Przepadek auta jest przewidziany w przypadku kierowców, którzy w wydychanym powietrzu będą mieć ponad 0,5 promila alkoholu. Zajmą się nimi sądy 24-godzinne - będą mogły orzekać konfiskatę pojazdu, którym kierował nietrzeźwy. Takie rozwiązanie jest przewidziane dla właścicieli samochodów. A co się stanie z kierowcami, którzy "po kielichu" jechali pożyczonym autem? Będą musieli zapłacić równowartość rynkową za samochód, którym podróżowali. Jeśli nie zapłacą, trafią za kratki. Gdy pojazd jest współwłasnością, nietrzeźwy kierowca straci swój udział lub zapłaci jego równowartość. Z takimi samymi konsekwencjami musieliby się liczyć kierowcy znajdujący się pod wpływem narkotyków. Auto stracą również osoby, które zbiegną z miejsca wypadku, nawet jeśli były trzeźwe. Ucieczka byłaby traktowana jako próba ukrycia nietrzeźwości. Zatrzymane samochody będą sprzedawane na licytacjach. Pieniądze w ten sposób uzyskane zasilą konto Funduszu Pomocy Ofiarom Przestępstw. Wycenę auta sporządzą rzeczoznawcy na podstawie tabel rynkowych firm analizujących ceny pojazdów używanych. Równi i równiejsi wobec prawa? Rządowy projekt nie przewiduje zabrania samochodu każdemu pijanemu kierowcy. Właściciele luksusowych aut wartych powyżej 100 tys. zł będą mogli zapłacić "nawiązkę" na rzecz funduszu. O tym jednak będzie decydować sędzia.Czesław Żelichowski, senator PiS, który naciskał w Senacie o zaostrzenie przepisów dla nietrzeźwych kierowców mówi, że sąd orzeknie w takim przypadku, jaka kara będzie bardziej dotkliwa dla nietrzeźwego kierowcy limuzyny - czy zapłata "nawiązki" na konto funduszu, czy przepadek auta. Czy ustawodawca powinien tworzyć jednak tak kontrowersyjne wyjątki? Poczekajmy, co zadecyduje Sejm. Odbieranie samochodów nietrzeźwym kierowcom, to niejedyna sankcja. Ich zdjęcia zostaną zamieszczone na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości. Będą tam "wisiały" przez pół roku. Trudno powiedzieć, jak zaostrzenie kar wpłynie na zachowanie kierowców. Jednak doświadczenia europejskie dowodzą, że w krajach, gdzie zaostrzono przepisy przeciwko pijanym kierowcom, zwiększyła się ich liczba na drogach. Tę zależność pokazała przeprowadzona w czerwcu w czasie trwania Mundialu 2006 zakrojona na ogromną skalę akcja Alcohol Drugs 606. W czasie jej trwania policjanci z 19 krajów Unii skontrolowali 600 tys. kierowców pod kątem trzeźwości. Okazało się, że w większości krajów UE liczba pijanych kierowców rośnie wprost proporcjonalnie do surowości kar. 13 tys. kierowców (2,18 proc. ogółu skontrolowanych) prowadziło pod wpływem alkoholu. Najwięcej nietrzeźwych kierowców za kółkiem zatrzymano w Polsce - prawie 5,8 proc. (3,1 tys. kierujących), przy dopuszczalnej normie 0,2 promila w wydychanym powietrzu. W Finlandii - 0,15 proc. (norma 0,5 promila), w Szwajcarii - 4,77 proc. (0,5 promila), we Włoszech - 3,68 proc. (0,5 promila). Tak więc Polacy, którym grożą surowe sankcje, piją częściej i więcej niż Duńczycy, Finowie czy Szwajcarzy. Kary dla pijanych kierowców zaostrzano w Polsce już wielokrotnie. Od 2000 roku jazda w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 promila) jest przestępstwem, za które można trafić do więzienia nawet na 2 lata. Sądy jednak sporadycznie osadzają w więzieniu oskarżonych. Kary orzekane są w zawieszeniu. Wielu kierowców dopuszcza się recydywy i siada "za kółko" mimo utraty prawa jazdy. Statystyki są zatrważające. Co roku policjanci zatrzymują ponad 200 tys. pijanych uczestników ruchu prowadzących pojazdy (w tym około 100 tys. rowerzystów). W zeszłym roku spowodowali oni 3643 wypadki, w których zginęły 404 osoby. Dlaczego