Urządzenie przypominające Game Boya w rzeczywistości jest najdoskonalszym sposobem na kradzież samochodu wyposażonego w bezkluczykowy system. Produkowane jest przez bułgarską firmę, która jeszcze jakiś czas temu wystawiała ofertę jego sprzedaży na swojej stronie internetowej. Dziś osoby zainteresowane zakupem muszą kontaktować się indywidualnie.

Nic dziwnego, ponieważ trudno znaleźć inne zastosowanie dla takiego “Game Boya” niż kradzież. Kosztuje ono ok. 20 tys. euro, zatem nikt, kto zgubił klucz, raczej nie będzie zaopatrywał się w tak drogi sprzęt. Zasadę działania zdążyliśmy już opisać. Okazało się nawet, że Kia Stinger Macieja Dowbora przepadła prawdopodobnie właśnie przy pomocy złodziejskiego "Game Boya".

Do Polski sprzedano już ponad 50 takich urządzeń

Z jedynym dystrybutorem “Game Boya” porozmawiał reporter Polsat News Leszek Dawidowicz, który sam przekonał się, jak działa to urządzenie. Taki sprzęt ma otwierać dowolne samochody wyposażone w system bezkluczykowy, choć na filmie widać jedynie próby na autach azjatyckich marek.

Najistotniejsze jednak jest to, że osoba prezentująca maszynę przyznała, że do Polski sprzedano już ponad 50 takich "Game Boyów", podkreślając przy tym, że to dużo. W tym samym reportażu Marcin Taraszewski, były oficer policji, przyznał, że wcale nie dziwi go, że to właśnie do Polski spływa najwięcej takich urządzeń. Dodał, że nasi rodacy są bardzo “zdolni” w sprawie kradzieży aut. Robią to nie tylko w Polsce, ale i w Niemczech.

Niestety taka liczba kupionych urządzeń rodzi obawy, że będzie ginęło dużo samochodów, głównie azjatyckich, co gorsza przed tym "Game Boyem" ciężko się obronić.