- opłata rejestracyjna ma pojawić się na początku 2025 r.
- nie należy obawiać się zaproponowania horrendalnych stawek – w przypadku opłaty rejestracyjnej raczej jakiejś formy ulgi dla rejestrujących pojazdy zeroemisyjne
- bardziej dotkliwe mogą być stawki podatku od posiadania samochodu, które wejdą w życie rok później
- rozważany jest podatek od posiadania samochodu, który miałby zniechęcać do kupowania dużych i ciężkich SUV-ów oraz dużych i ciężkich samochodów elektrycznych
Choć działający w sieci kalkulator podatku od samochodów spalinowych to bezwstydny fake news mający na celu przestraszyć użytkowników najstarszych aut, to już sam zamiar wprowadzenia takiego podatku, a właściwie kombinacji podatków, jest jak najbardziej prawdziwy. Wiemy już, że tzw. opłata rejestracyjna ma wejść w życie na początku 2025 roku – niekoniecznie od pierwszego stycznia, ale w pierwszym kwartale. Podatek od posiadania samochodu pojawi się rok później.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Skąd pomysł podatku od samochodów spalinowych?
Wprowadzenie opłaty rejestracyjnej od samochodów spalinowych zgłosił rząd Mateusza Morawieckiego podczas negocjowania Krajowego Planu Odbudowy. Znalazł się on wraz z deklarowanymi terminami w ostatecznie wynegocjowanym dokumencie:
Planuje się wprowadzenie nowych przepisów mających na celu ograniczenie emisji pochodzących z transportu. Planowana opłata i podatek uzależnione będą od emisji CO2 lub NOx, a ich wysokość zależna będzie od poziomu szkodliwych emisji danego pojazdu – zgodnie z zasadą „zanieczyszczający płaci więcej”. Planuje się, że opłata rejestracyjna zostanie wprowadzona do końca 2024 r. (...)
W dokumencie jest też mowa o podatku "od posiadania" samochodu:
Opłata rejestracyjna zostanie wprowadzona do końca 2024 r., a podatek od posiadania pojazdu do końca II kwartału 2026 r. Działanie to ma na celu zmniejszenie ilości najbardziej emisyjnych pojazdów i promocje niskoemisyjnych środków transportu. Środki pozyskane z ww. opłat przeznaczone będą na rozwój niskoemisyjnego transportu zbiorowego, który ograniczy zjawisko wykluczenia transportowego.
Nowy rząd zamierza wywiązać się ze zobowiązań poprzednika i z tym się nie kryje. Potwierdził to w niedawnym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Krzysztof Bolesta –wiceminister klimatu i środowiska. Przy okazji uchylił rąbka tajemnicy, jakie parametry brane są pod uwagę.
Opłata rejestracyjna do rozbrojenia. Ale nie dla wszystkich
Możemy być pewni, że plotki o tym, iż "średnia wysokość podatku wyniesie 1800 zł" to właśnie wyłącznie plotki, a nawet świadomie szerzona dezinformacja. Podobnie jak wyliczenia internetowego kalkulatora, iż w przypadku niektórych aut podatek mógłby sięgnąć 10 tys. zł – to nieprawda. Niczego nie przesądzając, Krzysztof Bolesta deklaruje:
To, co ja chciałbym zrobić, to zaproponować rozwiązania najbardziej neutralne dla obywateli z finansowego punktu widzenia.
Jedną z opcji (podobno) braną pod uwagę jest likwidacja akcyzy i zastąpienie jej właśnie opłatą rejestracyjną. W ten sposób można wprowadzić podatek zadeklarowany w KPO, w praktyce... nie zmieniając obciążeń dla właścicieli samochodów albo zmieniając je nieznacznie. Tak można zrobić z opłatą rejestracyjną. Podatek "od posiadania" to już co innego.
- Przeczytaj także: Polscy konstruktorzy zmiażdżyli 135 rywali w USA. Motocykl z Rzeszowa był najlepszy
Czy będzie podatek od SUV-ów oraz... elektryków?
Wiceminister nie ukrywa, że są pomysły walki z "SUV-izacją motoryzacji" poprzez obłożenie dodatkowymi ciężarami finansowymi tych właścicieli aut, którzy zajmują więcej przestrzeni i – potencjalnie – mają większy wpływ na środowisko.
Tu należy się jednak wyjaśnienie: z formalnego punktu widzenia "SUV" to pojęcie bardzo płynne, w dowodzie rejestracyjnym samochodu nie ma opcji "typ nadwozia" z podziałem na sedany, kombi, hatchbacki czy właśnie np. SUV-y. Poza tym rozróżnienie na SUV-y i np. crossovery jest bardzo płynne – a zatem hasło "podatek od SUV-ów" to pojęcie bardziej medialne niż formalne.
Ale nie ma wątpliwości, że autorzy tego pomysłu pragną skorzystać z pomysłów i doświadczeń zagranicznych – np. z Francji. Tam (konkretnie: w Paryżu) wymyślono sposób na opodatkowanie SUV-ów poprzez trzykrotne podniesienie stawek za parkowanie dla tych pojazdów. Przy czym nie kształt nadwozia decyduje o tym, ile kto zapłaci, a masa pojazdu: w Paryżu limity ustawiono na 1600 kg masy własnej w przypadku aut spalinowych i 2000 kg dla aut elektrycznych. Kto ma cięższy samochód, ten płaci więcej.
Jest to na pewno metoda sprawiedliwsza od opierania się na kształcie nadwozia i deklaracji producenta, czy mamy do czynienia z SUV-em czy z "nieSUV-em". I ma też sens brak taryfy ulgowej dla użytkowników samochodów elektrycznych o masie własnej np. ponad 2000 kg: jeśli ktoś kupuje taki samochód, to przecież nie po to, aby ratować planetę i nie dlatego, że jest np. skromnie zarabiającym urzędnikiem. Oczywiście, nie jest powiedziane, że polskie przepisy powielą limity masy zastosowane w Paryżu. Wiadomo też, że brane pod uwagę mają być także (albo może przede wszystkim) spełniane normy emisji spalin czy emisja CO2.
- Przeczytaj także: Od 6 rano policjanci prowadzili specjalną akcję. Sprawdzali tylko jedno
Podatek od samochodów: co już wiemy na pewno, a czego jeszcze nie wiemy?
- podatek od rejestracji samochodu (opłata rejestracyjna) ma wejść w życie w przyszłym roku, zapewne w pierwszym kwartale;
- wysokość tej opłaty ma być umiarkowana, w miarę możliwości neutralna dla właścicieli samochodów;
- w 2026 roku ma wejść w życie jakaś forma podatku od posiadania samochodu, mająca zniechęcać zwłaszcza do posiadania większej liczby aut w gospodarstwie domowym
- podatek może być uzależniony od masy pojazdu i może dotknąć także użytkowników dużych i ciężkich samochodów elektrycznych;
- na dziś nie są znane żadne stawki ani opłaty rejestracyjnej, ani podatku od posiadania samochodu.