więc wartość pojazdu nietrzeźwego kierowcy miałaby być cenniejsza od ludzkiego życia? Jak karani za jazdę "pod wpływem" są kierowcy w innych krajach? Bardzo rygorystyczne przepisy obowiązują w Norwegii. Dopuszczalna zawartość alkoholu we krwi w tym kraju wynosi tyle ile w Polsce, czyli 0,2 promila. Tutaj jednak kierowcy lekceważący przepis tracą prawo jazdy i trafiają do aresztu. Obcokrajowcy zaś są wydalani z kraju i mają zakaz wjazdu autem nawet przez kilka lat. W Finlandii i Szwecji kary za jazdę "po pijaku" są uzależnione od zarobków zatrzymanych - tym wyższe, im więcej kierowca zarabia. Ma to na celu wywołanie dotkliwości sankcji. W USA (w niektórych stanach) kierowcy przyłapani na jeździe "po kieliszku" muszą odwiedzić prosektorium lub szpital, by zobaczyć ofiary pijanych kierowców, albo odbyć rozmowy z poszkodowanymi lub ich rodzinami. Wizualna ocena trzeźwości? Dlaczego nie! W niektórych stanach USA policjanci, którzy zatrzymają kierowcę nieznacznie przekraczającego dozwoloną ilość alkoholu w organiźmie, oceniają jego sprawność wizualnie. Mogą np. zażądać, by przeszedł po namalowanej na asfalcie linii prostej, dotknął palcem czubka nosa itp.W Niemczech przewidziano 2 procedury karania nietrzeźwych kierowców. Gdy u kierowcy stwierdzi się od 0,5 do 1,09 promila alkoholu we krwi, wówczas jest on karany mandatem. Wykroczeniem jest również zachowanie, gdy kierowca ma dozwoloną zawartość alkoholu we krwi, ale jedzie wężykiem czy bełkocze w trakcie kontroli policyjnej. Gdy stężenie alkoholu przekracza 1,1 promila, kierowca popełnia przestępstwo. Może wówczas być ukarany grzywną, karą ograniczenialub pozbawienia wolności. W Niemczech kierowca idzie do więzienia, gdy spowoduje wypadek, w którym ranne zostają inne osoby. Kierowcy, którzy zostają przyłapani na jeździe "po pijaku", tracą prawo jazdy na okres od 6 miesięcy do 5 lat. Dla wielu Niemców brak prawa jazdy może oznaczać również utratę pracy.Czy szykowane w Polsce "najsurowsze prawo świata" odstraszy kierowców wsiadających za kółko po spożyciu alkoholu? Autorzy projektu twierdzą, że tak. Pesymiści szydzą, że jeśli propozycja rządowa dotycząca postępowania z pijanymi kierowcami nie zostanie zmieniona, to zapewne będzie zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego albo nawet trafi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Maciej Wroński, były dyrektor w Ministerstwie Transportu uważa, że kara musi być proporcjonalna do czynu. "Jak karać kierowców wyprzedzających na przejściu dla pieszych lub na czerwonym świetle? Liczba śmiertelnych wypadków, które spowodowali nietrzeźwi kierowcy zmniejsza się z roku na rok. Kierowcy w Polsce nie boją się kar, bo wiedzą, że z ich egzekwowaniem bywa różnie. Pijacy są łapani przez policję, by za chwilę znowu zasiąść za kierownicą" - tłumaczy Wroński. Pomysłodawcy projektu założyli, że nietrzeźwi kierowcy jadący nie swoim samochodem (pożyczonym, służbowym) będą musieli zapłacić karę w wysokości jego wartości. Prawnicy uważają, że nie jest to dobre rozwiązanie, gdyż w wielu przypadkach nietrzeźwych użytkowników nie będzie stać na opłacenie kary. Poza tym: czy proponowane przez rząd rozwiązanie nie jest chwytem propagandowym? Może skuteczniejszą formą prewencji niż odbieranie samochodu byłoby lepsze egzekwowanie przepisów? U Polaków wciąż pokutuje brak poszanowania prawa oraz przeświadczenie o małej skuteczności policji.
Piłeś? Stracisz auto!
Nowelizację kodeksu karnego zakładającą przepadek samochodu kierowców prowadzących auto w stanie nietrzeźwości zaakceptowała już Rada Ministrów. Teraz projektem ustawy zajmie się Sejm.