- Pijany kierowca został skazany za jadę samochodem po alkoholu
- Nie zdołał jednak wyjechać z własnej posesji, uderzając w ogrodzenie sąsiada
- ZRPO zauważa, że skazany nie prowadził w ruchu lądowym. Sprawa może trafi do ponownego rozparzenia
O sprawie poinformowano na stronie internetowej Biura RPO. Opisywana sytuacja wydarzyła się w 2021 r. U pijanego kierowcy stwierdzono 1,48 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu, czyli ponad trzy promile. Prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila) jest przestępstwem, to nie wzbudza żadnych wątpliwości.
Był pijany, to fakt, ale...
W 2022 r. Sąd Rejonowy skazał mężczyznę za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości w ruchu lądowym na osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Ponadto orzekł od oskarżonego 5 tys. zł świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej, a także nałożył zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym na trzy lata.
Od wyroku złożono odwołanie, jednak w 2024 r. Sąd Okręgowy nie dostrzegł uchybień i utrzymał w mocy wcześniejszy wyrok.
Teraz do sprawy włączył się Zastępca RPO Stanisław Trociuk, który zaskarżył wyrok na korzyść skazanego, zarzucając "rażące i mogące mieć istotny wpływ na jego treść naruszenie przepisów prawa procesowego".
Czym jest ruch lądowy?
Wątpliwości wzbudza miejsce popełnienia przestępstwa, w tym przypadku jazdy samochodem w stanie nietrzeźwości. W komunikacie RPO podkreślono, że zgodnie z orzecznictwem "ruch lądowy" to obszary ogólnodostępne i wykorzystywane przez nieograniczoną liczbę osób, a nie tereny prywatne, jakim było podwórko należące do skazanego.
Mężczyzna zamierzał wyjechać na drogę publiczną, ale ostatecznie tego nie zrobił. Uderzył w płot sąsiada, na miejsce wezwano policję i nie pojechał dalej. Potwierdzają to notatka policyjna, jak i zeznania jednego z policjantów i zawiadamiającego.
Zastępca RPO wskazał, że nie uwzględniono wszystkich okoliczności, które były w materiałach dowodowych (również tych wykraczających poza apelację), co spowodowało rażącą niesprawiedliwość wyroku.
W rezultacie Stanisław Trociuk złożył kasację do Sądu Najwyższego o uchylenie prawomocnego wyroku i ponowne przekazanie sprawy sądowi II instancji.