W pewnym momencie policjanci zauważyli na przysklepowym parkingu trzech młodych mężczyzn, którzy od razu wzbudzili podejrzenia — wszyscy byli pobudzeni i żywo gestykulowali. Funkcjonariusze obserwowali ich z ukrycia.
Po pewnym czasie na parkingu został tylko jeden mężczyzna, który stał tam bez wyraźnego celu. Wtedy policjanci postanowili go skontrolować. Gdy tylko się do niego zbliżyli, byli pewni, że mężczyzna ma coś na sumieniu. W komunikacie poinformowano, że był on blady i przerażony, początkowo powtarzał tylko: "Nie wierzę, to się nie dzieje naprawdę".
Ustalono, że 32-latek jest poszukiwany listem gończym. W kieszeni miał kluczyki do dostawczego furgonu, który był zaparkowany z tyłu sklepu. Policjanci sprawdzili również samochód. Gdy otworzyli drzwi na pakę, zobaczyli duże torby wypełnione po brzegi narkotykami. To była ogromna ilość marihuany — jej łączna waga przekroczyła aż 110 kg.
Policja z Mokotowa nie tylko zabezpieczyła nielegalny towar, który nie trafił na rynek, ale również dotarła do pozostałych handlarzy. Jeden mężczyzna decyzją sądu został tymczasowo aresztowany, a dwóch objęto dozorem policyjnym. Wszyscy usłyszeli zarzuty wprowadzania do obrotu znacznej ilości środków odurzających, za co grozi im do 12 lat więzienia. Prokuratura Rejonowa poinformowała, że w sprawie mogą zostać zatrzymane kolejne osoby.