Utarło się przekonanie, że leasing dotyczy tylko przedsiębiorców. Nic bardziej mylnego. Każdy z nas może ubiegać się o leasing konsumencki na zakup auta. Faktem jest jednak, że taka forma finansowania wciąż nie cieszy się dużym zainteresowaniem w Polsce. Być może dlatego, że dopiero ustawa, która weszła w życie 1 lipca 2011 roku, rozwiała wątpliwości prawno-podatkowe odnośnie leasingu konsumenckiego. A może mała popularność leasingów konsumenckich wynika z bariery psychologicznej - wcale nie podoba nam się fakt, że nie jesteśmy posiadaczami używanego przez nas samochodu. Niezależnie od powodów, niewielki popyt na te produkty powoduje, że tylko kilka firm ma je w swojej ofercie.

Leasing ma zalety

Zawarcie umowy o leasing konsumencki jest dużo prostsze niż w przypadku kredytu samochodowego. Firmy udzielające leasingów do minimum ograniczyły procedury i niezbędne formalności - wystarczą dwa dokumenty tożsamości oraz zaświadczenie (przy wysokim wkładzie własnym wystarczy nawet oświadczenie) o osiąganych dochodach, żebyśmy stali się użytkownikiem auta.

Co więcej, firmy leasingowe są bardziej liberalne w ocenie możliwości finansowych klienta i przychylniej patrzą na cywilnoprawne formy zatrudnienia (umowę - zlecenie lub umowę o dzieło).

Jeśli zdecydujemy się na leasing, nasza rola ogranicza się do wyboru marki, koloru i wyposażenia samochodu. Pozostałymi formalnościami, w tym rejestracją i ubezpieczeniem samochodu, zajmie się firma leasingowa, a my w ciągu kilku dni odbierzemy auto gotowe do drogi. Brzmi kusząco? Są jednak pewne "ale"…

… i wady…

Zawarcie umowy leasingu wcale nie czyni nas właścicielami samochodu, daje jedynie prawo do jego użytkowania. W praktyce oznacza to, że w przypadku kradzieży lub szkody całkowitej, leasingodawca nie zwraca opłat i wpłaconych już rat leasingowych. I mimo że to my płacimy składki ubezpieczeniowe, to faktycznym ubezpieczycielem jest firma leasingowa, więc ona otrzymuje odszkodowanie za skradzione lub zniszczone auto.

Bardzo często firmy leasingowe wymagają wniesienia wysokiego czynszu inicjalnego (tzw. wkładu własnego). To działa na ich niekorzyść w oczach klientów, ponieważ banki są skłonne w 100 proc. finansować zakup samochodu.

Z punktu widzenia klienta wadą jest również to, że jako osoba prywatna, nie może dokonywać odpisów amortyzacyjnych, wliczać rat leasingowych w koszty uzyskania przychodów czy też odliczać podatku VAT.

Co jest zapisane w umowie?

Umowa leasingu może dotyczyć zarówno auta nowego, jak i używanego. Czas trwania umowy oraz warunki po jej zakończeniu najczęściej są ustalane indywidualnie. Klient ma kilka opcji do wyboru – może wykupić przedmiot leasingu lub pozostawić go w posiadaniu firmy leasingowej. Istnieje też możliwość automatycznego przeniesienia praw własności na klienta w chwili spłaty ostatniej raty leasingowej. Umowa może być zawarta na okres od 2-5 lat.

Bardziej opłacalny?

Z kalkulatora rat leasingowych na stronie banki.onet.pl wynika, że osoba zainteresowana taką formą finansowania samochodu, przy założeniu, że kupuje nowe auto warte 30 tys. zł i raty spłacać będzie przez 4 lata, musi liczyć się z 1500 zł wkładem własnym, miesięczną ratą na poziomie 696 zł.

Z kolei ten sam samochód kupiony na kredyt oznacza miesięczną ratę w wysokości niespełna 710 zł.

Dane pokazują, że osoba, która zdecyduje się na leasing, może liczyć na niższe comiesięczne raty, ale na zakończenie umowy będzie musiała wpłacić sporą kwotę, żeby wykupić auto. Kredytobiorca z kolei będzie przez cały okres płacił wyższą, stałą ratę. Różnica nie jest jednak duża, więc warto przyjrzeć się konkretnym ofertom.