• Wyrok jest częścią sprawy, w której trzech diagnostów "podbijało" przeglądy bez zobaczenia samochodu
  • Dwóch innych diagnostów, którzy przyznali się do czynu, usłyszało wyroki w lutym. Trzeci diagnosta nie przyznał się, więc jego sprawa toczyła się oddzielnie
  • Prokuratura udowodniła, że diagności 482 razy nielegalnie wydali pozytywny wynik badania technicznego
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura, która zarzucała oskarżonemu, że poświadczał pozytywny wynik badań technicznych, choć w rzeczywistości ich nie wykonał, chciała dla niego nieco wyższej kary, ale raczej nie będzie składała apelacji. Dużo bardziej prawdopodobne jest zaskarżenie tego nieprawomocnego orzeczenia przez obrońcę, który chciał uniewinnienia.

Oskarżono trzech diagnostów

To wyłączony wątek dużo większej sprawy, w której w lutym zapadły — w ramach dobrowolnego poddania się karze — wyroki więzienia w zawieszeniu i grzywny wobec dwóch innych diagnostów z tej samej stacji kontroli pojazdów. W ich przypadku zarzuty obejmowały blisko pół tysiąca czynów. Oprócz więzienia w zawieszeniu i grzywny, sąd orzekł też kilkuletnie zakazy pracy w zawodzie diagnosty samochodowego wobec obu tych mężczyzn.

Trzeci z oskarżonych, którego dotyczyły jedynie trzy zarzuty, nie przyznał się, więc jego sprawę wydzielono do odrębnego postępowania. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku zarzucała temu 33-letniemu mężczyźnie, który od 6 lat nie pracuje już w zawodzie diagnosty, że w czerwcu 2014 r. potwierdził dokonanie badań technicznych ciągnika rolniczego, przyczepy campingowej i skutera, w rzeczywistości nie przeprowadzając żadnych, wymaganych prawem działań.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

W czwartek 25 sierpnia i jego Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał za winnego.

"W ocenie sądu, zestawiając zabezpieczone w sprawie nagrania z zeznaniami świadków (...) należało przyjąć, że te badania diagnostyczne pojazdów wymienionych w tych trzech zarzutach niestety nie były przeprowadzone tak, jak być powinny, zgodnie z obowiązującą procedurą diagnostyczną" - mówiła w krótkim uzasadnieniu wyroku sędzia Barbara Paszkowska.

Podkreślała, że w tej sytuacji — wstawiając do dowodów rejestracyjnych pieczątki potwierdzające badanie — oskarżony poświadczył nieprawdę w tych dokumentach, co zarzucała mu prokuratura. Sędzia zwróciła uwagę, że korzyść odnosiły osoby, które przyjeżdżały na stację na badania, np. taką, że łatwo zdobywały poświadczenie przeprowadzenia badań. Korzyścią osobistą było też np. to, że mógł zachęcać klientów fakt, iż na tej stacji kontroli pojazdów można było szybko i łatwo uzyskać takie badania, bez szczegółowej kontroli.

482 fałszywe badania techniczne

W całym, dotyczącym ostatecznie trzech osób, kilkuletnim śledztwie przesłuchano ponad siedmiuset świadków i zabezpieczono bardzo obszerną dokumentację. Trzem diagnostom ze stacji kontroli pojazdów w podbiałostockiej Niewodnicy Koryckiej prokuratura zarzuciła 482 przestępstwa poświadczania nieprawdy w dokumentacji co do faktu przeprowadzenia badań technicznych pojazdów i ich pozytywnego wyniku, a nadto — w kilku przypadkach — przyjmowania w związku z tym korzyści majątkowych.

Według śledczych, którzy analizowali m.in. zapisy nagrań ze stacji, w połączeniu z dokumentacją związaną z kontrolami technicznymi pojazdów, auta albo w ogóle nie wjeżdżały na stanowiska diagnostyczne, albo fizycznie były, ale takich badań nie przeprowadzano przed przedłużeniem ważności badań, albo jakieś czynności były prowadzone, ale nie takie, które można uznać za badania techniczne.

autor: Robert Fiłończuk