Prezentujemy wypowiedzi zawodników po zakończeniu imprezy:

Tomasz Kuchar: Kolejny, fantastyczny rajd – niesamowite emocje, do ostatniej chwili walka o setne części sekundy. Bardzo cieszę się, że udało nam się pokonać auta WRC, chociaż przed rajdem wydawało mi się to absolutnie niemożliwe. Kolejna przepiękna, niesamowicie wyrównana walka z Sebastianem i Jackiem dała znowu potężny zastrzyk emocji, a przecież na nich nam i wszystkim zainteresowanym najbardziej zależy. Mam nadzieję, że właśnie tak wyglądał będzie każdy rajd w sezonie 2008. Chciałem po raz kolejny podziękować całemu zespołowi, sponsorom, a także wszystkim przyjaciołom zespołu za kolejne niezapomniane chwile, które spotkały nas w tym sezonie. Poza tym wielkie podziękowania dla Tomka Czopika i Łukasza Wrońskiego, którzy startując w naszych barwach, urządzili na Karowej prawdziwy pokaz widowiskowej jazdy. Ponadto wielkie słowa uznania dla debiutującego w naszym zespole w roli pilota Daniela Dymurskiego, który spisał się na złoty medal !!!

Janek Chmielewski: To był fantastyczny start. Rajd z pozoru prosty wcale nie był łatwy. Na krótkiej trasie każdy błąd oddalał szanse jazdy w finałowej trzydziestce na Karowej. Zaskoczył mnie pierwszy odcinek na Żeraniu - trudny, bardzo śliski, ale tym bardziej ucieszył mnie najlepszy wynik w klasie. Pierwsza Barbórka i od razu zakwalifikowanie się do najważniejszego OS-u, do finałowego kryterium Karowa przy ponad 100 startujących załogach jest dla mnie dużym sukcesem. Klimat tworzony przez nieprawdopodobną ilość kibiców zgromadzoną przy ulicy Karowej jest niesamowity. Dziękuję im za to! Dziękuję też sponsorom i im dedykuję to pomyślne dla mnie zakończenie sezonu!

Irek Pleskot: Plan wykonany w stu procentach. Pierwsza w życiu Karowa i wspaniała atmosfera na długo zapadną w pamięci. 3. miejsce w naszej klasie i 22. w klasyfikacji generalnej rajdu dają sporą satysfakcję i bardzo optymistycznie kończą sezon 2007. Pierwszy OS Żerań udało nam się wygrać nawet z autami klasy S1600! Mnóstwo naniesionego błota i pogarszające się warunki to charakterystyka najtrudniejszego z odcinków, Żerania. Teraz prawie dwa miesiące przerwy, które trzeba dobrze spożytkować na przygotowanie do kolejnego sezonu. Wesołych Świąt i do zobaczenia na trasach w zbliżającym się roku 2008!

Piotr Maciejewski: Jak co roku, Barbórka okazała się bardzo trudnym rajdem. Krótkie, techniczne próby, na których walczyliśmy dosłownie o ułamki sekund, wielu zawodnikom sprawiały problemy. Nam od startu szło bardzo dobrze. Na każdej z prób pierwszego etapu, notowaliśmy czasy w ścisłej czołówce klasy 3. Po pięciu odcinkach zajmowaliśmy druga pozycję, tracąc do prowadzącego Grzesia Grzyba zaledwie 44 setne sekundy! Na Karowej musieliśmy postawić wszystko na jedną kartę, czyli jechać przysłowiowe 110% swoich umiejętności. Od startu wszystko świetnie szło, beczka poprawnie, pod wiaduktem też, ogólnie wszystko bardzo szybko. Na mecie uzyskaliśmy świetny czas. Po nas startował Grzesiek, więc w sporych emocjach czekaliśmy na jego czas. Gdy rywale dojechali do mety, okazało się, że przegraliśmy Karową o 6 setnych sekundy – czyli o jakąś niecałą długość przedniego zderzaka!! Drugie miejsce w klasie ze stratą pół sekundy do zwycięzcy, uzyskane nowym dla nas samochodem, jest jak najbardziej świetnym wynikiem. Jesteśmy bardzo zadowoleni!

