• Przepisy określające minimalny odstęp pomiędzy pojazdami na autostradach i drogach ekspresowych wchodzą w życie 1 czerwca 2021 r.
  • Ani polska policja, ani inne służby powołane do nadzoru nad ruchem drogowym nie mają urządzeń do pomiaru odstępu pomiędzy pojazdami
  • Za pomocą dronów można wykrywać niektóre rodzaje wykroczeń drogowych, ale pomiar odstępu pomiędzy jadącymi pojazdami to raczej teoria
  • "Nowoczesne" fotoradary kupowane przez CANARD to sprzęt muzealny lub – jak kto woli – "sprawdzony": to modele wykorzystywane od 10, a nawet kilkunastu lat!
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Przepisy określające minimalny odstęp pomiędzy pojazdami należą do tych, które mają ogromny sens: mają obowiązywać na autostradach i drogach szybkiego ruchu – a na tego rodzaju drogach to właśnie niezachowanie odpowiedniego odstępu przyczynia się do wypadków. Niezachowanie bezpiecznego odstępu powoduje też duży dyskomfort u kierowców, którym ktoś "siada na ogonie".

Jaki odstęp jest właściwy?

Wciąż obowiązują przepisy, które mówią, że właściwy odstęp to taki, który pozwala na uniknięcie najechania na poprzedzający pojazd.

W przepisie tym chodzi wyłącznie o to, aby łatwe było wskazanie winnego kolizji, nie wpływa on jednak w żaden sposób na poprawę bezpieczeństwa. Dopóki nie ma kolizji, nie ma winnego...

Ma się to zmienić na wzór zachodnioeuropejski – analogiczne przepisy obowiązują m.in. w Niemczech. Od 1 czerwca 2021 r. obowiązywać będzie zasada: minimalny odstęp na autostradzie czy drodze ekspresowej to „pół licznika”. Jedziesz 100 km/h – zachowujesz odstęp 50 metrów. Jedziesz 140 km/h – co najmniej 70 metrów. Nie umiesz ocenić, ile to 70 metrów? To trzymaj się jeszcze dalej – 100 metrów odstępu przy prędkości 140 km/h to wcale nie przesada!

Niestety, kto się nie dostosuje, pozostanie bezkarny. A przynajmniej większość kierowców, nagminnie jeżdżących innym „na zderzaku”, z łatwością uniknie kary.

Policja nie ma narzędzi do pomiaru odstępu pomiędzy pojazdami

Polskie służby drogowe nie mają ani jednego urządzenia, które przeznaczone jest do pomiaru właściwego odstępu pomiędzy pojazdami! Choć są one oferowane przez dostawców narzędzi pomiarowych, to od lat nikt o nie nie pyta. Ponieważ jednak politycy uchwalili nowe przepisy, policja ogłasza, że będzie je egzekwować. Jak? Na przykład... Mamy drony! Niestety, to nie jest dobre narzędzie i policjanci zdają sobie z tego sprawę.

 Integra 3D+ – to urządzenie mierzy prędkość, odstępy między autami i przekraczanie ciągłej linii... na raz Foto: Videoradar sp. z o.o.
Integra 3D+ – to urządzenie mierzy prędkość, odstępy między autami i przekraczanie ciągłej linii... na raz

Trudno wytłumaczyć, dlaczego rząd stawia na drony. Owszem, dron to narzędzie nowoczesne, ale też drogie, jego użycie wymaga ogromnych sił i środków: jeden pilotuje, drugi obserwuje i patrzy, czy widać jakieś wykroczenia, trzeci dba o sprzęt, ładuje baterie. Pojawia się nagranie wykroczenia – w oczywistych sytuacjach wystarczy uczulić załogę stojącą 2 km dalej, by zatrzymali określone auto. Ale jak na szybko obliczyć na oko prędkość pojazdu? Zatrudnić na miejscu zespół analityków? Dronem można pochwalić się w telewizji, ale nie da się za jego pomocą wyłapać i ukarać większej liczby osób łamiących np. ograniczenia prędkości. No i trzeba zwracać uwagę na warunki pogodowe: gdy jest wietrznie albo deszczowo, lepiej zostawić go w magazynie – profesjonalny dron potrafi kosztować kilkanaście tys. zł!

