskiej ropy. Dzisiaj jej udział w przerobie to mniej niż połowa. Jesteśmy bezpieczni, ponieważ z dywersyfikacją nie czekaliśmy na obecny kryzys — zapewnił prezes PKN Orlen na Twitterze.