Pytanie o badanie

Wspominany artykuł mówi, że "posiadacz pojazdu mechanicznego jest obowiązany poinformować zakład ubezpieczeń o przeprowadzeniu dodatkowego badania technicznego" i odsyła po szczegółowe wytyczne do art. 81 ust. 8 znowelizowanej ustawy Prawo o ruchu drogowym. Ten zaś artykuł wyjaśnia, że "właściciel pojazdu samochodowego, ciągnika rolniczego, motoroweru lub przyczepy jest obowiązany przedstawiać go do badania technicznego, w którym została dokonana naprawa wynikająca ze zdarzenia powodującego odpowiedzialność zakładu ubezpieczeń z tytułu zawartej umowy ubezpieczenia (...) na kwotę przekraczającą 2000 zł".Ustawodawca, wprowadzając zapis o konieczności dodatkowych badań technicznych powypadkowych aut, wykazał dbałość o zapewnienie bezpieczeństwa na drogach. Wypadek wypadkowi jednak nierówny, a ustalenie progu wysokości szkody na 2000 zł wydaje się mało rozsądne. O ile w sytuacji, gdy mamy do czynienia z "maluchem" czy Polonezem uszkodzonym w wypadku, naprawa za 2000 zł może oznaczać niemal kompletną odbudowę pojazdu, to już w nowym Volvo czy BMW może się ograniczyć np. do pojedynczych elementów. Próg ustalony na poziomie 2000 zł w odniesieniu do drogich aut w praktyce oznacza konieczność zrobienia przeglądu technicznego, gdy właściciel, wjeżdżając nieostrożnie do garażu... zbije reflektor lub połamie zderzak. Zadaniem wielu diagnostów bardziej zasadne byłoby wprowadzenie zapisu o procentowym uszkodzeniu pojazdu. Dopiero przekroczenie jakiejś wyrażonej w procentach wartości wiązałoby się z wizytą w stacji diagnostycznej. Podobne wątpliwości do "dwutysięcznego" progu ma rzecznik praw obywatelskich. 24 sierpnia tego roku skierował stosowne zapytanie do ministra infrastruktury. Zdaniem rzecznika obowiązek badań technicznych pojazdów nie powinien być uzależniony od wartości szkody ubezpieczeniowej. Uzasadnione byłoby wprowadzenie kryterium rodzaju uszkodzenia lub zakresu naprawy.