Odstawiasz samochód na myjnię i liczysz, że twoje auto jest bezpieczne? Tak myślał kierowca Mercedesa, który w piątek 21 października postanowił odstawić służbowe auto do myjni tylko po to, aby specjaliści zajęli się brudną tapicerką. I faktycznie się zajęli. Ale był piątek...

Foto: Policja

Wszystko wskazuje, że na myjnię "wjechała" impreza. Niestety zapasy alkoholu wyczerpały się za szybko. Więc pracownik postanowił autem klienta pojechać po zaopatrzenie. Humory dopisywały, więc po drodze do wesołej wycieczki dołączyły jeszcze dwie osoby.

Jednak, jak się można spodziewać, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Kierowca Mercedesa stracił panowanie nad autem. Dachował, uszkodził kilka świerków i tu nastąpiło "grande finale" — lądowanie z telemarkiem w ogrodzie. Po drodze zniszczyli betonowy płot i tunel ogrodowy.

Właściciel posesji, na której zakończyła się radosna jazda pracownika myjni, zobaczył jedynie uciekających pasażerów. Kierowca został przy samochodzie. Kiedy policjanci zjawili się na miejscu, okazało się, że kierowca wydmuchał imponujące 3,5 promila – a dodatkowo ma aktywny sądowy zakaz prowadzenia pojazdów i decyzję administracyjną o cofnięciu uprawnień.

Foto: Policja

Jaki z tego morał? Oddajesz auto do myjni, siedź i czekaj lub nie zostawiaj kluczyków. Ze zdjęć można wywnioskować, że to była ostatnia droga tego Mercedesa.