Czy można dronem zmierzyć odstęp pomiędzy pojazdami na autostradzie?

Teoretycznie tak. Znając odstępy pomiędzy odcinkami przerywanych linii na jezdni oraz długość tych linii, na podstawie czasu przejazdu można oszacować średnią prędkość auta na danym odcinku. W ten sam sposób można określić prędkość dwóch pojazdów jadących jeden za drugim, a nawet odstęp pomiędzy nimi. Uzyskamy jednak tylko dane szacunkowe – średnią prędkość odcinka i średni odstęp pomiędzy pojazdami na danym odcinku. A jeśli jadą 130 km/h i wychodzi nam, że odstęp wynosił 60 metrów (czyli za mało), to czy to mieści się w dopuszczalnym błędzie pomiaru, czy się nie mieści? A co, jeśli odstęp nie był stały i prędkość pojazdów zmieniała się? Tego nie da się przeanalizować na gorąco – trzeba by nagrania z dronów oddawać do analizy zespołom ekspertów. A jeśli sfilmowany kierowca odmówiłby przyjęcia mandatu, skończyłoby się na powoływaniu biegłych! To nie jest metoda efektywna, prawda?

Pomiary z powietrza – jak to robią inni?

Owszem drony są wykorzystywane np. w Niemczech do monitorowania dróg. Czasami w jednej akcji bierze udział kilkunastu przeszkolonych policjantów, z których każdy zajmuje się swoim wąskim zakresem kompetencji. Policjanci cieszą się jednak na ogół dużym szacunkiem i zaufaniem, reagują wyłącznie w przypadkach oczywistych, a kierowcy z reguły zaczynają rozmowę z policjantem od "przepraszam", nie podważając policyjnej oceny sytuacji. W Niemczech policjanci w zamaskowanych radiowozach wyłapują kierowców jadącym innym na zderzaku, robiąc to na oko – bardzo skutecznie.

A np. w Hiszpanii (to chyba jedyny kraj, w którym to ma miejsce) policja mierzy prędkość pojazdów... z helikopterów!

Jednocześnie w krajach Europy Zachodniej w powszechnym użyciu są nowoczesne fotoradary automatycznie mierzące prędkość aut na kilku pasach ruchu jednocześnie, wyłapując równolegle tych, którzy nie zachowują odstępu wymaganego przy danej prędkości. Takie urządzenia oferowane są również polskiej policji, ale nie budzą zainteresowania osób odpowiedzialnych za zakupy.

Nowoczesne fotoradary... sprzed 10 lat

A jeśli czytacie, że na polskich drogach właśnie montowane są nowoczesne fotoradary w liczbie 26, 111 czy np. 300, wiedzcie, że "nowoczesne" to one były 10 lat temu, gdy uzyskiwały polskie zatwierdzenie typu. Co nie znaczy, że te same modele nie były używane jeszcze kilka lat wcześniej za granicą. Jeśli fotoradar ma zatwierdzenie typu sprzed 10 lat, to znaczy, że od tego czasu nie był znacząco modernizowany, dopuszczalne są jedynie niewielkie poprawki. Używacie 10-letnich komputerów albo telefonów? Tymczasem za zbliżone pieniądze dostępne są naprawdę nowoczesne urządzenia, w tym mierzące odstęp pomiędzy pojazdami, ale też trzeba to jasno powiedzieć, że nie da się ich podłączyć i w pełni wykorzystać, nie zmieniając przestarzałego systemu informatycznego służb odpowiedzialnych za nadzór nad ruchem drogowym w Polsce.

W tej sytuacji jaskółką nowoczesności w polskiej policji muszą pozostać drony – drogie, nieefektywne, ale robiące wrażenie.