Zbigniew Staniszewski: Miejsce w pierwszej dziesiątce przy tak dużej stawce to niezły wynik, ale nie jestem do końca zadowolony. Po całym sezonie startów jestem tak rozjeżdżony że liczyłem na o wiele lepszy wynik. Niestety, nie wstrzeliłem się ze sprawnością samochodu. Osobiście nadzoruję przygotowanie rajdówki więc jej niesprawność to moja wina. Na 2 dni przed rajdem okazało się że samochód nie osiąga pełnej mocy. Mechanicy bez przerwy pracowali przy rajdówce i szukali usterki. Pracę zakończyli o 4.00 nad ranem na kilka godzin przed startem. Werdykt - uszkodziły się zmienne fazy rozrządu. Nie zdążymy tego naprawić przed startem więc pojedziemy samochodem na 80% mocy. Uważam że zabrało nam to kilka miejsc, ale to tylko moje gdybanie. Trudno. Generalnie należy się cieszyć z tego co jest. Nie popełniłem podczas jazdy wielkich błędów. Na tak trudnym rajdzie, wśród krawężników i na ciągle zmieniającej się nawierzchni to wielka sztuka. Mimo awarii pokazaliśmy się z dobrej strony.

Bartek Boba: Miejsce na koniec rajdu nie jest rewelacyjne, ale ukończenie Karowej i dojechanie do mety, co Zbyszkowi nigdy wcześniej się nie zdarzyło, cieszy. Emocje, które towarzyszą Karowej są tak silne i wspaniałe że przejechanie tego odcinka powoduje we mnie wielką radość i zadowolenie. Do tej pory rajd nie wywoływał we mnie wielkich emocji. Ot, kręciołek wokół trzepaka o czapkę gruszek. Teraz wiem że przejechanie Karowej wśród tylu kibiców, przy telewizyjnych kamerach, w blasku fleszy to jest ten wspaniały klimat, dla którego warto jeździć cały rok, wystartować w Barbórce i dostać się na magiczną Karową. Dziękuję w imieniu zespołu wszystkim kibicom za wspaniały doping.

Mariusz Małyszczycki: Barbórka to było fantastyczne przeżycie dla mnie i dla Pawła - chciałbym, żeby takie zawody odbywały się kilka razy w roku. Ilość kibiców oglądających nasze zmagania, przeszła moje oczekiwania. Nie powiem, czułem z tego powodu pewne ciśnienie, ale w końcu ten rajd to święto kibiców sportów samochodowych. Wynik byłby na pewno dużo lepszy, gdyby nie pech prześladujący nas od początku rajdu. Dzień przed startem na testach, gdy trenowałem beczkę, coś stało się z dyferencjałami. Po pierwszym oesie okazało się, że pękła pompa dyferencjałów i wyleciał cały olej utrzymujący ciśnienie w dyfrach, zostawiając nas z napędem tylko na jedno koło. Moi mechanicy na pierwszym serwisie szybko uporali się z usterką i dalszą część rajdu przejechałem w ładnym stylu. Ostatnie, równoległe Bemowo zakończyłem kilkoma piruetami, które powtórzyłem na Karowej przy beczce i na górnym odcinku przy nawrocie. Wszyscy chyba czekali na to, a ja chciałem zrobić dobry show dla fanów motosportu. Po reakcji tłumów stwierdzam, że chyba się to podobało. Po Barbórce czeka nas sporo przygotowań do sezonu 2008. Bardzo dziękuję wszystkim kibicom, sponsorom, mojej ekipie mechaników oraz wszystkim, którzy wspierali mnie w sezonie 2007. To był udany rok dla mnie i chciałbym powtórzyć ten sukces w 2008.

Maciek Baran: Byliśmy ciekawi, jak nasze Punto sprawi się na Karowej i w całej Barbórce. To specyficzny rajd - bardzo kompaktowy, krótki i jak ktoś ma pecha albo popełni błąd to straty są praktycznie nie do odrobienia. No i ta magiczna Karowa. Każdy marzy o tym, aby ją wygrać.Nie jest łatwo, bo jadą samochody WRC, N-ki mają po 400 KM i pomimo, że panuje atmosfera zabawy to nikt nie traktuje walki ulgowo. Jesteśmy zadowoleni, bo jechało się fajnie. Debiut Puntem na Karowej wypadłby pewnie lepiej, gdybyśmy na jednym z nawrotów nie przewrócili dmuchanej bramy. To kosztowało kilka sekund. Dla nas bardziej od wyniku liczyła się chęć sprawienia frajdy kibicom.

Maciej Oleksowicz:Jestem niezwykle rozczarowany tym co się stało. Długo przygotowywaliśmy się do tego rajdu i włożyliśmy mnóstwo pracy w treningi - efekty były widoczne podczas pierwszych dwóch odcinków specjalnych, gdzie odnotowaliśmy kolejno 9 i 5 czas. Przed startem do Cytadeli zajmowaliśmy 6 miejsce w generalce. Byliśmy bardzo zadowoleni z dotychczasowego przebiegu rajdu i wiedzieliśmy, że możemy tutaj osiągnąć naprawdę bardzo dobry wynik. Niestety na starcie do 3 odcinka nasze szanse zostały pogrzebane przez awarię skrzyni biegów. Szkoda, że tym razem nie dostąpiliśmy zaszczytu uczestniczenia na Karowej. Cieszy mnie, że takich kłopotów nie miał mój tato, który jechał z Mają Szpotańską. Sądzę, że gdyby nie spora strata na pierwszym odcinku specjalnym, to jego wynik byłby zdecydowanie lepszy. Ale i tak jak na debiutanta 40 miejsce w tak doborowym towarzystwie to całkiem nieźle.

Marcin Pasecki: Jestem bardzo zadowolony ze startu. Barbórka to rajd, na którym popełnienie małego błędu przekreśla szanse na zdobycie dobrego miejsca oraz udział w przejeździe po Karowej. Na pierwszym odcinku specjalnym, który był wyjątkowo śliski, popełniłem mały błąd lecz na nasze szczęście nie pociągnęło to za sobą większych konsekwencji. Jeżeli chodzi o przejazd Karową to trochę szkoda straconego czasu na górnym nawrocie, ale patrząc na to z drugiej strony - na ponad sto startujących załóg zajęliśmy dwudzieste miejsce, więc jest bardzo dobrze. Chciałbym podziękować mojemu głównemu sponsorowi - firmie Rosetex oraz Carmen za to, że mogliśmy wystartować w tym prestiżowym rajdzie, a także mechanikom, chłopakom z IM Racing i wszystkim kibicom za gorący doping.

Grzegorz Duda: Do tegorocznego rajdu Barbórki byłem nastawiony bardzo bojowo. Chciałem powalczyć o Karową, która była w zasięgu ręki. Niestety na tak krótkim rajdzie każdy błąd jest nie wybaczalny. Już na pierwszym odcinku miałem małe przygody ale szybka wymiana urwanej części z mojego cywilnego Evo IX i mogłem jechać dalej. Oczywiście nie skończyło się tylko na tym jednym pechu. Drugi przejazd Żerania i gaśnie mi samochód. Odpalenie trwało jakiś czas ale szczęśliwie ukończyliśmy oes. Jesteśmy z Pawłem na równoległym Bemowie. Teraz chcemy odrobić straty i powalczyć z przeciwnikiem o zwycięstwo. Niestety obróciło nam samochód a chwile później po pierwszej chopie otwiera się bagażnik. Musiało to wyglądać bardzo efektownie jak leciałem w powietrzu na mostku z otwartym bagażnikiem. Teraz oglądam zdjęcia i śmieję się z tego. Cieszę się, że ukończyłem ten rajd. To był dobry sprawdzian po całym sezonie w wyścigach górskich. Barbórka ma swój specyficzny klimat i czy się wygrywa czy nie zawsze pozostaje satysfakcja z tego, że można było pokazać się fantastycznej rajdowo-wyścigowej publiczności i podziękować kibicom za sezon. Także ten start to podziękowanie dla moich sponsorów. Teraz czeka mnie zasłużona przerwa choć mówiąc szczerze nie lubię przerw.

Foto: Michał Zmysłowski

Rajd Barbórka 2007: